Sport Sucha Beskidzka Wadowice Oświęcim

Trenerska roszada…

Po trzech latach Krzysztof Wądrzyk postanowił opuścić Tempo Białka. Fot. Wojciech Ciomborowski

Do zaskakującej zmiany trenera doszło w Tempie Białka. Krótko przed startem sezonu z piątoligowcem rozstał się Krzysztof Wądrzyk. Schedę po nim przejął Marcin Pasionek, były już trener Kalwarianki. Smaczku całej sytuacji dodaje fakt, że Wądrzyk wylądował właśnie w mieście nad Cedronem!

Krzysztof Wądrzyk zawitał do Białki latem 2017 roku. Po rundzie jesiennej jego plasowała się dopiero na ósmym miejscu, ale po fenomenalnej wiośnie zakończyła rozgrywki na drugiej pozycji, ulegając jedynie bezkonkurencyjnemu wówczas LKS Jawiszowice. Przed rokiem białczanie także byli drudzy (dali się wyprzedzić LKS Rajsko), choć w całym sezonie przegrali tylko jeden mecz. W ubiegłym, zakończonym tak naprawdę w listopadzie (rundy wiosennej nie było) o jeden punkt lepszy od Tempa był KS Chełmek i to on cieszył się z awansu. – W pierwszym sezonie, szczególnie jesienią poznawałem zespół. W dwóch następnych przegraliśmy tylko dwa mecze, a nie zdołaliśmy awansować – mówi Krzysztof Wądrzyk,  pod którego rządami Tempo rozegrało 71 spotkań o ligowe punkty, z których 48 wygrało, 14 zremisowało, a przegrało tylko 9 (7 w pierwszym sezonie). – To jest chore. Zakończono przedwcześnie sezon nagradzając słabeuszy utrzymaniem, a solidnym drużyną nie dane było powalczyć o awans. Nie zgodzono się także na utworzenie trzeciej grupy IV ligi – mówi szkoleniowiec, który choć był rozgoryczony postanowił trzeci raz na poważne zawalczyć z Tempem o awans.

Tyle tylko, że część zawodników zaczęła opuszczać treningi i sparingi. – Uznałem, że trzeba podjąć męską decyzję. Sytuacja z koronawiruem i stracona szansa sprawiły, że w drużynie pojawiło się znużenie. Stwierdziłem, że zespołowi potrzebny jest nowy impuls. Usiadłem z wiceprezesem, porozmawialiśmy i podaliśmy sobie ręce. Odchodzę z podniesioną głową. Drużyna stała się liczącym się piątoligowcem – mówi Krzysztof Wądrzyk, który zanim rozstał się z Tempem zdążył odrzucić trzy oferty z czwartoligowych klubów. – Miałem odpocząć, ale żona mi powiedziała, że nie wysiedzę w domu. Gdy zadzwoniono z Kalwarianki postanowiłem podjąć się zadania. Wiem, że inne cele i oczekiwania – mówi otwarcie, podkreślając, że nie zamierza podejmować prób ściągnięcia do Kalwarii niektórych z byłych podopiecznych.

Miejsce na trenerskiej ławce zwolniło się dla Krzysztofa Wądrzyka w dużej mierze za jego sprawą. Gdy bowiem zdecydował się rozstać się z Tempem, to białczańscy działacze „wyciągnęli” z Kalwarianki prowadzącego ją Marcina Pasionka. Zanim ten zawitał nad Cedron rozegrał 48 spotkań ekstraklasowych w barwach Wisły Kraków, a potem występował w KSZO Ostrowiec Świętokrzyski, Koronie Kielce, Proszowiance, Pogoni Staszów, Sokole Kocmyrzów, Szreniawie Nowy Wiśnicz i Hutniku Kraków, w którym spędził ponad 7 lat. Przez cztery lata był grającym trenerem Tempa Rzeszotary, ale też pracował z młodzieżą. W 2016 roku wywalczył z Progresem Kraków wicemistrzostwo Polski juniorów. W tym samym roku został wybrany najlepszym trenerem młodzieży w Małopolsce. – Marcin to solidny trener. Wierzę, że awansuje z chłopakami do IV ligi – komplementuje go Krzysztof Wądrzyk.  – Nowy trener, ale wyzwanie to samo. Cel jest tylko jeden. Styl nie będzie się liczył. Mamy wygrywać  – mówi wiceprezes Tempa Mariusz Sałaciak, który wierzy, że białczanie będą zachwycali… żelazną obroną. I ta jest już zmontowana. Za to trwają poszukiwania napastnika, który zastąpi Bartłomieja Pająka (przeniósł się do Radziszowianki). Z Tempem rozstają się także bramkarz Stanisław Sobala (powrót do Beskidu Andrychów), Dawid Żak i Adam Frączek.

W tym sezonie Tempo poprowadzi Marcin Pasionek. Fot. Wojciech Ciomborowski

google_news