Wydarzenia Bielsko-Biała

Upadł mit o dobrym myśliwym

Parlament przegłosował, a prezydent podpisał nowelizację ustawy Prawo łowieckie. Nowe prawo zdecydowanie ogranicza dotychczasową samowolę myśliwych, którzy nie kryją wściekłości. Czy to rewolucja? – Nie, to powrót do normalności – twierdzi Radosław Ślusarczyk, prezes Pracowni na Rzecz Wszystkich Istot z Bystrej.

Oczywiste postulaty

Batalia o zmianę prawa trwała latami. – Żyliśmy przez lata w nienormalnej sytuacji, gdzie grupka 0,4 procent społeczeństwa – tyle stanowią myśliwi – funkcjonowała poza wszelką kontrolą. Prawo łowieckie powinno być zmienione już dawno temu i nie powinna temu towarzyszyć taka batalia, bo nasze postulaty to są sprawy oczywiste – mówi Radosław Ślusarczyk.

Te oczywiste sprawy, o które ekolodzy i obrońcy zwierząt zabiegali przez wiele lat, a które wreszcie udało się przeforsować, to między innymi zakaz udziału w polowaniach dzieci do lat 18, obowiązek okresowych (co pięć lat) badań lekarskich i psychologicznych dla myśliwych (do tej pory przechodzili takowe tylko raz – kiedy ubiegali się o pozwolenie na broń), zakaz używania żywych zwierząt do szkolenia psów myśliwskich i ptaków łowczych oraz wyłączenie własnej ziemi z obwodu łowieckiego na podstawie oświadczenia składanego u starosty. Nowe prawo wykreśla ponadto dwa zapisy, przeforsowane niedawno przy okazji walki z ASF (afrykański pomór świń): po pierwsze nie będzie więc polowań zbiorowych w parkach narodowych i rezerwatach, a po drugie nie będzie karania za rzekome przeszkadzanie w polowaniu (w praktyce przeszkadzającymi mogliby się okazać grzybiarze, spacerowicze czy biegacze).

Dobra zmiana

Radosław Ślusarczyk nie ma żadnych wątpliwości, że to jest naprawdę dobra zmiana i wyjaśnia na konkretnych przykładach. – Weźmy choćby szkolenie psów myśliwskich na żywych zwierzętach. Przecież to jest barbarzyńskie znęcanie się nad zwierzętami. Lisy i dziki są nie tylko oszczekiwane, ale także często gryzione i szarpane. One nie wiedzą, że to szkolenie – dla nich to sytuacja realnego zagrożenia życia. Szkolenie psów – wzorem innych państw – może się odbywać na atrapach zwierząt. Kolejna sprawa: karanie za rzekome przeszkadzanie w polowaniu. Przykład wygonionego z lasu przez myśliwych Igora Tracza, mistrza świata w wyścigach psich zaprzęgów, pokazał, jak to miało wyglądać. A takich przypadków było znacznie więcej, ten został po prostu bardziej nagłośniony, bo chodziło o znanego sportowca. Udział dzieci w polowaniach? W Ustawie o ochronie zwierząt znajduje się zakaz zabijania zwierząt w obecności dzieci. Więc tak naprawdę to żadne odkrycie i prawo łowieckie powinno spełniać wymogi prawa. Psychologowie nie mają wątpliwości, że udział najmłodszych w zabijaniu zwierząt jest dla nich traumą, to dlatego na przykład nie zabieramy dzieci do rzeźni – tłumaczy szef Pracowni na Rzecz Wszystkich Istot.

Zupełnie inne zdanie na każdy z tych tematów mają myśliwi. Fora internetowe dosłownie grzeją się od ich pretensji. Na oficjalnym profilu facebookowym Polskiego Związku Łowieckiego opublikowano filmik, pokazujący wspólną wyprawę syna i ojca na polowanie. Towarzyszą mu opisy. Na przykład taki: „Wspomnienia nie powstają przed telewizorem ani ze smartfonem w ręku”. Albo taki: „Teraz w świetle nowego prawa za zapewnienie dzieciom innego rodzaju zajęcia, może grozić nawet do roku więzienia”. Jeszcze inny „Dzieci nie będą mogły poznać tajemnic lasu ani polowań”. Zdaniem myśliwych zakaz zabierania dzieci na polowania jest niezgodny z konstytucją, która stwierdza, iż rodzice mają prawo do wychowywania dzieci zgodnie ze swoimi przekonaniami. „Dziś polowanie, jutro co? Wędkarstwo, jazda konna, żeglarstwo okażą się niewłaściwe?” – pytają na koniec w dramatycznym tonie autorzy filmu.

To jest armia

Radosława Ślusarczyka ta narracja nie dziwi. – PZŁ przekonuje i będzie przekonywać, że to koniec łowiectwa w Polsce, koniec pięknej tradycji. Tradycją było też kiedyś niewolnictwo czy brak praw wyborczych dla kobiet. Społeczeństwa się cywilizują, niechlubne tradycje odchodzą do lamusa. Myśliwi wieszczą, że teraz lasy zostaną zjedzone przez jelenie, ASF nas wykończy i w ogóle będzie katastrofa. Ale wierzę, że polskie społeczeństwo nie da się zmanipulować, nie uwierzy w tę fałszywą narrację. Wszystkie badania opinii publicznej pokazują, że upadł mit dobrego myśliwego, który kocha zwierzęta, dokarmia je zimą, bo jest taki wspaniałomyślny. Polki i Polacy widzą, że myśliwi wysypują karmę na nęciska, a potem strzelają do bezbronnych zwierząt zaproszonych na posiłek – opowiada szef pracowni.

I dodaje: – 68 procent zarejestrowanej broni w Polsce to broń myśliwska. To około 300 tysięcy sztuk broni palnej. Przecież to jest armia, a myśliwi nie musieli dotychczas przechodzić żadnych regularnych badań okulistycznych, psychiatrycznych czy psychologicznych. Efekt? Liczne przypadki mylenia ludzi z dzikiem. Ostatnio trzech myśliwych zostało zatrzymanych w województwie łódzkim. Kierowca i pasażerowie byli pijani, jechali na polowanie, w bagażniku mieli broń. Z taką patologią należy walczyć! – przekonuje.

Politycy urwali się ze smyczy

Ciekawe, że tak niekorzystne dla miłośników polowań przepisy zyskały akceptację posłów i senatorów, o których często mówiono, że chodzą na pasku myśliwych. – Poparło nas wielu polityków z różnych stron politycznej sceny, z wyjątkiem Polskiego Stronnictwa Ludowego. Myślę, że politycy po prostu zrozumieli zmiany, jakie zaszły w społeczeństwie, zdali sobie sprawę z coraz większej dezaprobaty, jaką budzą polowania. Badania opinii społecznej są miażdżące dla myśliwych. Pomogło też odejście ministra-myśliwego Jana Szyszki. Nowy minister Henryk Kowalczyk szukał kompromisu – tłumaczy Radosław Ślusarczyk, który sam ostatnie tygodnie spędzał głównie w Warszawie, na miejscu pilnując tak ważnej zmiany prawa.

Znaleźli się jednak wśród polityków zaciekli obrońcy myślistwa. Wśród argumentów, których używali były między innymi takie, że Bóg kazał człowiekowi czynić sobie ziemię poddaną, że polowali polscy królowie albo że alternatywą dla polowania dla dzieci są gry komputerowe (jakby młody człowiek dysponujący czasem wolnym miał tylko dwie możliwości: albo polowanie, albo gry komputerowe). Na szczęście parlamentarna większość na takie argumenty pozostała głucha. Sporo dobrego udało się wywalczyć, ale jeszcze nie wszystko. – Nie wszedł zakaz dokarmiania zwierząt ani zakaz używania ołowianej amunicji. O to będziemy nadal walczyć – zapewnia prezes pracowni.

Niektórzy myśliwi zapowiadają, że nie darują tej zmiany rządzącym i nie przebierają w słowach. – Niech każdy poseł i senator, który poparł ustawę zaproponowaną przez ekotroli i talibów ze środowiska ekoterrorystów wie, że nie dostanie mojego głosu w żadnych wyborach. Apeluję do myśliwych i naszych sympatyków, aby uczynili podobnie – napisał jeden z myśliwych na Facebooku. Inny dodał: – Jak jednym podpisem stracić ponad 250 000 głosów? Podpisać nowe prawo łowieckie. Panie Prezydencie, członkowie PiS-u – nie zapomnimy Wam tego. Czy to przypadek, że juz Wam spada poparcie? Powoli przegrywacie wszystko.

 

google_news
1 Komentarz
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Mądra
Mądra
3 lat temu

jak żyć, jak się ma Małego