Przed ewentualną katastrofą wiaduktu w ciągu ulicy Kwiatkowskiego w Bielsku-Białej uchronić nas mają m.in. zamontowane tam kamery i zakaz poruszania się pojazdów powyżej 30 ton. Ale – jak ustaliliśmy – w ciągu doby na wiadukt wjeżdża kilkaset tirów!
W MZD muszą chyba mieć stalowe nerwy, skoro uważają, że wystarczy zamontować kamery monitoringu, aby na wiadukt nie wjeżdżały tiry. Te ciężkie pojazdy nie powinny po nim jeździć. W lipcu tego roku dokonano ekspertyzy technicznej wiaduktu i uznano, że konieczne jest natychmiastowe wprowadzenie ograniczenia tonażu poruszających się po konstrukcji pojazdów. Ustawiono więc odpowiednie znaki i zamontowano kamery, aby – jak to określono – dopilnować przestrzegania zakazu. Tyle, że w praktyce nic to nie daje. Poprosiliśmy MZD o sprawdzenie monitoringu i zapisu z kamer, aby sprawdzić ilość pojazdów łamiących zakaz. Przekazane nam dane szokują. Okazuje się, że tylko w okresie od 7 listopada do 4 grudnia na wiadukt wjechało w sumie 7900 tirów!
– Przyznam, że jestem tym mocno zaskoczony – nie ukrywa Wojciech Waluś, dyrektor Miejskiego Zarządu Dróg w Bielsku-Białej. – Musimy coś z tym zrobić, bo w przeciwnym razie nie opanujemy sytuacji. Skontaktujemy się w tej sprawie z policją.
Tymczasem wcześniej szef MZD twierdził, że nie ma powodów do niepokoju: – To nie jest tak, że gdy na wiadukt wjedzie jakiś wyładowany tir, to konstrukcja się zawali – tłumaczył dyrektor. – Każdy tego typu obiekt projektowany jest w zakresie dopuszczalnego obciążenia z dużym zapasem. Wiadukt, o którym mowa, rzeczywiście po wielu latach eksploatacji wykazuje obecnie objawy tak zwanego zmęczenia. To naturalny proces. Ta konstrukcja jest już wrażliwa na wjazdy na nią z cięższymi ładunkami. Stąd wprowadzenie ograniczenia tonażu. Ważne przy tym jest to, ile jednocześnie na wiadukcie znajduje się ciężkich pojazdów i z jakim obciążeniem.
To ostatnie stwierdzenie dyrektora Walusia wydaje się być kluczowe w zaistniałej sytuacji. Teoretycznie bowiem może się zdarzyć i tak, że na wiadukcie, pomimo zakazu, znajdzie się kilka przeładowanych tirów, a nawet kilkanaście, skoro w ciągu doby wjeżdża na niego blisko 400 ciężkich pojazdów. Takiej sytuacji najwidoczniej jednak nikt nie dopuszczał wcześniej w swoich rozważaniach. Teraz z pewnością ulegnie to zmianie i podejście MZD do kwestii bezpieczeństwa na wiadukcie radykalnie się zmieni. A przynajmniej powinno.
@Chop z wonsem Takie zadanie zacieszacza.Chop z wonsem to siedzi na tylnym siedzeniu.A przewały odbywają się w najlepsze.Gawiedż się “ślizga”.I tego się trzymmy.
Wiadukt się sypie, miasto zadłużone a zacieszacz urządza lodowisko za pieniądze podatników…
Wielkie mi mecyje.A gdzie w Polsce przestrzegane są zakazy lub nakazy wyrażane znakami?
Trochę inna sytuacja, nieprzestrzeganie zakazu, na moście który nie jest do wyegzekwowania doprowadzi do tragedii zawalenia się mostu. Tu nie trzeba być prorokiem.
Przy takim myśleniu jak teraz ulegnie to zmianie? Bez pieniędzy ani rusz a takie są niezbędne do przystąpienia natychmiast do remontu. O tej sprawie nie mówi jednak nikt. Kierunek ograniczenia tonażu to nie jest kierunek perspektywiczny.