Wydarzenia Bielsko-Biała

Widok na katastrofę. Bielszczanie ostrzegali przed osuwającą się ziemią

Wykop, w którym zginął robotnik, ciągle jest otoczony taśmą. Zdjęcia: Marcin Kałuski; z archiwum mieszkańców

Młody mężczyzna zginął straszną śmiercią, gdy przygniotły go masy ziemi. Tragiczny wypadek na budowie nowego osiedla w Bielsku-Białej tylko spotęgował strach sąsiadów deweloperskiej inwestycji. Już zimą alarmowali, że z powodu nowej budowy ziemia na ich działkach zaczęła pękać, płoty zaczęły się pochylać, a grunt osuwać w stronę nowych bloków. Jak mówią, nie ma nikogo, kto chciałby sprawdzić, czy nie grozi im niebezpieczeństwo. Deweloper uspokaja, że wypadek na budowie nie miał nic wspólnego z obserwacjami mieszkańców.

Dlaczego zginął Paweł?

Budowa jak budowa. Zawsze jest jakiś hałas. Ale tego ranka mieszkańcy zwrócili szczególną uwagę na krzyki robotników. Od razu wyczuli, że coś się stało. Padały przekleństwa, słychać było przerażenie, a zaraz potem zaczęły nadjeżdżać „na sygnałach” służby. – Ziemia przysypała robotnika. Nawet nie całego, jego głowa była ponad ziemią. Ale to tak potężna, miażdżąca siła… Nie dali rady go uratować – słyszymy od okolicznych mieszkańców.

21 lipca 30-letni Paweł pracował na placu budowy przy ulicy Kochanowskiego w Bielsku-Białej. Trwa tam budowa osiedla „Park Kochanowskiego”, na które składa się sześć budynków, realizowana przez spółkę Bud-Max Development z Bielska-Białej. Z pierwszych informacji policji wynikało, że 30-letni mężczyzna znajdował się w dwumetrowym wykopie, gdy osunęło się na niego ziemia.

Przed śledczymi stoi zadanie szczegółowego ustalenia przyczyn dramatu. – W tej sprawie Prokuratura Rejonowa Bielsko-Biała Południe wszczęła śledztwo w sprawie niedopełnienia obowiązków przez osobę odpowiedzialną za bezpieczeństwo i higienę pracy poprzez brak prawidłowej organizacji i nadzoru nad pracami, w wyniku czego pokrzywdzony – przebywając w niezabezpieczonym wykopie – został przysypany ziemią, w wyniku czego zmarł – poinformował nas Jacek Boda, zastępca prokuratora okręgowego w Bielsku-Białej. Wiceszef bielskiej „Okręgówki” podkreśla, że śledztwo prowadzone jest „w sprawie”, a nie przeciwko komuś. Dotyczy paragrafu związanego z narażeniem pracownika na śmierć. – Przedmiotem postępowania jest ustalenie przyczyny zgonu pokrzywdzonego, w tym warunków jego zatrudnienia i zgodności prowadzonych prac budowlanych z obowiązującymi przepisami, do czego konieczne będą opinie biegłych z zakresu medycyny sądowej, budownictwa, bezpieczeństwa i higieny pracy oraz ustalenia, które zostaną dokonane w wyniku odrębnych czynności prowadzonych przez Państwową Inspekcję Pracy – informuje Jacek Boda.

Jacek Stolarczyk (z lewej) oraz Anna i Petro Papucis.

Widok na tragedię

Po tym, gdy pod ich oknami doszło do śmiertelnego wypadku, mieszkańcy zdecydowali się opowiedzieć naszej redakcji o tym, z czym zmagają się już od początku tego roku. – Boimy się o bezpieczeństwo nasze i naszych dzieci. Boimy się, że nasze budynki mogą ucierpieć – stwierdzają bielszczanie mieszkający przy ulicy Widok.

Choć jest stąd niedaleko do ścisłego centrum, to ta część miasta jest zaciszna i pełna zieleni. – Zawsze tu było pięknie. Tam, gdzie teraz rośnie osiedle, była łąka i pojawiały się sarny. Nasze domy mieszczą się na skarpie. Woda zawsze spływała z naszych działek w stronę zagłębienia, gdzie teraz trwa budowa, ale nic złego się nie działo. Roślinność, w tym okazałe drzewa, trzymały to wszystko w ryzach. Nic nie zjeżdżało. Tworzyło się tylko takie półbagno tam, gdzie są te nowe budynki – opisują mieszkańcy.

– To nie jest tak, że przeszkadza nam ta budowa. Spodziewaliśmy się tego, że ten zielony zakątek zostanie w końcu zabudowany. Wszyscy wiemy, że nowe mieszkania są potrzebne i nie sprzeciwiamy się tej inwestycji, choć mamy ją tuż za płotami. Dzisiaj po prostu chcemy wiedzieć, czy jesteśmy tu bezpieczni – wskazuje Jacek Stolarczyk, którego rodzice mieszkają przy ulicy Widok.

Niepokój mieszkańców narastał wraz z postępami prac. – Problem zaczął się, gdy zaczęto wykopy na samej granicy naszych działek. Ścięto wzdłuż nich skarpę i wtedy wszystko się zaczęło. Dziwiło nas to, że na granicy wykopano fundamenty, po czym zaniechano prac, wyciągając kilkumetrowe bele i przeniesiono się niżej – opowiada Anna Papucis. W lutym tego roku mieszkańcy zauważyli, że coś niedobrego dzieje się z gruntem. – Ziemia zaczęła zjeżdżać i pojawiły się półtorametrowe wyrwy. Teraz nasze działki wzdłuż granicy z tą inwestycją są pełne spękań, płot sąsiadów wygląda tak, jakby miał zaraz runąć, a ziemia w widoczny sposób zjeżdża do dolinki, gdzie jest usytuowane nowe osiedle – dodaje Petro Papucis. – Teren zjeżdża. Czujemy, że mieszkamy na osuwisku. Od wiosny jest sucho i boimy się, co będzie po długotrwałych deszczach. Sprowadziliśmy tu na własny koszt eksperta, który uważa, że grozi nam katastrofa budowlana. Przecież na samej granicy są nasze ogrody, gdzie na co dzień bawią się dzieci – stwierdzają małżonkowie.

Takie wyrwy pojawiły się na granicy działek mieszkańców i nowego osiedla.

Lanie wody czy betonu?

Mieszkańcy ulicy Widok, rozczarowani działaniami inwestora i organów nadzorczych, zatrudnili prawnika. Już zimą zaczęli w różnych formach domagać się zbadania czy rzeczywiście grozi im niebezpieczeństwo oraz wnioskować o naprawienie szkód. Dewelopera wezwali do „natychmiastowego zaniechania naruszeń prawa własności nieruchomości, polegających na nieustannym pogłębianiu się osuwiska”. Poskarżyli się też na to, że wzdłuż ich nieruchomości nie wybudowano muru oporowego, pomimo takiego wskazania w decyzji o warunkach zabudowy. „W oświadczeniu projektant przyznaje liczne fakty wystąpienia szkód związanych z „roztopami oraz niekorzystnym ułożeniem warstwy gruntu oraz odprężeniem skarpy z uwagi na wykonany głęboki wykop”. Z tej opinii wyraźnie wynika, że (…) nie zamierza się wykonać muru oporowego (…). Wysoki niepokój budzi oświadczenie projektanta o braku zagrożenia dla wystąpienia katastrofy budowlanej oraz braku wystąpienia ruchów masowych powyżej. Zauważyć wypada, że na terenie inwestycji doszło do wypadku ze skutkiem śmiertelnym, który był spowodowany osunięciem ziemi” – czytamy w piśmie mieszkańców do inwestora, w którym te dwa ostatnie słowa zostały pogrubione.

Mieszkańcy mówią, że zostali zaskoczeni działaniami inwestora, który wykonał umocnienie skarpy na granicy, wlewając do wyrw beton, a w miejscu jej ścięcia montując gabiony, czyli kosze ze stalowych drutów wypełnione materiałem skalnym. Obawiają się, że cała para poszła w gwizdek, a taka forma zabezpieczenia terenu nie spełni oczekiwań.

Takie wyrwy pojawiły się na granicy działek mieszkańców i nowego osiedla.

Bielszczanie mają też pretensje do nadzoru budowlanego. – Mimo że jesteśmy sąsiadami, nie traktuje się nas jako strony. Nie przekazuje się nam dokumentacji, w tym pozwolenia na budowę. Nikt nie sprawdził, czy nasze nieruchomości są zagrożone. Nikt, nawet po śmiertelnym wypadku, nie bierze poważnie ewentualnych dalszych zagrożeń bezpieczeństwa – irytują się mieszkańcy ulicy Widok.

Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego w Bielsku-Białej, powołując się na autora projektu inwestycji, przytoczył, iż ten przekonuje o stabilności ścianki, co miały potwierdzić badania geodezyjne. Odnosząc się do szczelin w ziemi na gruncie sąsiadów, projektant miał wskazać, że są naprawiane, a wpływ na taki stan rzeczy mają np. opady. A rzeczone gabiony zupełnie rozwiążą problem.

Sami w PINB usłyszeliśmy, że decyzja o warunkach zabudowy nie jest wiążąca dla inwestora – w przeciwieństwie do pozwolenia na budowę. Że po dokumentację mieszkańcy powinni się zwrócić do wydziału architektury w ratuszu. I że inspektorat nie ma kompetencji, aby ingerować w harmonogram trwającej budowy, a tym bardziej prowadzić specjalistycznych badań gruntu. To, czy deweloper zrobił wszystko jak należy, zostanie ocenione dopiero po zakończeniu inwestycji. Dotychczas przeprowadzona kontrola nie wykazała żadnych uchybień. Zasugerowano, że mieszkańcy nie powinni stawiać wymagań PINB, których ten nie jest władny spełnić i że przede wszystkim powinni poruszać się na drodze roszczeń cywilno-prawnych.

Płot rodziny Stolarczyków jest już wyraźnie pochylony.

„Nie ma żadnego związku”

Deweloper nie odpowiedział na pytania redakcji dotyczące osuwania się gruntu, wykonania jego umocnień i potencjalnego zagrożenia. Jak wyjaśnił nam radca prawny Leszek Krupa, występujący w imieniu Bud-Max Development, kwestie te są przedmiotem odrębnej korespondencji między zainteresowanymi a jego klientem. „Wszelkie wyczerpujące wyjaśnienia zostaną udzielone bezpośrednio zainteresowanym w ramach korespondencji odrębnej” – oznajmił.

Deweloper zajął jednak stanowisko w sprawie obaw mieszkańców o to, czy śmiertelny wypadek mógł mieć coś wspólnego z podnoszonym przez nich problemem. „Podkreślam, iż priorytetem mojego klienta jest prowadzenie prac budowlanych zgodnie z uzyskanymi pozwoleniami oraz w sposób bezpieczny dla niego oraz osób trzecich. Jestem przekonany, iż dalsze postępowanie pozwoli jednoznacznie wykazać, iż przedmiotowa inwestycja właśnie tak jest realizowana. Jednocześnie wskazuję, iż zdarzenie, które miało miejsce na terenie inwestycji zakończone tragiczną śmiercią pracownika jednego z podwykonawców mojego klienta, nie ma żadnego związku z tematem poruszonym przez pana w początkowych pytaniach, jednakże w tym zakresie prowadzone jest odrębne postępowanie, które ustali szczegółowy przebieg zdarzeń. Ze strony mojego klienta wskazuję, iż oczywiście będzie on udzielał wszelkich niezbędnych wyjaśnień w ramach prowadzonego postępowania” – poinformował nas mecenas reprezentujący dewelopera.

Czy umocnienie z siatki i kamieni zabezpieczy skarpę? Bielszczanie mają wątpliwości.

 

google_news
Subskrybuj
Powiadom o
guest
14 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Anna
Anna
1 rok temu

I będzie jak na Glondysa i w wielu innych miejscach,że samochody w garażach stoją w wodzie. Nie mogę nadziwić się ludziom,którzy kupują mieszkania od dewelopera.

Franek
Franek
1 rok temu

Mnie tylko szkoda ludzi co płacą dużą kasę biorą kredyty kupują mieszkania domy deweloperki a to największa lipa wszystko najgorszej jakości by tania a po paru latach duże wydatki na remonty nie mówiąc ciasno działki paro arowe żadna przyjemność mieszkać między murami i jak ci ktoś zagląda do talerza.

Marek
Marek
1 rok temu

Kto daje zgodę na budowę tych rejonach czy były ekspertyzy geologiczne czy tylko wybudować zebrać kasę a potem niech sie ludzie martwią co kupią

Budowlaniec
Budowlaniec
1 rok temu

Patodeweloperka już pada i będzie po kłopocie. Inwestycje już tylko stare. Przyroda sama sobie poradzi z chwastami

Last edited 1 rok temu by Budowlaniec
Pik
Pik
1 rok temu
Reply to  Budowlaniec

Sądząc po wpisie właśnie sobie przyroda poradziła…

Ewa
Ewa
1 rok temu

Mnie tylko szkoda ludzi co kupują domki albo mieszkania deweloperzy budują wielką lipę aby taniej po 5 latach kapitalny remonty i wszystko sie sypie tak sie naciąga ludzi gdzie jest nadzór co to sprawdza za kasę się wszystko przepuści.

????
????
1 rok temu

Co tam osuwisko! Mamy tęczowy „dramat”! NSA odrzucił skargę gejów. Chcieli zarejestrować swoje „małżeństwo”. Rany Julek co z nami będzie?

co z nami będzie
co z nami będzie
1 rok temu
Reply to  ????

Tragedia, Jędrek ma babę na boku, chciał rozwodu i nie dostał.

!!!!
!!!!
1 rok temu
Reply to  ????

Nic nie będzie.Wystarczy wejść do lawendowej mafii.Tam się można schować skutecznie,Frederik Martel opisał to w “Sodomie “.

Roman
Roman
1 rok temu

Czy na tej wsi ratusza w BB ktoś pracuje co coś myśli to nie władza to lipa widać że tam rządzą deweloperzy sprzedaje się im najładniejsze działki za niedługo będzie zabudowany Dębowiec Szyndzielnia Trzy Lipki itp a mieszkańcy na spacery do Szczyrku albo Porąbki nie u siebie ,to jedno a gdzie jest nadzór w tej wiejskiej gminie BB panie prezydencie.

Redeweloperr
Redeweloperr
1 rok temu
Reply to  Roman

tu masz rację że zgodnie z zasadami urbanistyki to tereny dla niskiego budownictwa indywidualnego – więc w ratuszu trzeba przewietrzyć i to baaardzo!
Potem dla nas będzie problem z przejazdem bo dróg w okolicy nie przybędzie.
Stac kogos na m3 u dewelopera to dołoży drugie tyle i juz moze się domem pod Szyndz. chwalić.
A miłiśnikcy królicoków to za Czechowicę-Rudzicę sie budowac na 8 pięter.

biurokracja w szczycie formy
biurokracja w szczycie formy
1 rok temu

dla obecnej global-biurokracji to b ważne ze jak ktos ginie to żeby zgodnie z przepisami.
Patrz rekord Europy: 200tys ofiar lokdałnu PanaWisielca i s-ki.
Da się?

ot co
ot co
1 rok temu

tutaj tylko bhp, do dwumetrowego wykopu nie wchodzi się bez zabezpieczenia ścian

asr1
asr1
1 rok temu

Natura potrafi się obronić przed pazernością i głupotą.Skutecznie.