W meczu Wisły Strumień z LKS Pogórze nie brakowało niczego. Były emocje, zwroty akcji, gole i dodatkowe atrakcje w postaci warunków pogodowych.
Pierwsza część meczu przebiegała pod dyktando gospodarzy. Już w początkowych fragmentach gry świetne okazje do otwarcia wyniku mieli zawodnicy Wisły Bartosz Wojtków, Jakub Puzoń i Łukasz Gizler, jednak albo przegrywali pojedynki z golkiperem zespołu gości Mateuszem Filipiakiem, albo nie umieli trafić w futbolówkę. W odpowiedzi przyjezdni postraszyli strzałem Krystiana Danela. Nacierająca ekipa ze Strumienia z gola mogła się cieszyć dopiero w 34. minucie, gdy mocnym uderzeniem z dystansu pod poprzeczkę popisał się Artur Miły.
Rezultat 1:0 utrzymał się do przerwy, która ze względu na warunki pogodowe trwała nieco dłużej niż standardowy kwadrans. Po wznowieniu rywalizacji jako pierwsi swoje prowadzenie mogli podwyższyć gospodarze, ale Łukasz Mozler mocnym uderzeniem po rykoszecie tylko ostemplował poprzeczkę. Kolejną znakomitą okazję na zmianę wyniku gospodarze mieli w 70. minucie, gdy golkiper LKS-u Pogórze sfaulował w polu karnym Jakuba Puzonia. Egzekwujący jedenastkę Bartosz Wojtków nie pierwszy raz w tym spotkaniu musiał uznać wyższość Mateusza Filipiaka, który jego uderzenie obronił.
Najciekawszy był ostatni kwadrans spotkania. W 77. minucie Bartosz Wojtów zrehabilitował się za zmarnowanie karnego, celnie dobijając uderzenie z rzutu wolnego, który wykonywał Artur Miły. Gdy wydawało się, że gospodarzom krzywda stać się już nie może, w 86. minucie gola kontaktowego dla LKS Pogórze zdobył Krystian Strach. W końcówce zawodów goście mocno przycisnęli i byli nawet bliscy wyrównania, ale ostatecznie z wygranej swojego zespołu mogli cieszyć się kibice ze Strumienia.
– Największym pozytywem jest fakt, że zdobyliśmy trzy punkty. W mojej ocenie zagraliśmy mecz przeciętny, bo więcej wymagam od swojego zespołu. W ubiegłym sezonie byliśmy jedną z wiodących sił w lidze i uważam, że w bieżących rozgrywkach z beniaminkami powinniśmy grać jeszcze lepiej, a szczególnie wykańczać nasze sytuacje i szybciej takie spotkania zamykać. Niepotrzebnie dopuściliśmy do nerwowej końcówki, w której wszystko mogło się zdarzyć. Na nasze szczęście skończyło się wygraną i zdobyciem kompletu oczek – podsumował Krzysztof Dybczyński, trener Wisły Strumień.
– Wisła Strumień to jest bardzo mocny zespół. Tabela z zeszłego sezonu już pokazywała, że w obecnym może to być najlepsza drużyna tej ligi. Było to zresztą widać na boisku. My staraliśmy się grać swoje, ale przeciwnik był o tę jedną bramkę lepszy, choć przy odrobinie szczęścia mogliśmy pokusić się o remis – ocenił Łukasz Hanzel, szkoleniowiec LKS-u Pogórze.
Wisła Strumień – LKS Pogórze 2:1 (1:0)
1:0 Artur Miły (34′)
2:0 Bartosz Wojtków (77′)
2:1 Krystian Strach (86′)