Wydarzenia Bielsko-Biała

Wpisać do rejestru!

Działające w Bielsku-Białej Stowarzyszenie „Lipnik” wezwało Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków w Katowicach do niezwłocznego – jak to określono – wpisania drewnianej leśniczówki w bielskiej dzielnicy Lipnik do rejestru zabytków. Zdaniem wnioskodawców ma to uchronić ten piękny obiekt przed kompletną dewastacją i zniszczeniem.

Zapobiec rozbiórce

Budynek od wielu lat jest w bardzo złym stanie, a jego gospodarz – czyli Lasy Państwowe opiekujące się leśniczówką w imieniu Skarbu Państwa – specjalnie się tym nie przejmuje, tak jakby na uratowaniu budynku mu nie zależało. Leśniczówka od połowy lat 80. ubiegłego wieku jest chroniona poprzez wpis do gminnej ewidencji zabytków. To jednak – jak pokazuje praktyka – najwyraźniej nie jest wystarczającą gwarancją zachowania obiektu dla potomnych. Dlatego obrońcy leśniczówki chcą, aby została wpisana do rejestru zabytków województwa śląskiego i tym samym objęła ją ustawowa ochrona wynikająca z przepisów ustawy o ochronie zabytków i opiece nad nimi. Gdyby do tego doszło, nikt nie mógłby już leśniczówki rozebrać czy przebudować niezgodnie z wymogami służb konserwatorskich. A że może do tego dojść, obawiają się członkowie stowarzyszenia.

Praktyka jest taka, że wpisu do rejestru dokonuje się na wniosek właściciela nieruchomości. Ten jednak do tego się nie kwapi. Stąd wniosek stowarzyszenia, które chce, aby taki zapis dokonany został niejako z urzędu przez służby konserwatorskie. Lipnicka leśniczówka – uważają jej obrońcy – ze względu na swoje niepowtarzalne walory architektoniczne, zdobne detale oraz wiek zasługuje na to, aby stać się pełnoprawnym zabytkiem chronionym przez prawo.

Trudno się z tym nie zgodzić, jeśli choć raz widziało się ten przepiękny, położony wśród drzew, drewniany budynek. Tymczasem od dziesięcioleci popada on w ruinę. Jak to możliwe?

Jak w Austrii

Bez wątpienia lipnicka leśniczówka jest, obok kościoła w Komorowicach Krakowskich,jednym z najciekawszych całkowicie drewnianych zabytkowych obiektów budowlanych w mieście. Została wzniesiona w 1884 roku w miejscu, gdzie stał wcześniej strawiony przez pożar pałacyk myśliwski Habsburgów. Od niemieckiego słowa Förster (leśniczy) nazywana była potocznie Försterówką. Budynek zaprojektował w stylu wiejskim (cottage) bielski architekt Emanuel Rost. Identyczny obiekt wybudowany na podstawie tych samych planów, powstał również na terenie Austrii, lecz – z tego co nam wiadomo – nie przetrwał do naszych czasów. Budynek w Lipniku swym wyglądem przypomina okazałą willę o letniskowym charakterze. Niegdyś mieściła się w niej siedziba Zarządu Miejskich Lasów Białej, a także gospoda na szlaku turystycznym. Po wojnie stała się własnością Skarbu Państwa, administrowaną przez Nadleśnictwo Bielsko. Leśniczówka służyła w tym okresie jako budynek mieszkalny dla pracowników leśnych i od tego momentu zaczęła popadać w ruinę. Nie była należycie remontowana i konserwowana co sprawiło, że część jej drewnianej konstrukcji zaczęła butwieć. Widać to było zwłaszcza od strony werandy. Trzeba było ją nawet podeprzeć w kilku miejscach belkami, aby nie runęła. Leśnicy twierdzili, że nie mają pieniędzy na renowację budynku, a jego lokatorzy (zameldowanych w nim było kilkanaście osób z czego tylko część przebywała tam na stałe) zbytnio nie przejmowali się jego stanem i raczej nie dbali o wspólne dobro. W 2005 roku losem coraz bardziej niszczejącego budynku zainteresowali się członkowie stowarzyszenia „Lipnik” (a wraz z nimi harcerze). Po długich staraniach stowarzyszeniu udało się wydzierżawić od Lasów Państwowych zdewastowany obiekt i rozpocząć jego restaurację. Co prawda z uwagi na szczupłość funduszy, jakimi stowarzyszenie dysponowało, nie zrobiło ono zbyt wiele (aby w pełni odrestaurować obiekt potrzeba co najmniej kilku milionów złotych), jednak udało się zabezpieczyć i wyremontować zdewastowaną konstrukcję na tyle, iż powstrzymano jej dalszą degradację. Wyprowadzono także większość lokatorów. W 2015 roku w atmosferze pomówień i wzajemnych oskarżeń stowarzyszenie zrezygnowało z dzierżawy. Głównym powodem było to, że członkowie stowarzyszenia bezskutecznie próbowali przez kilka lat dogadać się z leśnikami w kwestii zmian umowy dzierżawnej. Zawarte w niej zapisy uniemożliwiały bowiem stowarzyszeniu pozyskanie na remont obiektu unijnych pieniędzy. Leśnicy tematu jednak nie podjęli. Natomiast zaczęli coraz bardziej wytykać i oskarżać stowarzyszenie, że nie tylko nie wywiązało się z umowy i nie odrestaurowało leśniczówki, ale też doprowadziło ją do jeszcze większej większej ruiny.

Ratusz pomoże?

Wszystkie te oskarżenia są przez stowarzyszenie odrzucane. Jego członkowie – przedstawiając stosowne dokumenty – udowadniają, że umowa wcale nie obligowała ich do odrestaurowania obiektu. Poza tym sugerują, że gdyby nie prace, które poczynili w ciągu 10 lat dzierżawy, to niewykluczone, że budynek nie przetrwałby do dzisiaj. Co więcej, zagrozili nawet oddaniem sprawy do sądu, jeśli nadleśnictwo nie zaprzestanie rozpowszechniania kłamliwych – w ich opinii – informacji na temat stowarzyszenia. Oczywiście w kwestii ocalenia obiektu wiele to nie wnosi. Zwłaszcza że po tym jak ponad dwa lata temu na powrót przejęli go leśnicy, nic się w nim nie dzieje. Od tego czasu stoi pusty, zamknięty na cztery spusty. Ze względu na zły stan techniczny drewnianej konstrukcji, na wniosek nadzoru budowlanego zostali bowiem z niego wykwaterowani ostatni lokatorzy.

Pozbawiony jakiejkolwiek opieki opuszczony budynek został ogrodzony siatką, a wokół pojawiły się tabliczki zakazu wstępu. Co prawda leśnicy cały czas twierdzą, że mają wiele pomysłów i planów jak uratować tę zabytkową nieruchomość, a nawet jak przywrócić jej niegdysiejszy blask, lecz do dzisiaj nic się nie zmieniło.

Wielu upatruje szansę na ratunek w bielskim ratuszu. Pojawiła się nawet propozycja – wyrażona przez radną Agnieszkę Gorgoń-Komor podczas jednej z sesji Rady Miejskiej – aby władze miasta odkupiły leśniczówkę i ją wyremontowały. Pięknie położony budynek na skraju lasu można później zaadaptować na cele rekreacyjno-turystyczne. Mógłby służyć zarówno społeczności Lipnika, jak i turystom odwiedzającym ten górski zakątek – sugerowała radna. Poza tym takie działanie byłoby – tłumaczyła – swego rodzajem rekompensatą za uciążliwości, jakie lipniczanie muszą znosić, chociażby z powodu zlokalizowania na terenie tej dzielnicy wysypiska śmieci czy schroniska dla zwierząt.

Władze miasta nie podjęły jednak do dzisiaj tego tematu, a propozycja radnej przeszła bez większego echa. Na gminę nie można więc raczej w tej kwestii liczyć. Zwłaszcza gdy weźmie się pod uwagę, iż prezydenta miasta już podczas sesji – gdy sprawa była poruszana – zasugerował, że ratusz nie jest zainteresowany pozyskaniem leśniczówki, ani tym bardziej inwestowaniem w ten budynek ogromnych pieniędzy. Gmina i bez tego – jak tłumaczył radnym prezydent – ma wiele innych problemów z remontem własnych budynków.

Trudno jednocześnie zakładać, że ewentualne wpisane leśniczówki do rejestru zabytków coś zmieni. Taki wpis nie nakłada bowiem na właściciela zabytkowego obiektu obowiązku jego odrestaurowania. Aby coś się działo, potrzebna jest wyłącznie jego dobra wola. W sprawie leśniczówki wszystkie karty leżą po stronie Lasów Państwowych i tylko od tego jakie decyzje tam zapadną zależeć będzie to, jaki los czeka starą „Försterówkę”.

google_news