Sport Wadowice

Wyszarpane punkty

Fot. Bogdan Szpila

Mecz na stadionie czwartoligowego Orła w Ryczowie do wielkich piłkarskich widowisk trudno zaliczyć. Niewątpliwie na poziom widowiska wpływał niemiłosierny upał. Podczas potyczki przez niebo nad doliną Wisły nie przesunęła się nawet jedna mała chmura…

Gospodarze zaczęli od falstartu, tracąc gola (strzelał głową Kamil Gałka) po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Wyraźnie zaspali obrońcy… Wyrównanie tuż przed przerwą z jedenastki podyktowanej za „rękę” (strzelał Wojciech Wojcieszyński) wlało nieco otuchy w serca miejscowych widzów, a kolejna bramka tuż po zmianie stron (Bartłomiej Biela znalazł się przed bramką rywali „gdzie trzeba”) zamiast wzmóc, rozluźniła morale gospodarzy, co wykorzystali przyjezdni – niemal w komplecie zawodnicy w „maturalnym” wieku. Strzegący bramki Orła Konrad Kawaler mimo chęci i umiejętności nic nie mógł poradzić w 65 minucie meczu przy strzale Jakuba Wojtaszka ponad murem z rzutu wolnego…

Ostatni kwadrans meczu przypominał oblężenie częstochowskich murów zanim nadciągnęła słynna kolumbryna (którą Sienkiewiczowski Kmicic wysadził). Ryczowianie atakowali, strzelali (podobnie jak u Sienkiewicza nie popisywali się puszkarze) i gdyby nie przedłużenie przez arbitra czasu gry, sprawiedliwości stałoby się zadość. Mijała trzecia, ostatnia minuta doliczonego czasu, gdy piłka po „uderzeniu” Arkadiusza Garzeła wturlała się do bramki gości… Strzał z kolumbryny to nie był!

Rywale mimo, że ustępowali gospodarzom umiejętnościami piłkarskimi, niewątpliwie zasłużyli na remis, wszak zadziorność i chęć walki winny być nagrodzone.

Fot. Bogdan Szpila
navigate_before
navigate_next

google_news