Trzy zastępy straży pożarnej i policję wysłano po otrzymaniu pożaru kampera, zaparkowanego na parkingu obok bloku przy ul. Koziej w Bielsku-Białej. Smród topionego tworzywa wyczuło dwóch mężczyzn, chwilę później w kamperze zaczęło coś pikać.
– Akurat byliśmy na parkingu. Mówię do kolegi – co tak czuć plastikiem, ktoś pali plastik? Chwilę śmierdziało, chwilę nie… w pewnym momencie w kamperze zaczęło coś pikać. Podchodzę, a tam w środku ogień – relacjonował nam mężczyzna. Mężczyźni zaalarmowali właściciela pojazdu.
Właściciel pojazdu był na balkonie swojego mieszkania. – Sąsiedzi mi powiedzieli, że dymi mi się z kampera i chyba się pali. Myślałem, że żartują. Pobiegłem na parking, a tam dymi się z auta, a wewnątrz płomienie. Wyjąłem szybko gaśnicę z szoferki, uchyliłem drzwi do kampera. Tam, gdzie widziałem ogień, tam kierowałem strumień z gaśnicy. Trochę na oślep, ale się udało. Zużyliśmy trzy gaśnice samochodowe – relacjonował nam pan Adrian, właściciel pojazdu. – Bardzo dziękuję sąsiadom za czujność i pomoc, a straży pożarnej za przyjazd i dalsze czynności – dodał mężczyzna.
Zgłoszenie pożaru wpłynęło z WCPR o godz. 20.07. – Po dojeździe na miejsce okazało się, że właściciel pojazdu ugasił pożar za pomocą trzech gaśnic proszkowych. Nasze działania polegały na rozebraniu nadpalonych elementów mebli i wyposażenia kampera, sprawdzeniu pojazdu kamerą termowizyjną i przewietrzeniu – powiedział nam kpt. Tomasz Kokoszyński z JRG2 w Bielsku-Białej. – W tym przypadku udało się uniknąć dużych strat, gdyż pożar został szybko zauważony i ugaszony – dodał nasz rozmówca.
Jak dowiedział się nasz portal, w kamperze był zamontowany czujnik tlenku węgla, i to on pikał w pierwszej fazie pożaru. Najprawdopodobniej ogień pojawił się przy regulatorze napięcia panelu fotowoltaicznego. W akcji uczestniczyły dwa zastępy straży pożarnej z JRG2, jeden z OSP Stare Bielsko i patrol drogówki.