Wydarzenia Bielsko-Biała

Zapomniany bielszczanin. Tu mieszkałem – Adam Bunsch

Fot. Marcin Płużek

Północny kraniec ulicy Mickiewicza w Bielsku-Białej. Stara okazała kamienica. Na ścianie obok wejścia dwie pamiątkowe tablice. Kto zna postać, którą upamiętniają?

Pierwszą powieszono w 1993 roku. Na przechodniów spogląda z niej szczupła zamyślona twarz młodego mężczyzny z puklem włosów spadających na czoło. Obok duży napis „Adam Bunsch malarz, dramaturg, pedagog”. Druga z tablic – mniej okazała, niewielka granitowa płyta – zawisła na ścianie budynku w 2014 roku. Upamiętnia również Adama Bunscha mieszkającego w tym budynku w latach 1923-1935, lecz już nie jako artystę i pedagoga, lecz jako porucznika Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie. Kim więc był ten człowiek? Artystą? Pedagogiem? Czy może żołnierzem? Warto przypomnieć tę postać, bo powoli odchodzi w zapomnienie. Tymczasem Adam Bunsch był osobą nietuzinkową.

Był prawdziwym człowiekiem renesansu. Malarzem, pisarzem, filozofem i nauczycielem, jak i żołnierzem, uczestnikiem aż trzech wojen, w tym dwóch światowych. Wymieniać jego przymioty można by długo. Jego twórczość cieszyła się wielkim uznaniem w okresie międzywojennym. Jednak dziś jest już nieco zapomniana, choć raz po raz można natknąć się na jego prace, nie wiedząc nawet, że to on jest ich autorem. Choć urodził się w Krakowie, z którym związana była jego rodzina, to przez ponad dwie dekady mieszkał, pracował i tworzył w Bielsku.

Urodził się w 1896 roku w Krakowie. Pochodził ze znanej inteligenckiej, artystycznej rodziny. Jego ojciec Alojzy był profesorem Państwowej Szkoły Przemysłowej oraz rzeźbiarzem. Matka – Maria Aleksandra z domu Sadłowska pochodziła z rodziny znanych lwowskich architektów. Adam był starszym bratem Karola Bunscha, pisarza powieści historycznych oraz tłumacza. Miał jeszcze dwie siostry. W 1914 roku ukończył pierwsze liceum im. Bartłomieja Nowodworskiego w Krakowie. Po maturze, zaraz po wybuchu I wojny światowej, wraz z rodziną wyjechał do Wiednia, gdzie w 1915 roku rozpoczął studia na Uniwersytecie Wiedeńskim, a także Akademii Sztuk Pięknej. Szybko jednak został powołany do wojska austriackiego. Skierowano go do szkoły oficerów rezerwy artylerii, po czym trafił do służby czynnej. Odbywał ją między innymi w rodzinnym Krakowie. Dzięki temu w 1917 roku mógł rozpocząć studia na Akademii Sztuk Pięknych oraz na wydziale filozoficznym Uniwersytetu Jagielońskiego. Wojna nie dała jednak o sobie zapomnieć. Już w 1918 roku wstąpił do 1 pułku artylerii Legionów, z którym walczył w wojnie polsko-ukraińskiej (1918-1919) uczestnicząc między innymi w odsieczy Lwowa, a następnie w wojnie polsko-bolszewickiej. W czasie służby był dwukrotnie odznaczony Krzyżem Walecznych. W 1920 został awansowany na podporucznika i zdemobilizowany, aby mógł kontynuować studia. Nowy rozdział życia rozpoczął rok później. Uzyskał wtedy dyplom na krakowskiej ASP na wydziale malarstwa oraz absolutorium na wydziale filozofii UJ. Zdał też egzamin nauczycielski i przeprowadził się do Bielska. Pod Beskidami rozpoczął pracę w Państwowej Szkole Przemysłowej przy ulicy Sixta. Uczył tam między innymi geometrii wykreślnej oraz rysunku zawodowego. Początkowo zamieszkał przy ulicy Grunwaldzkiej 26. Po dwóch latach przeprowadził się na pierwsze piętro budynku przy ulicy Mickiewicza, gdzie dziś wiszą upamiętniającego go tablice. Zajmował tam wraz z rodziną mieszkanie na pierwszym piętrze do roku 1935, kiedy to przeprowadził się po raz kolejny, tym razem na ulicę Piastowską 2. W 1922 wziął ślub z Ludwiką z domu Kunaszowską. Małżeństwo doczekało się czworga dzieci. Dwaj jego synowie poszli niejako w ślady ojca. Zmarły w 1985 roku Ali (Alojzy) Bunsch był scenografem, a urodzony w 1926 roku Franciszek to znany krakowski grafik. Córka Helena została lekarką, a najmłodszy syn Adam ekonomistą.

Oczywiście życie nad Białą nie ograniczyło się jedynie do pracy i rodziny. Państwo Bunschowie prowadzili dom otwarty, w którym gościło wielu tuzów ówczesnej, nie tylko bielskiej bohemy artystycznej. Któż nie bywał w mieszkaniu przy Mickiewicza? Stanisław Ignacy Witkiewicz „Witkacy” (namalował trzy portrety Adama Bunscha), aktor Juliusz Osterwa, pisarz Gustaw Morcinek, pisarz i dyrektor katowickiej rozgłośni polskiego radia Stanisław Ligoń – to tylko nieliczni przedstawiciele ówczesnego świata kultury i sztuki odwiedzający w tamtym czasie mieszkanie Bunschów. Adam Bunsch był też uczestnikiem spotkań organizowanych w ramach salonu artystycznego prowadzonego przez poetkę i pisarkę Kazimierę Alberti, żonę ówczesnego starosty bialskiego, animatorkę życia towarzysko-kulturalnego w grodzie nad Białą. Aż trudno pojąć, że ten okres artystycznego życia ówczesnego Bielska i Białej nie doczekał się jakiejś solidnej monografii. Zazwyczaj skupiamy się na tym, jak bogate było to życie w ówczesnym Zakopanem, Krakowie czy Warszawie, a tymczasem i pod Beskidami kwitło ono w najlepsze.

Wracając do bohatera opowieści – lata spędzone w Bielsku należą z pewnością do jego najpłodniejszych pod względem artystycznym. W tamtym czasie miał na koncie ponad 30 indywidualnych wystaw w całym kraju i uczestniczył w ponad 50 zbiorowych. Jego dzieła można zobaczyć obecnie między innymi w Instytucie Polskim i Muzeum im. gen. Sikorskiego w Londynie, Muzeum Polskim w Chicago oraz Bradford Museums&Galleries. Napisał też 30 sztuk teatralnych wystawianych w teatrach w całej Polsce. Pisał eseje na temat teatru, teksty literackie, wspomnienia i pamiętniki. Projektował kostiumy i dekoracje teatralne. Jego twórczość była w latach międzywojennych bardzo ceniona, a sam autor był bardzo popularną postacią.
Kres temu okresowi w jego życiu przyniósł wybuch II wojny światowej. Po mobilizacji w stopniu oficera wziął udział w kampanii wrześniowej, a po klęsce wojny obronnej ewakuował się na Węgry, gdzie został internowany. Udało mu się uciec i przedostać do Francji do formowanych tam jednostek Wojska Polskiego. Po klęsce Francji został ewakuowany do Anglii wraz z innymi polskimi żołnierzami. Tam otrzymał przydział do formowanej w Szkocji 10. Brygady Kawalerii Pancernej, w której objął stanowisko oficera oświatowego. Pozwoliło mu to na kontynuowanie działalności artystycznej.

W tym czasie rysował między innymi portrety żołnierzy, zaprojektował też witraże dla Polskiego Kościoła w Londynie. Działał pod pseudonimem artystycznym Andrzej Wart. Najbardziej znaną jego „pracą” z tego okresu był projekt odznaki rozpoznawczej 1 Dywizji Pancernej dowodzonej przez generała Stanisława Maczka. Ten charakterystyczny znak przedstawiający dwa husarskie skrzydła oraz szyszak malowany był od tego czasu na czołgach i innych pojazdach używanych przez dywizję i na trwałe wpisał się w symbolikę polskiej wojskowości.
Pod koniec 1945 roku Adam Bunsch wrócił do Bielska. Jednak nie był osobą zaufaną dla nowej władzy ludowej. Oficjalnie nadal był nauczycielem „Przemysłówki”, ale nie mógł już uczyć. Dwa lata później przeniesiono go do Krakowa, do tamtejszej Państwowej Szkoły Przemysłowej. Jednak w czasach stalinowskiego terroru osoba z przeszłością w siłach zbrojnych na Zachodzie przez ówczesną władzę nie była nigdzie mile widziana. Ostatecznie w 1951 roku został zwolniony ze szkoły.
Od tego czasu zajmował się działalnością artystyczną, skupiając się na sztuce sakralnej. Tworzył między innymi polichromie i witraże (zaprojektował ich ponad dwieście), które można do dzisiaj podziwiać w wielu kościołach na terenie kraju. Zmarł w maju 1969 roku i został pochowany na cmentarzu Salwatorskim w Krakowie. Dziś dla wielu Adam Bunsch to postać mało znana. Niedoceniana, aczkolwiek wciąż tajemnicza i intrygująca. W zapomnienie popada także jego twórczość, zwłaszcza ta literacka. Tymczasem zasługuje na większą promocję i ponowne odkrycie, szczególnie tu, pod Beskidami. Wszak przez wiele lat Adam Bunsch był bielszczaninem, o czym przypominają nam te dwie niepozorne tablice na poszarzałej ścianie starej miejskiej kamienicy.

google_news
Subskrybuj
Powiadom o
guest
3 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Miejscowy
Miejscowy
1 rok temu

Nikogo to nie interesuje. Kiedy napiszesz o kolejnym przekręcie platformianego oszusta klimaszewskiego z nielegalnym wyburzeniem zabytku za który ziomal otrzymał od miasta grunty warte. 6mln zł?

z boku
z boku
1 rok temu
Reply to  Miejscowy

Takiego PiSdzielca jak ty, interesują tylko wyimaginowane decyzje innych.O swoich złodziejstwach i hochsztaplerce pisowskich kanalii to cicho.

miejscowo
miejscowo
1 rok temu
Reply to  z boku

Jest dobrze, nic nie pisze o mieszkaniach komunalnych i musiał już załatwić.