Wydarzenia Bielsko-Biała Czechowice-Dziedzice

Kamikadze na dwóch kółkach

Bezpieczeństwa rowerzystów strzegą też rowerzyści… w mundurach. Fot. KPP Cieszyn

Nie brakuje rowerzystów, którzy – ze szkodą przede wszystkim dla siebie – czują się panami dróg. Statystyki są zatrważające. To właśnie cykliści spowodowali około 60 procent z prawie stu wypadków i kolizji, do których tylko w tym roku doszło w Bielsku-Białej i powiecie bielskim.

Sezon rowerowy powoli dobiega końca. Choć nie dla wszystkich, bo łagodniejsze zimy i rozrastająca się sieć ścieżek rowerowych sprawiają, że część cyklistów żegna się ze swoim jednośladem tylko w najgorszą pogodę. Z obserwacji policjantów bielskiej drogówki wynika, że na naszych ulicach rowerzystów jest coraz więcej. Mowa nie tylko o miłośnikach turystyki rowerowej, ale też o tych mieszkańcach, którzy – między innymi z powodu korków – to właśnie rower wybierają jako codzienny środek lokomocji.
Tłum rowerzystów na drogach i – niestety – chodnikach, nie mógł nie mieć wpływu na statystyki wypadków i kolizji w Bielsku-Białej i powiecie bielskim. W tym roku do 25 września naliczono 21 wypadków i 69 kolizji w których uczestniczyli cykliści. Aż 20 osób zostało rannych. Jedna osoba po wypadku zmarła po kilku dniach w szpitalu. Jak dowiadujemy się w Komendzie Miejskiej Policji w Bielsku-Białej, za około 60 procent tych zdarzeń odpowiadają właśnie rowerzyści. – Brawura, nadmierna prędkość, zbytnia pewność siebie, a nawet lekkomyślność… Wszystko to kończy się upadkami. Dlatego też zawsze zachęcamy, by jeździć w kaskach. One mogą uratować życie – wskazuje Ilona Michalczyk z wydziału ruchu drogowego w Komendzie Miejskiej Policji w Bielsku-Białej.

Kolejnym grzeszkiem rowerzystów jest jazda na podwójnym gazie. Odkąd jazda rowerem pod wpływem alkoholu nie jest przestępstwem, a tylko wykroczeniem, rowerzyści podczas wycieczek za kołnierz nie wylewają. Wystarczy spojrzeć na to, co dzieje się w przydrożnych knajpkach, z których niektóre dedykowane są właśnie cyklistom. W gorące dni wzięcie tam mają w zasadzie dwa produkty. Dorośli piją piwo, a ich dzieci jedzą lody. Od początku roku tylko policjanci drogówki zatrzymali 50 pijanych rowerzystów, a rzesza jeżdżących zygzakiem wpadała też w ręce na przykład mundurowych z prewencji. – Ustawodawca zmienił kwalifikację w tym zakresie. Osoba, która jedzie rowerem, a ma do pół promila alkoholu, odpowiada za wykroczenie, karane mandatem od 300 do 500 złotych. Za wynik powyżej pół promila otrzymuje się 500-złotowy mandat. Jednak na tym się nie kończy. Jeśli policjanci ustalili, że rowerzysta został zatrzymany w takim stanie kolejny raz, to mogą skierować sprawę do sądu. Wtedy też sąd może wydać zakaz kierowania pojazdami innymi niż mechaniczne – ostrzega Ilona Michalczyk.

Są rowerzyści, którzy czują się wręcz panami nie tylko ścieżek rowerowych, ale jednocześnie dróg, chodników i deptaków. Do cna wykorzystują mobilność swoich pojazdów i cierpliwość wszystkich innych. Gdy jadąc drogą, stawiając się na równi z kierowcami samochodów, napotykają na czerwone światło, nagle – jak mówią piłkarze – „zmieniają chip”. W jednej chwili zjeżdżają na chodnik i przejeżdżą przez przejścia dla pieszych. Gdy im to na rękę, to znowu wjeżdżają na drogę. Ogromna większość cyklistów nie szanuje innych użytkowników dróg. Wystarczy bowiem spojrzeć na to, co dzieje się na deptaku wzdłuż ulicy Cechowej w Bielsku-Białej. Mimo zakazu, a nawet czytelnego znaku „Prowadź rower”, ze świecą szukać tego, kto się do niego stosuje. Niektórzy pędzą szybciej niż kierowcy samochodów i dochodzi do potrąceń pieszych w tej części centrum miasta. Bo rowerzyści nie przewidują tego, że pieszy może nagle chcieć skręcić do któregoś z lokali czy sklepów lub z nich wychodzić.

Część rowerzystów – w strachu przed ignorującymi ich poczucie bezpieczeństwa kierowcami – z założenia jeździ tylko chodnikami. Twierdzi przy tym, że pozwala im na to prawo. Ale taka możliwość jest obwarowana szczególnymi przypadkami. – Policjanci zawsze biorą pod uwagę wszelkie okoliczności i samo zachowanie rowerzysty jadącego chodnikiem. Sami jeżdżą na rowerach, w tym na służbie, więc temat znają od podszewki. Jednak, według przepisów, rowerzysta może jechać chodnikiem, gdy ten ma szerokość przynajmniej dwóch metrów, gdy pod opieką ma dziecko do 10. roku życia lub na drodze obowiązuje ograniczenie prędkości powyżej 50 kilometrów na godzinę. Ponadto można jechać chodnikiem, gdy warunki pogodowe zagrażają bezpieczeństwu rowerzystów – jest mgła, śnieg czy mocno wieje – wylicza Ilona Michalczyk.

Sporo cyklistów jest stosunkowo nieźle obeznana z przepisami, stąd też zaczęła wykorzystywać zapis o możliwości jazdy dwóch rowerzystów obok siebie, jeśli tylko w ten sposób nie utrudnia się ruchu. Ale rowerzyści, a szczególnie użytkownicy rowerów szosowych, interpretują ten przepis na swój własny sposób. Czasem całymi kolumnami jeżdżą w parach, doprowadzając do tego, że za nimi tworzy się gigantyczny korek. Dlaczego to robią? Tłumaczą, że nie chcą, by kierowcy wyprzedzali ich nie zachowując przepisowej odległości jednego metra. Kierowcy jednak ripostują, że wyprzedzanie takich dwójek prowadzi do jeszcze bardziej niebezpiecznych sytuacji.

„Specjalne miejsce w piekle” jest dla tych rowerzystów, którzy jeżdżą ulicami, równolegle do których poprowadzono… ścieżki rowerowe. Dlaczego tak robią, utrudniając ruch samochodów, sami tego nie wiedzą, a przynajmniej nie potrafią tego logicznie wytłumaczyć. Na szersze omówienie nie zasługują pojedyncze przypadki tak skrajnie nieodpowiedzialnych zachowań, jak jazda rowerem pod prąd czy przejeżdżanie na pasach na czerwonym świetle.

Jednak niektóre zdarzenia z lokalnych dróg zyskały wręcz ogólnopolską sławę. Do najgłośniejszego doszło 28 sierpnia około 11.00. Świadek zauważył, że ekspresówką w stronę bielskiego centrum handlowego Auchan na rowerach (wyposażonych we wspomaganie elektryczne) jadą mężczyzna i dziecko. Poruszali się pasem awaryjnym. Ojciec nie miał nawet kontroli nad synem, bowiem ten jechał za nim. Zbulwersowany taką beztroską świadek powiadomił o wszystkim policję. Jednocześnie, już na placu zabaw, próbował wytłumaczyć rowerzyście, jak ryzykowna była ta wycieczka. Towarzyszył mu członek ekipy facebookowych Bielskich Dróg. Na ich widok – jak relacjonują – cyklista czmychnął w krzaki. – Po tym, jak świadkowie zwrócili ojcu uwagę na jego nieodpowiedzialne zachowanie, zaczął uciekać. Świadkowie przez cały czas relacjonowali policjantom drogę jego ucieczki. Informacje te przyczyniły się do zatrzymania 40-latka na ulicy Nad Potokiem. Mężczyzna początkowo nie przyznawał się do wjechania na drogę S52. Kiedy świadkowie przekazali policjantom zdjęcia, zmienił zdanie. Tłumaczył się, że nie zna tego rejonu i przez przypadek znalazł się na drodze ekspresowej, chcąc skrócić dojazd do centrum handlowego – relacjonuje Elwira Jurasz, rzecznik bielskiej komendy. Jednocześnie funkcjonariusze przypominają, że rowerzyści nie mogą korzystać z dróg ekspresowych i autostrad. Dotyczy to także poruszania się pasem awaryjnym lub poboczem. Mandat za wjazd rowerem na drogę szybkiego ruchu wynosi 250 złotych. Jednak cykliści powinni mieć świadomość, że konsekwencje mogą być o wiele poważniejsze. Dość powiedzieć, że na drodze ekspresowej co jakiś czas dochodzi do śmiertelnych wypadków, gdy któryś z nieuważnych kierowców nagle zjeżdża na pas awaryjny i taranuje samochody lub stojących obok ludzi. W takim przypadku rowerzyści nie mieliby większych szans, by wyjść z tego cało.

Z kolei 12 września o 11.30 na ulicy Bielskiej w Bujakowie doszło do wypadku z udziałem rowerzysty i pieszej. Z ustaleń policji wynika, że 18-latek kierujący jednośladem, w czasie jazdy po chodniku i wymijania pieszej, utracił panowanie nad rowerem. Potrącił 67-letnią kobietę, która doznała obrażeń ciała. Poszkodowana została przewieziona do szpitala.

Policjanci z bielskiej drogówki wskazują, że w większości przypadków rowerzyści na niebezpieczeństwo narażają samych siebie. Oni nie są chronieni ani karoserią, ani poduszkami powietrznymi, więc byle kolizja może skończyć się koszmarnymi urazami, a nawet śmiercią. – Dlatego powinni pamiętać o jeździe zgodnej z przepisami, kasku i obowiązkowym oświetleniu jednośladu, co szczególnie ważne jest w okresie jesienno-zimowym – podkreśla Ilona Michalczyk. Z kolei kierowcy samochodów powinni jeździć tak, by rowerzyści czuli się bezpiecznie. Bo to właśnie dzięki nim ruch samochodowy jest o wiele mniejszy.

google_news
3 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Maniek
Maniek
5 lat temu

Zapomniałeś dopisać, że rowerzyści w trakcie jazdy nagminnie piszą esemesy, surfują po Internecie, strzelają z broni palnej, dodatkowo porywają małe dzieci, są odpowiedzialni za wyginięcie dinozaurów i większość wojen! Patrząc z siodełka rowerowego wygląda to tak: Wymuszenia pierwszeństwa (z dróg podporządkowanych czy w trakcie lewoskrętów), żaden doświadczony rowerzysta nie zakłada, że ma pierwszeństwo, ponieważ nawet mając 7 żyć jak kot wykorzystałby je w tydzień. Robiąc trasę (powiedzmy) 100 kilometrową praktycznie na pewno spotkamy się z wymuszeniem (a raczej kilkoma). Kierowcy samochodów potrafią patrzeć prosto na rowerzystę i z uśmiechem na ustach, wjechać na drogę zostawiając 2m na hamowanie. Ciekawe dlaczego… Czytaj więcej »

zmotoryzowany stefan
zmotoryzowany stefan
5 lat temu

Rowerzystów można porównać do kiboli. Nikt tak często nie łamie przepisów jak rowerzyści. Nawet piraci w bmw nie są w stanie zrobić tyle wykroczeń jednocześnie. Niech się rowerzyści cieszą że policja nie zwraca na nich większej uwagi i są bezkarni. Ale mnie to jako kierowcy niewiele obchodzi – jak rowerzysta wjedzie rozpędzony na pasy to mnie w puszce nic się nie stanie i wyrzutów sumienia z powodu jego głupoty też nie będę miał.

Franuś
Franuś
5 lat temu

A wyrzuty z powodu własnej głupoty nie obowiązują?