Nikt kto wybrał się do bacówki w Marcówce na Rombanicę nie narzekał na nudę. Kolejny raz mające w niej swoją siedzibę Bractwo Zbójników spod Babiej Góry zorganizowało podbabiogórskie zbójowanie.
Można śmiało powiedzieć, że wielogodzinna impreza rozpoczęła się w samo południe. Wówczas za krojenie, siekanie i warzenie wzięli się uczestnicy dziesiątej edycji Festiwalu Beskidzkich Kociołków. Mieli za zadanie przygotować jak najlepsze danie w garnku wiszącym nad palącym się ogniskiem. Im robiło się późniejsze popołudnie tym w rejon bacówki ściągało więcej osób. Te mogły nie tylko skosztować konkursowych dań, ale także upieczonych przez gaździny placków tarcianych i moskalików, które są specjalnością marcowskich gospodyń. Dzieci z zaciekawieniem zaglądały do kuźni, brały udział w konkursach i quizach przygotowanych przez Babiogórski Park Narodowy oraz podziwiały i karmiły zwierzęta domowe mieszkające przy bacówce. Nie zabrakło koncertów zespołów regionalnych. Wieczorem zapłonęła wielka góralska watra bo zabawa trwała do późnych godzin nocnych. I choć w gronie zbójów, to żaden z nich nie sięgnął po rombanicę, czyli ciupagę. Te wyciągnięto tylko raz, ale… w pokojowych celach. Członkowie bractwa unieśli je wysoko w górę ponad głowę Krzysztofa Malagi, który wychował się w Beskidach, a obecnie mieszka w Wielkopolsce pełniąc zaszczytną funkcję dziekana Wydziału Biznesu i Ekonomii na poznańskim Uniwersytecie Ekonomicznym. Po złożeniu przysięgi, został członkiem zbójnickiego bractwa.