W niedzielne popołudnie na boisku w Kończycach Małych miejscowy LKS zagrał z liderującą w tabeli grupy I skoczowskiej klasy A Victorią Hażlach. Po bardzo emocjonującym spotkaniu trzy punkty zgarnęli goście, którzy utrzymali się na prowadzeniu w stawce.
Od początku spotkania to zespół gospodarzy grał lepiej i bardziej zdecydowanie, co udokumentował w 15. minucie, gdy Jakub Kolondra trafił do siatki, otwierając wynik meczu. Radość miejscowych nie trwała jednak długo, bo trzy minuty później Sylwester Kawulok stanął oko w oko z bramkarzem z Kończyc Małych i okazji nie zmarnował. W 45. minucie lider wyszedł na prowadzenie po stałym fragmencie gry. Dobre dośrodkowanie z rzutu wolnego wykorzystał Tomasz Pisiut.
Gol do szatni podrażnił ekipę trenera Łukasza Agaty, która po zmianie stron ruszyła do odrabiania strat. W 54. minucie gospodarze zmarnowali świetną okazję na wyrównanie, jaką był rzut karny. Tym razem intencje Kamila Macheja wyczuł golkiper Victorii Szymon Wawrzyczek i złapał piłkę po strzale z “wapna”. Kilka minut później również Kamil Machej groźnie przymierzył z rzutu wolnego, ale tym razem znów nie udało mu się pokonać dobrze broniącego bramkarza z Hażlacha. LKS atakował, natomiast lider w 77. minucie wyprowadził zabójczą kontrę, którą sfinalizował Sylwester Kawulok. W 83. minucie ambitny zespół z Kończyc Małych złapał kontakt z przeciwnikiem, gdy do bramki trafił Tomasz Cedro. Mimo starań miejscowym nie udało się jednak wyrównać i pojedynek zakończył się rezultatem 2:3.
– To był fatalny mecz w naszym wykonaniu. Zespół z Kończyc Małych był lepszy i powinien wygrać. Tylko punkty cieszą, bo nasza gra absolutnie – skwitował Miroslav Čopjak, trener Victorii. – Remis byłby sprawiedliwy, ale zabrakło nam skuteczności i szczęścia. Przełomowym momentem był stracony przez nas gol do szatni, który był prezentem, jaki podarowaliśmy rywalom – dodał Łukasz Agata, opiekun LKS Kończyce Małe.