Pod maską miłego faceta i lubianego nauczyciela kryła się zwichrowana psychika. Do tego stopnia, że pewnego listopadowego dnia, Marian S. chwycił nóż i dosłownie zadźgał własną żonę. Na koniec, aby się upewnić, że kobieta nie przeżyje ataku, poderżnął jej gardło…
Jak złudne mogą być pozory najlepszym dowodem jest historia Mariana S., nauczyciela z Kęt, który w listopadzie 2009 roku brutalnie zabił swoją żonę Beatę, również nauczycielkę. Do dnia, w którym furia zmieniła mężczyznę w prawdziwą bestię nikt by nie pomyślał, że ten miły człowiek może być zdolny do takiego okrucieństwa. Zebrane w śledztwie opinie ludzi, którzy znali małżeństwo i samego Mariana S. budują jego wizerunek jako świetnego pedagoga, uczynnego sąsiada, dobrego męża i ojca. Tak właśnie najczęściej postrzegamy ludzi, których znamy jedynie z widzenia. Tymczasem bywa, jak w przypadku kęckiego nauczyciela, że pod tą maską superlatyw skrywa się człowiek zdolny do wszystkiego.
W feralnym dniu Marian S. obudził się w złym humorze. Co było tego powodem, do końca nie wiadomo. Faktem jednak jest, że – jak ustalono – był on chorobliwie zazdrosny o swoją żonę. Najprawdopodobniej więc właśnie motyw zazdrości był powodem, że pomiędzy małżonkami doszło do awantury. Kiedy już osiągnęła ona apogeum Marian S. chwycił nóż i bez zastanowienia wbił go żonie najpierw w plecy. Późniejsze oględziny zwłok wykazały, że ciosów było kilkanaście. Kobieta próbowała się bronić, ale pod naporem furii uzbrojonej w nóż nie miała żadnych szans. Swój atak Marian S. zakończył podcięciem kobiecie gardła. Gdy już nieco ochłonął, zakrwawiony, w piżamie, spokojnie poszedł na pobliski komisariat i tam wyznał prawdę.
Biegli po szeregu badań uznali, że Marian S. był niepoczytalny i nie może odpowiadać za to co zrobił. Umieszczony został więc w zamkniętym zakładzie psychiatrycznym, gdzie poddany miał być leczeniu.
Czy autor sugeruje, że mili i uczynni ludzie są drzemiącymi potworami?
To była zapewne wina żony, że nie była uczennicą męża. Bo przecież był miłym i lubianym nauczycielem. Ja b*m myślała, że zabił w afekcie ale nie jestem omnibusem Marku. Może być Marku taki komentarz?
Tragedia ale byle coś było nabazgrane, może jutro bedziesz miał/miała lepszy dzień.
Kwestia weny, artystka nie może jej mieć na zawołanie. Nabazgrane nie jest bo jest pisane elegancką czcionką. Nie czekaj do jutra, zobacz moje komentarze pod innymi artykułami, może Ci się jednak spodoba któryś, jest wybór.
Artykuł,komentarz czy wybór?Veny,vidi vici.
Tobie nie polecam, podoba się Markowi a On już wie jak wybierze. Idol wszystko wybaczy omnibusowi.
Śpisz Hermenegilda?
Acha, zapomniałam że artykuły Cię nie interesują lecz moje komentarze i ze zniecierpliwieniem oczekujesz. Idol ma swoje prawa. Spokojnie, doczekasz się.
Hermenegilda ty też się tam kwalifikujesz,gdzie ten miły i lubiany nauczyciel.
Dobre!!!!
Jak byś się sam ocenił, jesteś miły i lubiany?