W zeszłym roku zespół Stowarzyszenia dla Natury „Wilk” uratował aż trzy wilki, które wpadły w kłusownicze wnyki. To jednak walka z wiatrakami, bowiem te piękne drapieżniki seryjnie giną we wnykach i od kul z broni myśliwskiej. Dlatego lokalni naukowcy apelują o powołanie Państwowej Służby Ochrony Przyrody.
W 2020 roku ekipa „Wilka” uratowała trzy wilki – Junga, Groma i Grota. Czytelnikom przybliżaliśmy walkę o życie tych zwierząt. Wszystkie złapały się w kłusownicze wnyki zastawione w prywatnych lasach w pobliżu niewielkich wsi. Jung w czerwcu koło Serpelic nad Bugiem na wschodzie kraju, Grom we wrześniu koło Białogardu na Pomorzu Zachodnim, a Grot pod koniec grudnia koło wsi Cierzpięty na Mazurach. Działacze „Wilka” jeżdżą nawet w te odległe miejsca i sprowadzają wilki do Bielska-Białej. Informowaliśmy o tym, że wspomagani są przez bielski ośrodek rehabilitacji „Mysikrólik” i lekarz weterynarii Izabelę Całus.
Jung i Grot przypłaciły złapanie we wnyki poważnymi kontuzjami łap. Grot wymagał intensywnego leczenia i rekonwalescencji. – Wilki przed uwolnieniem do środowiska naturalnego zostały zaopatrzone przez nas w nowoczesne obroże GPS/GSM. Dzięki tym urządzeniom śledzimy codziennie ich losy, sprawdzamy także jak sobie radzą monitorując je bezpośrednio w terenie za pomocą fotopułapek – tłumaczy Sabina Nowak, prezes stowarzyszenia z Twardorzeczki.
Na razie uratowane wilki radzą sobie bardzo dobrze. Wszystkie pozostały w obszarach, gdzie zostały odnalezione. Mają rozległe areały, liczące po kilkaset kilometrów kwadratowych, Jung w lasach na lewym brzegu Bugu na wschód od Łosic, Grom pomiędzy Białogardem a Połczynem Zdrojem, a Grot na południe od Giżycka aż po jezioro Śniardwy i Orzysz. Żywią się dzikimi zwierzętami kopytnymi i mniejszymi ssakami, nie wchodzą w konflikty z ludźmi. – Dzięki badaniom genetycznym wiemy, że wilki przebywają w obszarach zajętych przez ich grupy rodzinne – cieszą się naukowcy. Dodają, że właśnie przyszedł czas narodzin wilczych szczeniąt. Bardzo są ciekawi czy któryś z uratowanych wilków doczeka się potomstwa lub będzie pomagał w opiece nad młodymi w swojej grupie rodzinnej.
Jednocześnie zespół „Wilka” notuje kolejne przypadki zabijania drapieżników. 19 kwietnia w powiecie lublinieckim interweniował Michał Figura. Znaleziono tam martwego wilka, zaplątanego we wnyki. Oględziny wykazały, że to urodzony w zeszłym roku samiec. – Pętla ze stalowej linki, zamocowana na niewielkim drzewie, zacisnęła się młodemu zwierzęciu w pasie i przecięła skórę. Przy każdym ruchu wilka wrzynała się coraz głębiej w jego brzuch docierając aż do kręgosłupa. Rozryta wokół ziemia i ogryzione drzewa świadczyły o dramatycznej, kilkunastodniowej walce o życie. Trudno sobie nawet wyobrazić ból, jaki musiał temu towarzyszyć. Wilki w takich sytuacjach rozpaczliwie wyją. Jesteśmy pewni, że kłusownik wiedział, że zwierzę powoli kona w jego wnykach i nie zareagował. To kolejny drapieżnik, który został pozbawiony życia w tak bestialski sposób – wskazuje Michał Figura.
W ubiegłym roku odnaleziono co najmniej sześć wilków we wnykach i trzynaście nielegalnie zastrzelonych z broni myśliwskiej. Niestety, dotychczas niewielu kłusowników udało się wykryć i należycie ukarać. Duży wpływ na to ma – jak mówią szefowie stowarzyszenia – brak w Polsce profesjonalnych terenowych służb zajmujących się chronionymi gatunkami. Dlatego stowarzyszenie wystosowało do władz państwowych apel o powołanie Państwowej Służby Ochrony Przyrody. – Apel ten został poparty przez naukowców i kilkanaście największych organizacji przyrodniczych – zaznacza Sabina Nowak. I zachęca do podpisania się pod petycją, umieszczoną w internecie (TUTAJ).
Bardzo zły pomysł. Kolejny urząd przeciwko przyrodzie. Najpierw trzeba przywrócić straż łowiecką we wszystkich województwach.
Jak przywrócić straż łowiecką skoro wnioskodawcy powołują się na brak zaufania dla PZŁ i na brak akceptacji społecznej dla PZŁ.
Zrozumiałam, że wnioskodawcy chcą rozwiązać PZŁ a powołać coś nowego. Czasem nie z tych samych ludzi?
Ja tam jestem za – powinno być ich tyle żeby wybiły te parszywe sarny i łanie co wyżerają nawet pranie ze sznurka, nikt nie panuje nad ich rozmnażaniem a one niszczą wszystko jak szarańcza
myśliwi celowo nie robią odszczałów bo i po co sarna czy dzik utuczy się na ludzkiej krzywdzie a wtedy oni go cyk i do kiełbaski a rolnik dostaje marne grosze
Członkowie stowarzyszeń marzą o państwowym etaciku?
No wreszcie ktoś kto rozumie ze to nie o jakieś wilki biega, tylko o państwowy etat. Wpierw medialnie wzbudza się potrzebę, akceptację gawiedzi – niech no tylko ktos bèdzie przeciw to lincz mu publiczny – i juz się wyrwie jakas przyjazna uległa dusza na urzędzie co klepnie sprawę z “dobrego serca” i kolejna firma ekologiczna w osobie szefa i dwòch najemnikòw ma by przegryźć i popić do emerytury..
Jestem taka mądra, czytajcie moje wpisy i czerpcie garsciami z mojej skarbnicy wiedzy.
Podszywacz jeśli jest mądry, niech to pokaże pod własnym nickiem.
Jeśli apel jest tym samym co petycja – dla petycji zbiera się podpisy, pod apelem już zamieszczono podpisy, kto podpisany, do kogo konkretnie apel.