13 listopada w ramach 17. kolejki Fortuna 1 Ligi zespół Podbeskidzia Bielsko-Biała podejmował Widzew Łódź. Po bardzo dobrym spotkaniu w wykonaniu podopiecznych Piotra Jawnego i Marcina Dymkowskiego, trzy punkty zostały pod Klimczokiem.
Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem sędziego Łukasza Szczecha odbyła się miła ceremonia, podczas której Kamil Biliński, napastnik “Górali” otrzymał statuetkę za zdobycie tytułu piłkarza października Fortuna 1 Ligi, a Karol Danielak, zawodnik Widzewa podziękowanie za rozegranie 60 spotkań w barwach bielskiego klubu. Potem już uprzejmości się skończyły i na boisku rozgorzała walka o ligowe punkty. Obie drużyny dosyć szczelnie zamknęły dostęp do swoich bramek, więc pierwszy warty odnotowania strzał kibice zobaczyli dopiero w 16. minucie spotkania, gdy szybką akcję bielszczan zakończył bardzo niecelnym uderzeniem, znajdujący się na dobrej pozycji Konrad Gutowski. Czas gry upływał, a na murawie trwała walka, jednak bez konkretnych sytuacji podbramkowych. Bramkarz Podbeskidzia Martin Polaček pierwszą interwencję zaliczył dopiero w 27. minucie po nieudanym rzucie rożnym łodzian. Cztery minuty później golkiper TSP zapobiegł zagrożeniu po rzucie wolnym zespołu gości.
Najlepszą okazję na otwarcie wyniku “Górale” mieli w 36. minucie meczu. Na strzał zza pola karnego zdecydował się Ezequiel Bonifacio, futbolówka odbiła się od słupka i trafiła pod nogi Kamila Bilińskiego, którego dobitkę obronił bramkarz Widzewa Jakub Wrąbel. Kolejna szansa dla gospodarzy nadarzyła się w 40. minucie, gdy sędzia podyktował rzut wolny sprzed pola karnego. Mathieu Scalet zagrał do Macieja Kowalskiego-Haberka, ale obrońca strzelił zbyt słabo, by zaskoczyć łódzkiego golkipera. Chwilę później lider odpowiedział szybką akcją i niecelną próbą Pawła Zielińskiego a w doliczonym czasie po dobrze rozegranym rzucie wolnym bardzo groźnym uderzeniem Marka Hanouska.
Po zmianie stron zaatakowali gospodarze i w 49. minucie otworzyli wynik spotkania. Składną akcję Podbeskidzia z zimną krwią sfinalizował Kamil Biliński. “Górale” poszli za ciosem i w 53. minucie podwyższyli swoje prowadzenie. Z piłką pociągnął Roman Goku, jego strzał sprzed pola karnego obronił Jakub Wrąbel, ale za futbolówką instynktownie pobiegł Kamil Biliński, który skutecznie ją dobił – 2:0! Te dwa mocne ciosy sprawiły, że lider tabeli był już praktycznie na deskach. Tymczasem ekipa spod Klimczoka nie zamierzała się zatrzymywać i konstruowała kolejne natarcia, trzymając widzewiaków z dala od swojego pola karnego. Tak było do 70. minuty, gdy z rzutu wolnego przymierzył Patryk Mucha, ale piłka po odbiciu się od bielskiego muru wyszła na rzut rożny. Po nim Widzew miał kolejną szansę ale mocne uderzenie Pawła Zielińskiego minęło celu.
W 73. minucie sytuacja miejscowych jeszcze się poprawiła, gdyż po ostrym wejściu w nogi Julio Rodrigueza drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę ujrzał Patryk Stępiński z Widzewa. Od tego momentu Podbeskidzie już całkowicie zdominowało przeciwnika. W 77. minucie na strzał z dystansu zdecydował się Dominik Frelek, ale uczynił to wprost w stojącego na środku bramki Jakuba Wrąbela. W 86. minucie najpierw łodzian mógł dobić Giorgi Merebashvili, ale jego strzał był minimalnie niecelny. Jednak co nie udało się Gruzinowi, chwilę później udało się rezerwowemu Dawidowi Polkowskiemu, który celnym uderzeniem uradował bielską publiczność. To nie był koniec strzelania, gdyż w 90. minucie hat-tricka skompletował Kamil Biliński, który ustalił rezultat szlagierowego pojedynku na 4:0.
Podbeskidzie Bielsko-Biała – Widzew Łódź 4:0 (0:0)
1:0 Kamil Biliński (49′)
2:0 Kamil Biliński (53′)
3:0 Dawid Polkowski (86′)
4:0 Kamil Biliński (90′)
Fot. Grzegorz Borus
Ale tak czy tak poziom A klasy jak cała nasza liga dobrzy wyjechali a marnoty zostały i słabeusze z zagranicy za chlebem bez żadnego talentu.