Mieszkaniec Buczkowic nie może spokojnie korzystać z drogi dojazdowej do swojej działki, bo ta jest prywatna i jej właściciele krzywo na niego patrzą. Gmina umywa ręce, mimo że położyła na drodze asfalt.
– To jest jawna kpina! – denerwuje się pan Krzysztof. – Z moich podatków zainwestowano w prywatną drogę, po której ja teraz nie mogę dojechać do mojej własności. I nikogo w gminie nic nie obchodzi.
Ulica jest ogólnodostępna, nie ma na niej żadnych tablic z informacją o tym, że jest prywatna, nie ma szlabanów. Nikt na pana Krzysztofa z widłami nie skacze, gdy mimo wszystko korzysta z drogi.
– Ale zdarzyło się już – mówi – że jeden z sąsiadów, kiedy spacerowałem tą ulicą z dziećmi, kazał mi „spierd….ać”. Nie jest to więc komfortowa sytuacja. Dochodzi też do sprzeczek, kiedy chcę na swojej działce na przykład kosić trawę.
Chodzi o ulicę Zieloną w Buczkowicach. Nie za długa, przy której stoją ładnie utrzymane budynki. Ulica ma kilku właścicieli, który mają w niej swoje udziały.
– Chciałem, żeby mi odsprzedali część – tłumaczy pan Krzysztof. – Przecież nie chcę niczego za darmo. Ale nie ma na to zgody… Trudno to zrozumieć.
Działka, do której mieszkaniec Buczkowic oficjalnie nie może dojeżdżać przypadła mu w spadku po rodzinie.
– Wtedy nie było takich problemów – tłumaczy pan Krzysztof, dla którego kolejnym powodem do irytacji jest fakt, że w drogę zainwestowała, jak twierdzi, gmina.
– Położyli asfalt, oświetlają ją, w zimie odśnieżają – wylicza. – Fajnie. Tylko z jakiej okazji, skoro to jest droga prywatna? W ten sposób i z moich podatków w nią inwestują. Sądziłem więc, że jeśli zwrócę się do nich o pomoc, jakieś rozwiązanie, to otrzymam go. Ale nic takiego się nie stało.
Józef Caputa, wójt gminy Buczkowice, do sprawy podchodzi spokojnie. – Położyliśmy na tej ulicy asfalt, bo wcześniej były tam wykonywane roboty budowlane związane z kolektorami sanitarnymi – przekonuje. – Trudno było to jedynie zasypać i zostawić tak, jak było, bo szybko pojawiły by się dziury. To chyba nie jest powód do narzekań.
Zdaniem wójta prywatne sprawy mieszkańców muszą oni sami rozwiązywać. – Jest święte prawo własności, wójt nie jest cesarzem przecież, żeby wszystko mógł – tłumaczy Caputa i radzi: – Najlepiej dogadać się z właścicielami drogi, a jak się nie da, to trzeba iść do sądu.
– Tak też zrobimy – wzdycha pan Krzysztof. – Tylko trudno zrozumieć, że o taką rzecz trzeba się sądzić. A tłumaczenia wójta nie zmieniają faktu, że gmina łożyła na prywatną drogę, co jest, według mnie, rzeczą karygodną. Jeśli są tacy dobrzy dla paru osób, to niech gmina przejmie drogę i wtedy będzie ona publiczną, po której każdy bez strachu będzie mógł spacerować i jeździć.
Były już takie sprawy. W świetle obowiązujących przepisów UG nie ma prawa podnosić funkcjonalności drogi niepublicznej. Prawnik+stosowne zawiadomienie do prokuratury=sąd
a to droga publiczna nie może prowadzić przez grunt prywatny?
Nie może , zarządca drogi czyli właściciel ma sobie o nią dbać a nie UG , każdy by tak chciał żeby prywatne drogi były utrzymywane przez UG niestety nie każdy ma sie tak dobrze jak właściciele ul Zielonej nic ich nie obchodzi bo UG dba im o drogę
Droga jest dostępna dla wszystkich. Każdy może nią przejechać i przejść. O co właściwie chodzi temu gościowi? Co mają wspólnego z drogą koszenie działki albo brzydkie odzywki sąsiada? A już żale, że za jego podatki wyasfaltowano drogę której sam używa, są kompletnie od czapy.
Danka, w punkt.
Sprawa wygląda na problem mentalny u Pana ze zdjęcia
Ciekawe, bo z wyroku WSA wynika, że gmina złamała prawo i łamie go cały czas.
“Nie może natomiast być zarządcą drogi wewnętrznej położonej na cudzym gruncie. Skoro nie przysługuje jej tytuł prawnorzeczowy do gruntu i nie wywodzi swoich uprawnień od takiego podmiotu, to nie może być ani uprawniona, ani zobligowana do budowy, przebudowy, remontu, utrzymania, ochrony i oznakowania drogi jako obiektu budowlanego. Stanowisko takie potwierdza chociażby [b]wyrok WSA w Gliwicach z 3 września 2008 r. (II SA/Gl 251/2008).
Tak jest nie tylko w tej gminie, że w przypadku kiedy trzeba naprawić asfalt na podobnej drodze, to wtedy wyciąga się w gminie postanowienia przepisów. A wcześniej mimo przepisów asfalt położono i nawet nadano nazwę drodze. Kto to kontroluje w gminach?, tutaj mógłby bohater udać się do radnych z organu kontrolnego dla wójta, ale po co.
Czytasz jaki jest “wojewoda na zagrodzie” pan wójt, mówi, że “… wójt nie jest cesarzem przecież aby wszystko mógł” – i koniec tematu.
ten wyrok dotyczył zupełnie innej sytuacji:)
Właściciele powinni opodatkować tę zaszłość nieodpłatne świadczenia ? Ciekawa sprawa dla Skarbówki
czy to już sezon ogórkowy, że o takich głuptach piszą?
Rola reagowania B24 na interwencje od mieszkańców. Kiedyś jak będziesz w potrzebie i np. wartościowy pies Ci zginie – możesz poprosić aby nagłośniono, nie będzie to głupota.
zrozumieliśmy osiołku ,słusznie prawisz od tego są lokalne media ,wytłumacz to jeszcze twoim redakcyjnym kolegom
nie do końca zrozumiałeś, osiołek napisałby o mędrcu (mędrzec). Nie zrozumiałeś, że nie tylko od tego są lokalne media, ale chcą pomagać jak Ci pies zginie a na pewno w przypadku poszukiwań człowieka. Nie zrozumiałeś też, że każdy ma jakichś kolegów, a jak są na poziomie – nie muszą mieć wytłumaczone.
brednie osiołku
Dobrze, że podszywacz zszedłeś z podszywania się pod Hermenegildę, ale przerzucenie się na osiołka nie poprawiło mądrości Twoich wpisów.
osiołek tysiąca i jednego nicka
Prowokacja się nie udała, podszywacz, gdybyś był mądrzejszy – już dawno dałbyś sobie spokój z szukaniem u mnie dziury. Można, ale trzeba głupszemu być mądrzejszym od tego, któremu szuka się dziury. To jest “mądrość życiowa”, ale nie będzie wytłuszczonym drukiem, jak będziesz częściej zaglądał w gugle… może Ci się wytłuści.
ten pan chyba nie umie się dogadać z sąsiadami, może uważa się za lepszego, może on z miasta pochodzi… droga asfaltowa, oświetlona, odśnieżana i jeszcze się nie podoba…
W mieście nie są lepsi ludzie, tylko inaczej mieszkają. Jest napisane, że działka przypadła w spadku po rodzinie, nie chciał lecz musiał i może tu jest problem.
Ten Pan nie może wybudować domu na swojej działce , bo droga cały czas jest prywatna ,,musi sie sądzić z właścicielami drogi którzy nie chcą sprzedać mu udziałów a UG utrzymuje tę drogę z finansów podatników
Oj z tych podatków bohatera starczyłoby na zainwestowanie w metr drogi, po której nie może jeździć. Asfalt jest położony to lepiej niż byłaby droga wysypana żwirem, że gmina odśnieża i oświetla – też dobrze. Ale, że gmina umywa ręce to już nie jest dobrze. Jeśli jest i nadana nazwa w gminie dla drogi, wynika z tego, że droga jest gminna albo powinna taką być, a jak gminna to zadaniem urzędnika jest regulowanie spraw własności na drodze gminnej – z urzędu. Nie można być trochę w ciąży. Bohaterowi nie trzeba się sądzić, dawać zarabiać sądowi lecz wypić flaszkę z właścicielami, nie… Czytaj więcej »
a we wniosku o pozwolenie na budowę to jak Pan Krzystof zadeklarował dojazd? Po nie swoim, po nie gminnym – no to jak?
Jeżeli sąsiedzi Pana z jakichś powodów nie polubieli i nie chcą nowego udziałowca swojego terenu to jedynie sądowe wyznaczenie dojazdu lub służebności pozostaje.
Dokładnie jedyne rozwiązanie , chora sytuacja
Trudne sąsiedztwo
Trzeba zaznaczyć jaki sąsiad tacy sąsiedzi