Sport Cieszyn

Zła passa trwa. Trzynieccy hokeiści znów bez zwycięstwa

Po dwóch wyjazdowych wygranych w ciągu tygodnia, w Brnie i Kladnie, kibice Oceláři Trzyniec liczyli także na przełamanie swojej drużyny w WERK Arenie. Niestety po raz czwarty w bieżących rozgrywkach czerwono-biali musieli na własnym lodzie przełknąć gorycz porażki.

W niedzielne popołudnie fani hokeja obejrzeli znakomite i emocjonujące widowisko, w którym obrońcy tytułu mistrzowskiego zagrali z Bílí Tygři Liberec. Jako pierwsi z gola cieszyli się goście, ale ich radość długo nie trwała. Ekipa z zachodnich Czech grając w przewadze jednego zawodnika trafiła do siatki, ale zanim Tomáš Filippi posłał krążek między słupki, miało miejsce zagranie ręką, co nie uszło uwadze sędziów, którzy po wideoweryfikacji bramki nie uznali. Chwilę później to gospodarze grali pięciu na czterech i tym razem ten fakt wykorzystali już zgodnie z przepisami. W 15. minucie na listę strzelców wpisał się Marko Daňo, który sfinalizował efektowną kombinację “Stalowników” przed bramką przeciwnika. Trzy minuty później było już 1:1 po trafieniu Jaroslava Vlacha i takim rezultatem zakończyła się pierwsza tercja spotkania.

Tuż po przerwie Oceláři znów wyszli na prowadzenia, ponownie wykorzystując grę w przewadze. Po zaledwie 30 sekundach od wznowienia rywalizacji, do bramki trafił Martin Růžička. Mimo wielu okazji do zmiany wyniku na kolejnego gola kibice musieli czekać aż do 36. minuty, gdy wyrównał Martin Faško-Rudáš. Remis 2:2 po drugiej tercji zapowiadał jeszcze większe emocje w decydującej części zaciętego spotkania.

Te rzeczywiście towarzyszyły ostatniej odsłonie meczu, w której obie ekipy nie kalkulowały i robiły wszystko, by przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Pierwszy krok w tym kierunku uczynili hokeiści z Liberca. Szybko po wznowieniu gry po przerwie, w 41. minucie, Michael Frolík zaskoczył trzynieckiego golkipera Marka Mazanca, dając przyjezdnym jednobramkową zaliczkę. Ekipa spod Jaworowego rzuciła się do odrabiania strat i osiągnęła cel, ale dopiero w 55. minucie, gdy krążek do siatki skierował Miloš Roman. Było to trzecie trafienie miejscowych w tzw. power play. Na zdobycie kolejnej bramki, która dałaby “Stalownikom” upragnione trzy oczka, zabrakło już czasu.

Mecz po 60 minutach zakończył się wynikiem 3:3 i do wyłonienia zwycięzcy potrzebna była dogrywka. W niej lepsi byli goście, którzy dokładnie po 81 sekundach gry zdobyli “złotego” gola. T.J. Melancon rozstrzygnął losy spotkania, ustalając jego rezultat na 3:4. Czerwono-białym pozostało cieszyć się z pierwszego punktu w WERK Arenie w bieżących rozgrywkach, ale na zwycięstwo muszą niestety jeszcze poczekać.

google_news