Mecz 7. kolejki 2. ligi piłki ręcznej pomiędzy MKS-em Ustroń a Rokitnicą Zabrze był niezwykle emocjonujący i wyrównany. Szczypiorniści spod Równicy wygrali go 27:26, notując drugą wygraną z rzędu.
Przed tygodniem ustronianie pokonali na wyjeździe MOSiR Bochnia 33:31, teraz w końcu zgarnęli ligowe punkty u siebie. Początek spotkania jednak nie wskazywał na to, że gospodarze przechylą szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Po kwadransie gry zabrzanie mieli trzybramkową przewagę, a chwilę później wyszli nawet na pięciobramkowe prowadzenie (5:10). Od tego momentu zawodnicy MKS-u zabrali się do roboty i systematycznie zmniejszali dystans do rywali. Pierwsza połowa skończyła się wynikiem 14:16, co dawało nadzieję na lepszy wynik po przerwie.
Po zmianie stron mecz stał się jeszcze bardziej zacięty. Kluczowy okazał się okres między 40. a 50. minutą spotkania, kiedy to z wyniku 18:19, ustronianie wyszli na prowadzenie 21:20. Do końca spotkania szczypiorniści spod Równicy utrzymali skromną zaliczkę nad przeciwnikami, mimo, że ci cały czas deptali po piętach drużynie MKS-u. – Nic nie zapowiadało, że się to wszystko tak skończy, bo w pierwszej połowie przegrywaliśmy już pięcioma bramkami. Na szczęście jeszcze przed przerwą zbliżyliśmy się do rywali na dwa trafienia. W drugiej połowie gra była wyrównana i wynik cały czas oscylował wokół remisu. Przez to mecz był emocjonujący, nerwowy i trzymał w napięciu do samego końca. Cieszę się, że po takim boju wygraliśmy, bo bardzo długo czekaliśmy na zwycięstwo przed własną publicznością. Mamy sześć punktów, z czego bardzo jesteśmy zadowoleni – podsumował Piotr Bejnar, trener drużyny z Ustronia.
W wygranym pojedynku z zabrzanami gole rzucali: Marcin Białkowski i Aleksander Bejnar – po 7, Łukasz Gogółka – 5, Mateusz Cieślar – 3 oraz Krzysztof Bielesz, Wojciech Chmura, Szymon Gogółka, Krzysztof Markuzel i Przemysław Polok – po 1. Ponadto wystąpili: Piotr Browarczyk, Jan Cieślar, Marcin Siekierka i Łukasz Szczęsny.