W najciekawiej zapowiadającym się meczu 15. kolejki skoczowskiej klasy A LKS Goleszów podejmował Beskid Brenna. Po szalonym momentami widowisku obie drużyny podzieliły się punktami.
Początek spotkania od mocnego uderzenia rozpoczęli gospodarze. Kibice jeszcze nie zdążyli na dobre rozsiąść się na trybunie, a goleszowianie prowadzili 1:0. W 1. minucie gry wynik otworzył Michał Jopek. Goście szybko się otrząsnęli i od razu doprowadzili do wyrównania. W 7. minucie po składnej akcji Arkadiusz Tarasewicz dograł w pole karne a tam Michał Grześ ubiegł obrońców i skierował futbolówkę do siatki. Jeszcze przed przerwą obie drużyny miały po kilka okazji do zmiany rezultatu, ale dopiero w 43. minucie ta sztuka udała się miejscowym. Tym razem na listę strzelców po szybkim wyjściu na czystą pozycję i strzale w długi róg wpisał się Mateusz Wigezzi.
Po zmianie stron do głosu doszli futboliści z Brennej, którzy rzucili się do odrabiania strat. W 59. minucie Arkadiusz Tarasewicz zdobył bramkę wyrównującą a 5 minut później dał przyjezdnym prowadzenie. Beskid poszedł za ciosem i stworzył jeszcze kilka okazji podbramkowych, ale jego zawodnicy razili nieskutecznością. Najlepszą szansę na “zamknięcie” spotkania miał Arkadiusz Tarasewicz, który w sytuacji sam na sam minął golkipera z Goleszowa ale zamiast do pustej bramki trafił w boczną siatkę. Niewykorzystane szanse zemściły się w 76. minucie, gdy do remisu 3:3 doprowadził Krzysztof Felis. Mimo jeszcze kilku okazji strzeleckich z obu stron rezultat już nie uległ zmianie.
– To był szalony mecz. Obie drużyny zagrały ofensywnie, na boisku sporo się działo. Myślę, że wynik jest sprawiedliwy i oba zespoły mogą być zadowolone z tego jednego punktu – podsumował zawody Adam Olszar, który w zastępstwie za trenera Marka Bakuna, dyrygował z ławki drużyną LKS-u Goleszów.
– Źle weszliśmy w mecz. Od razu dostaliśmy bramkę i musieliśmy odrabiać straty. Z przebiegu spotkania byliśmy minimalnie lepszym zespołem, stworzyliśmy więcej okazji strzeleckich, dlatego czujemy niedosyt – powiedział z kolei Przemysław Meissner, szkoleniowiec Beskidu Brenna.