W meczu 12. kolejki Betclic 2 Ligi Rekord Bielsko-Biała podejmował Stal Stalowa Wola. Po emocjonującym spotkaniu trzy punkty zostały w Cygańskim Lesie.
W pierwszej odsłonie niedzielnego spotkania przewaga należała do gospodarzy. Choć golkiper Rekordu Wiktor Kaczorowski trzykrotnie musiał zatrzymywać groźne uderzenia rywali, to jednak podopieczni trenera Dariusza Ruckiego częściej gościli na połowie Stali, tworząc kilka dobrych okazji strzeleckich. Najważniejsze, że jedna z nich przyniosła powodzenie. W 29. minucie z prawego skrzydła w pole karne dośrodkował Dariusz Pawłowski a tam najwyżej do piłki wyskoczył Jan Ciućka, pakując ją głową do siatki. Po zdobyciu gola ekipa z Cygańskiego Lasu nieco się wycofała, co pozwoliło przejąć inicjatywę przeciwnikom, a biało-zielonym groźnie kontrować. Przed przerwą gol jednak już nie padł.
W drugiej połowie więcej piłką operowali przyjezdni. Podopieczni Marcina Płuski nie potrafili jednak stworzyć sobie klarownych okazji, a niecelny strzał, jaki posłał nad poprzeczkę bramki Rekordu Maksymilian Hebel wynikał raczej ze zbiegu okoliczności, niż składnej akcji. Bielszczanie z kolei próbowali wychodzić z kontrami, ale brakowało im dokładności, lub jak w przypadku Daniela Świderskiego dobrego przyjęcia piłki w polu karnym gości. Dopiero w 58. minucie kibice ujrzeli celne uderzenie, którym popisał się Jan Ciućka, ale golkiper Stali Jakub Stępak stał na posterunku.
Ostatnie dwa kwadranse to dość nieudolne próby wyrównania ze strony futbolistów “Stalówki”, na które bielszczanie próbowali odpowiadać kontrami. Bez powodzenia, głównie z powodu braku dokładności tzw. ostatniego podania. Jednobramkowe prowadzenie Rekordu, dzięki twardej i skutecznej grze w defensywie, utrzymało się do końca zawodów, choć w 88. minucie serca kibiców zabiły szybciej, gdy z rzutu wolnego tuż sprzed pola karnego przymierzył Maksymilian Hebel, a miejscowych od utraty gola i trzech punktów uratował Wiktor Kaczorowski do spółki z prawym słupkiem strzeżonej przez siebie bramki.
Rekord Bielsko-Biała – Stal Stalowa Wola 1:0 (1:0)
1:0 Jan Ciućka 29′
Rekord: Wiktor Kaczorowski, Jan Sobociński, Daniel Ściślak, Wojciech Łaski (63′ Kacper Kasprzak), Tomasz Boczek, Daniel Świderski (82′ Piotr Wyroba), Dariusz Pawłowski, Michał Śliwka, Jakub Ryś (82′ Łukasz Soszyński), Hubert Żyrek (82′ Louis Poznański), Jan Ciućka (73′ Mateusz Tekieli).
Dariusz Rucki (Rekord): Ciężko było o płynne akcje, ze względu na boisko, które po tych opadach wyglądało źle, ale nasze służby klubowe zadbały o to, żeby dało się na nim grać. Pierwsza połowa była dobra w naszym wykonaniu, ale po stracie gola przeciwnik mocniej nas przycisnął. W drugiej połowie zabrakło z naszej strony przytrzymania piłki, natomiast naprawdę nieźle wyglądaliśmy w obronie. Cieszę się ze zwycięstwa, bo winduje nas ono w tabeli do góry. Teraz musimy złapać serię, bo na razie gramy od ściany do ściany, jeden mecz na plus, drugi na minus. Fajnie, że zachowaliśmy zero z tyłu. Nawet śmialiśmy się, że jak jedna ze słabszych defensyw gra z jedną z najlepszych ofensyw to pewnie zagramy na zero z tyłu. Paradoksalnie tak się właśnie stało i z tego faktu też się cieszymy.
Marcin Płuska (Stal): Na pewno gospodarze zdecydowanie lepiej rozpoczęli to spotkanie i to oni byli tą drużyną, która była lepsza w pierwszej części meczu. W drugiej, uważam, że to nasz zespół przejął inicjatywę i dominował na boisku. Dużo czasu spędzaliśmy w ataku pozycyjnym, ale też nie ustrzegliśmy się błędów, bo przeciwnik kilka razy wychodził z akcją i mógł zamknąć ten mecz. Wydaje mi się tak na gorąco, że zabrakło nam częstszego wprowadzenia piłki w pole karne. Utrzymywaliśmy się przy niej w bocznych sektorach boiska, jednak zabrakło większej ilości prób wprowadzenia jej pod bramkę. Natomiast jak już się znajdowaliśmy w tym polu karnym, w kluczowych momentach brakowało nam pazerności, żeby zdobyć tę bramkę wyrównującą. Na naszą ofensywę i fakt braku zdobycia gola wpływ mógł mieć fakt, że zagraliśmy w innym ustawieniu, próbując czegoś nowego.