Na sygnale Wadowice

Andrychów: Strefa zarzutów

W okolicy andrychowskich ulic: Biała Droga, Strefowa i Batorego wytyczono teren na poszerzenie miejscowej Specjalnej Strefy Ekonomicznej. Inwestorzy będą wykupywać tu działki, budować firmy, tworzyć miejsca pracy i korzystać z ulg finansowych. Tyle tylko, że na razie to wszystko kuleje.

O pozycyjny radny Wiesław Mikołajek zarzuca burmistrzowi Tomaszowi Żakowi i jego zastępcy Mirosławowi Wasztylowi propagandowe rozgrywanie tematu i opieszałość. Wiceburmistrz twierdzi z kolei, że to radny wykazuje się złą wolą oraz niezrozumieniem tematu. – Panowie burmistrzowie, mam nadzieję, pamiętają co nam w ubiegłym roku opowiadali. Mówili, że we wrześniu (2017 roku – dop. aut.) strefa będzie jednym wielkim placem budowy. Teraz znowu podaje się wrzesień (2018 r. – dop. aut)… Wychodzi na to, że te informacje były i są, by uspokoić mieszkańców – stwierdza radny. Jego zdaniem włodarze miasta znali wcześniej okoliczności, które powodują opóźnienia w SSE. – Na mówienie półprawdy nie będzie zgody – polemizuje z radnym wiceburmistrz Mirosław Wasztyl. – Dziwię się panu radnemu, bo jest jedną z lepiej zorientowanych osób w sprawach inwestycji w gminie Andrychów. W związku z tą sytuacją wiceburmistrz przypomina historię poszerzenia strefy. Zaczęło się w październiku 2012 roku, kiedy to Rada Miejska w Andrychowie na wniosek burmistrza Tomasza Żaka wyraziła zgodę na rozszerzenie SSE. Po dwóch latach, także w październiku, radni zgodzili się, by nabyć od spółki Andoria-Mot tereny o powierzchni ponad 13 hektarów pod planowaną strefę. Firma ta była zadłużona wobec gminy i ZUS, dzięki tej transakcji znikły zobowiązania. – Dzięki mądrości Rady Miejskiej poprzedniej kadencji uratowano 550 miejsc pracy – podkreśla wiceburmistrz. – Dano szansę na oddłużenie zakładu i stworzenie perspektyw na przyszłość. Dla gminy też była korzyść nie tylko w postaci terenu, ale podatków z zakładu, który nie przestał istnieć. W listopadzie 2014 roku burmistrz wystąpił do ministra gospodarki o włączenie pozyskanych od Andorii-MOT terenów do Specjalnej Strefy Ekonomicznej. Dopiero w kwietniu 2016 roku władze centralne w Warszawie podjęły decyzję w sprawie poszerzenia strefy. – A więc kto odpowiada za tak długotrwałą procedurę? – pyta Mirosław Wasztyl.

Władze Andrychowa, wiedząc o naborach pieniędzy z Unii Europejskiej na takie przedsięwzięcia, przygotowały natychmiast program funkcjonalno-użytkowy SSE, będący podstawą starań o unijne dofinansowanie. Rozpoczęcie przyjmowania wniosków rozpoczęło się dopiero w listopadzie 2016 roku. – W pierwszym możliwym terminie burmistrz złożył wniosek i podjął zarazem decyzję, że nie będziemy czekać na rozstrzygnięcia (o przyznaniu pieniędzy – dop. aut.), lecz rozpiszemy przetarg na wykonawcę inwestycji – mówi wiceburmistrz. Niestety, pierwszy przetarg zakończył się niepowodzeniem, gdyż nie było firm gotowych zaprojektować i wybudować infrastrukturę SSE. Koszt inwestorski to około 17 mln zł. Dopiero w drugim przetargu, w kwietniu 2017 roku, wpłynęło sześć ofert i wybrano firmę realizującą przedsięwzięcie w strefie. Tymczasem w lipcu do Urzędu Miejskiego wpłynęła z Urzędu Marszałkowskiego w Krakowie negatywna ocena wniosku (wysłanego w listopadzie!) o dofinansowanie projektu z UE. Trzeba było złożyć protest, który okazał się skuteczny. Dofinansowanie na strefę przyznano samorządowi andrychowskiemu dopiero w październiku 2017 roku. Jakby tego było mało zaczęły się inne problemy. Po dokonaniu wszystkich uzgodnień z właścicielami sieci (elektrycznych, gazowych, wodno-kanalizacyjnych) zmieniły się przepisy i trzeba wszystko zaczynać niemal od nowa. Np. w sprawie sieci gazowej porozumiano się z zakładem w Świerklańcu, ale to nie jest ważne i trzeba uzyskać uzgodnienia z krakowskiego oddziału, który zaostrzył pewne warunki. Podobnie zmieniło się prawo wodne. Wody opadowe z ul. Biała Droga w pierwotnych planach można było kierować do potoku Bobrek. Teraz trzeba będzie wybudować jeszcze zbiornik. Te i inne jeszcze problemy wydłużają termin wydania decyzji środowiskowej dla SSE. Tak więc, jak podkreśla wiceburmistrz, władze lokalne nie mają sobie nic do zarzucenia. Jego zdaniem, nie ma powodu do wzbudzania niepokoju wśród mieszkańców gminy. Przedsięwzięcie jest realizowane.

 

google_news