Sport Sucha Beskidzka Wadowice

Bramki, emocje i… remis

Nie zawiodła się garstka kibiców, która w dzisiejsze przedpołudnie wybrała się na boisko Żurawia Krzeszów. Lider gościł na nim trzecią w tabeli Błyskawicę Marcówka. Potyczka dostarczyła wielu emocji i zwrotów akcji.

Przed meczem trudno było wskazać faworyta. Gospodarze w tym sezonie nie stracili ani punktu. Goście także  nie doznali goryczy porażki, a przy tym awansowali do finału Pucharu Polski na szczebli podokręgu. I już pierwsze minuty pokazały, że obu ekipom zależy na zgarnięciu pełnej puli. Akcje przeniosły się z jednej strony boiska na drugą, choć klarownych sytuacji początkowo brakowało. Bliżsi szczęścia byli przyjezdni, którzy egzekwowali dwa rzuty wolne z odległości około 20 metrów. Okazje jednak zmarnowali, gdyż raz piłka powędrowała wysoko nad bramką, a za drugim razem ugrzęzła w murze.

Potem spotkanie nabrało rumieńców. Najpierw w idealnej okazji do zdobycia bramki znalazł się Jarosław Bielarz, ale nieczysto uderzył i Jacek Pindel nie miał trudności z jej złapaniem. Niewykorzystana okazja zemściła się błyskawicznie. Jeden z obrońców Żurawia nie trafił w piłkę i zamiast ją wybić przepuścił ją pod stopą. Dopadł do niej Jakub Pindel i nie dał szans Michałowi Pająkowi na skuteczną interwencję. Podopieczni Jacka Kudzi zareagowali na utratę gola w najlepszych z możliwych sposobów. Kapitan krzeszowian Krzysztof Ćwiertnia zakręcił obrońcami, a potem huknął jak z armaty i był remis. Ten jednak nie utrzymał się długo. Tomasz Kaczmarczyk dorzucił piłkę z rzutu rożnego, a Krzysztof Rak idealnie na nią nabiegł i posłał ją głową do siatki. Po chwili ponownie mógł być remis, ale znów dobrą okazję zmarnował Jarosław Bielarz, w dogodnej sytuacji  posyłając piłkę nad poprzeczką. Tym razem los się nie zemścił, lecz dał drugą szansę, ale już Bartłomiejowi Targoszowi, a ten jej nie zmarnował.  – No szkoda. Pierwsza bramka indywidualny błąd. No majtnął się. Przy drugiej powinniśmy wcześniej przerwać akcję i rywale nie mieliby rogu – komentował schodząc do szatani Jacek Kudzia.

Po zmianie stron huśtawkę nastrojów przeżyli przyjezdni. Można rzecz do trzech razy sztuka, gdyż Jarosław Bielarz trzeciej szansy do wpisania się na listę strzelców nie zmarnował. Tyle tylko, że potem błąd popełnił Michał Pająk. Po jednym z dośrodkowań zastygł na linii bramkowej, a powinien wyjść i złapać lecącą piłkę. Ta w ten sposób wylądowała pod nogami Krzysztofa Raka i hit kolejki zakończył się podziałem punktów.     

Żuraw Krzeszów – Błyskawica Marcówka 3:3 (2:2)

Żuraw: Pająk, Skrzypek, Zawora, Talaga, Wajdzik, Łuczak, Klimowski, Targosz (od 70 min. M. Kawończyk), Bułka, Ćwiertnia, Bielarz (od 75 min. Sz. Pilarczyk

Błyskawica: Jacek Pindel, J. Rak, Klimasara, Dragosz (od 77 min. M. Paczka), M. Rak (od 55 min. P. Paczka), Kaczmarczyk, Sałapat, R. Porębski, Jakub Pindel, M. Porębski (od 46 min. Mirek), K. Rak

Autorem fotoreportażu jest Wojciech Ciomborowski

 

google_news