Bardzo ubolewała nad faktem, że w Kaniowie nie było gdzie zapalić znicza we Wszystkich Świętych tym, którzy w niewyjaśnionych okolicznościach zginęli podczas wojen. Sama straciła męża i zainspirowała mieszkańców, by swoim poległym bliskim wybudowali i zadedykowali pomnik Ofiarom Wojen i Nienawiści.
Anna Kóska, prawdziwa kobieta-orkiestra, szybko i sprawnie doprowadziła do tego, że dziś kaniowianie mogą uczcić pamięć swoich bliskich poległych w wojnach. Na początek budową obelisku zainteresowała ówczesnych księży kaniowskiej parafii: ks. Ferdynanda Bohaczyka, ks. Józefa Ślazyka i ks. Józefa Jaska. W ogłoszeniach parafialnych (27.10.1991 r.) ks. proboszcz Józef Jasek pisał, że dziękuje Annie Kósce i jej synowi Kazimierzowi za kolejne środki na budowę. „Pomnik będzie obejmował treścią wszystkich naszych parafian, którzy zginęli w czasie I lub II wojny światowej czy to w walkach na terenie naszej ojczyzny, czy z dala od kraju, czy też w różnych obozach na wschodzie, czy zachodzie. Chcemy złożyć w tym pomniku nasz hołd również tym, którzy zginęli już po wojnie na skutek różnego rodzaju politycznych czy innych porachunków” – informował parafian.
Już 5 czerwca 1992 roku ksiądz ogłosił: „W minionym tygodniu został wzniesiony pomnik pamięci ofiar wojny i walki o niepodległość naszej Ojczyzny. Nie jest cały gotowy. Na cokole pomnika będzie umieszczony krzyż Virtuti Militari, a na podstawie będzie zamontowana urna z ziemią upamiętniającą martyrologię poległych ludzi. Bryła pomnika została zaprojektowana przez p. Mieczysława Furczyka, a rzeźba tablic pomnikowych przez p. Jadwigę Zuber. Całość powinna być gotowa na Wszystkich Świętych”. – I tak też było, uroczystą mszę świętą odprawili ks. proboszcz Józef Jasek i ks. prałat Henryk Satława w dniu Wszystkich Świętych 1992 roku. Pomnik Ofiarom Wojen i Nienawiści stanął na kaniowskim cmentarzu parafialnym (sektor L, nr 1) – przypomina Michał Kobiela, badacz lokalnej historii z Kaniowa, który zebrał informacje o rodzinnych dziejach Anny Kóski.
Anna Kóska (z domu Jarguz) urodziła się 17 czerwca 1913 roku w Kaniowie. Była córką Anny (z d. Kamieńszczyk) i Józefa. Po ukończeniu Szkoły Powszechnej w Kaniowie przez kilka lat pracowała w ogrodnictwie w Kalwarii Zebrzydowskiej u wuja Wojciecha Głogowskiego. Po powrocie do Kaniowa, 12 października 1935 roku, wyszła za mąż za Antoniego Kóskę (ur. 30.10.1905 r.), syna Anny i Jana Janeczków. Z tego związku przyszły na świat Anna (Szwed) – 14.01.1936 i Jadwiga (Ochman) – 8.09.1937. – Prowadząc rodzinne trzyhektarowe gospodarstwo rolne, Anna Kóska działała w różnych organizacjach. W latach 60. ubiegłego wieku była przewodniczyła Kołu Gospodyń Wiejskich. Była też zdolną aktorką udzielającą się na scenie teatralnej Franciszka Adamskiego oraz politykiem. Brała udział w otwarciu Domu Chłopa w Warszawie w 1961 roku – opisuje Michał Kobiela. – Miała wielkie serce. Choć było jej w życiu ciężko, potrafiła pomagać innym, potrzebującym, jak wspominają Małgorzata Makaruk (z d. Janeczko) i Jan Sierek. Odpusty, imieniny, czas po żniwach i wesela kojarzą się z kołaczami z pieca chlebowego i cytrynówką z cytryn z własnej uprawy Anny. A na koniec zawsze był jarzębiak izdebnicki – dodaje.
Mąż Anny Kóski, Antoni, 3 kwietnia 1927 roku został wcielony do 5. Baonu Sanitarnego w Krakowie, gdzie pobierał szkolenie w Baonowej Szkole Podoficerskiej. Po zakończeniu służby pracował w Pierwszej Polskiej Rafinerii Olejów Jadalnych Paweł Hoffman i ska Bielsko (dzisiaj Zakłady Tłuszczowe „Bielmar”). Związany był z ruchem narodowym przedwojennego Obozu Narodowo-Radykalnego. – Prowadził prelekcje dla mieszkańców miast i wsi związane z przedstawieniem tez ruchu narodowego. Teren Małopolski od Krakowa aż po Żywiec i Podbeskidzie przemierzał na rowerze. W zachowanym harmonogramie prelekcji najbardziej owocnym okresem były lata 1936-1937 – zwraca uwagę Michał Kobiela.
Antoni Kóska, wspólnie z Józefem Dziurą, Edwardem Paplą i Alojzym Polakiem utożsamiali się z ruchem Domu Polskiego w Bielsku. Do Narodowego Związku Robotniczego Zaw. Org. im. ks. Stanisława Stojałowskiego w Bielsku wstąpił w 1934 roku, był także w latach 30. członkiem popierającym w Lidze Obrony Powietrznej i Przeciwgazowej. Podczas II wojny światowej dostał się do niewoli – najpierw rosyjskiej, a następnie został wywieziony jako jeniec na roboty do Rzeszy. Pracował w Kassel na terenie magazynów kolejowych. W czasie wojny, w nocy z 22 na 23 października 1943 roku, Kassel stało się celem dużego nalotu RAF-u, w rezultacie którego zginęło 5 600 mieszkańców, a miasto zostało całkowicie zrównane z ziemią. Antoni wówczas przeżył, niestety zginął od amerykańskiej bomby kilka miesięcy przed końcem wojny – 15 grudnia 1944 roku. Z tego też powodu przedświąteczny okres był dla Anny Kóski zawsze trudny. Wiązał się bowiem z rodzinną tragedią.
W 1947 roku Anna Kóska poślubiła brata Antoniego – Jana Kóskę (12.01.1901-14.03.1967), górnika KWK „Silesia”. Z tego związku urodził się syn Kazimierz (3.02.1948). Anna Kóska zmarła 16 czerwca 1992 roku. Doczekała więc postawienia pomnika, ale nie jego uroczystego odsłonięcia. Spoczywa z drugim mężem na cmentarzu parafialnym w Kaniowie (sektor H, grób 67).
Artykuł napisany zgodnie z zasadami poprawności politycznej. Nie dowiemy się z niego kto w tej wojnie był agresorem. Słowo Niemcy nie użyto ani jeden raz. Autor wspomina o ofiarach, ale zginęli oni wszyscy na terenach III Rzeszy od bomb aliantów. Młody człowiek czytając ten tekst pomyśli, że na terenie okupowanej Polski żyło się bardziej bezpieczniej.
Bo teraz liczy się tylko europejskość a polskość to dla elyt zaścianek i nienormalność
Nie rozumiem, artykuł jest o pomniku na cześć ofiar różnych wojen i walki o niepodległość, również tych którzy zginęli zagranicą, na obczyźnie a i dla tych którzy zginęli po wojnie. Opisanie nalotów RAF (aliantów) jest tylko dlatego, że wówczas zginął mąż.
Faktycznie nie rozumiesz. Chyba nie tylko tego. Trudno.
PS. RAF to lotnictwo brytyjskie. Mąż zginął od bomb amerykańskich.
A w nawiasie moje “aliantów” co oznacza?. Możemy się przerzucać kto nie rozumie ale podobnie bez zrozumienia piszesz następny komentarz pod artykułem o szanowaniu symboli narodowych. Ten artykuł jest w porządku napisany.
Tak w porządku, dziennikarzynie nie wypadało napisać niewoli niemieckiej czy hitlerowskiej. Napisał niewoli rosyjskiej??? To co to było za caratu czy już za Jelcyna.
Ludzie, zrozumcie obaj, że artykuł jest o ofiarach wojen, walki o niepodległość ogólnie na świecie a i w Polsce. Po co wyróżniać Niemców, Rosjan jak np. mąż zginął od Amerykanów a jeszcze ktoś np. w służbie NATO w Iranie, Afganistanie, Serbii, Afryce i w innych miejscach. Przecież jest napisane : w różnych obozach na zachodzie, czy wschodzie. Łatwo ocenia się “dziennikarzynie” ale trudniej napisać samemu taki materiał wymagający trochę pracy a nie 2 zdania komentarza. Artykuł nie jest skierowany przeciwko komuś a przyszywa się łatkę. Mąż został wywieziony jako jeniec na roboty do Rzeszy, przecież jest napisane jeśli o to… Czytaj więcej »
Moje “nie rozumiem” było w kierunku Twojego komentarza, o co Ci chodzi.