Wydarzenia Sucha Beskidzka

Jezdnia jak… księżyc

Legendy o dziurach w polskich szosach krążą po całej Europie. Również o tych, którymi naznaczona jest nawierzchnia drogi powiatowej wiodącej do Jordanowa przez Łętownię. Wprawdzie ich „sława” sięga tak daleko tylko za sprawą mieszkańców Jordanowszczyzny, którzy pracują za granicą, ale nie zmienia to faktu, że stan jezdni rzeczywiście woła o pomstę do nieba.

Słowa, które padają z ust niektórych kierowców jeżdżących drogą prowadzącą z Pcimia do Jordanowa zdecydowanie nie nadają się do druku. Na szczęście nie brak też osób, które swoje oburzenie potrafią wyrazić w bardziej dystyngowany sposób. – Począwszy od granicy z Tokarnią, przez całą prawie Łętownię ta droga jest jak księżyc. Pełna kraterów. Nie odważyłabym się przejechać nią po zmroku, ale nawet w biały dzień jest to niemałe wyzwanie. Niektórych dziur nie da się ominąć, gdy z naprzeciwka jadą inne samochody. Sprawa nie jest błaha, bo przecież chodzi nie tylko o wygodę kierowców, ale przede wszystkim o ich bezpieczeństwo. Co prawda po każdej zimie wyrwy są łatane, jednak efekty takiego remontu są bardzo krótkotrwałe. Tutaj potrzebna jest wymiana całej nawierzchni – twierdzi jedna z mieszkanek Łętowni.

Igor Głuc, naczelnik Wydziału Zamówień Publicznych, Rozwoju i Dróg suskiego starostwa poinformował nas, że w planach na ten rok jest gruntowny remont ponad dwukilometrowego odcinka tej trasy, stanowiącego większą część ulicy Generała Maczka w Jordanowie. Będzie to inwestycja realizowana we współpracy z władzami miasta. – Natomiast jeśli chodzi o ewentualny remont drogi w Łętowni, wszystko zależy od tego, czy gmina wiejska Jordanów zdecyduje się partycypować w jego kosztach. Jeżeli będzie w stanie zabezpieczyć pieniądze na pokrycie pięćdziesięciu procent wartości inwestycji i wystąpi do władz powiatu z pismem w tej sprawie, na pewno podejmiemy temat – zapewnił.

Wójt gminy Jordanów Stanisław Pudo nie ukrywał irytacji słowami Igora Głuca, które mu zrelacjonowaliśmy: – Najłatwiej jest odbić piłeczkę i powiedzieć, że remont zostanie przeprowadzony, jeśli gmina do niego dołoży. Jednak utrzymanie tej drogi nie należy do naszych obowiązków. Możemy partycypować w kosztach, ale nie musimy. Obecnie radni stoją na stanowisku, iż nie będzie żadnych dopłat do tego remontu. Chyba że pan starosta zwróci się do nas z konkretną propozycją. Rozważymy ją, jeśli będziemy wiedzieli, jaką kwotę powiat zamierza przeznaczyć na ten cel i ile mielibyśmy dopłacić. Na razie nie możemy się o coś takiego doprosić. Od lat sytuacja wygląda tak, że sami bombardujemy starostwo różnego rodzaju propozycjami, niejako wymuszając wykonanie pewnych prac.

Jak dodał, ma nie najlepsze doświadczenia związane ze współpracą z powiatem. Gdy około dwa lata temu władze gminy zgodziły się dofinansować remont jednej z powiatowych dróg, nie miały wpływu na to, na którym odcinku zostanie on przeprowadzony. – Robili tam, gdzie chcieli, a nie tam, gdzie my uważaliśmy za stosowne – podkreślał. Starosta suski Józef Bałos, tak samo jak Igor Głuc, z początku sugerował, aby to gmina wystąpiła z propozycją partycypacji w kosztach remontu. Gdy jednak powiedzieliśmy, iż wójt czeka na pierwszy krok z jego strony, stwierdził krótko: – Dobrze. To również jest możliwe. 

google_news