Wydarzenia Cieszyn

Na obiad liście i korzenie

„Matula Pomarli” obraz Aleksandra Kotsisa, 1868 r.

Współcześnie nie wiemy, co znaczy być głodnym. Głód – opisywany m.in. w książkach Gustawa Morcinka – jako zjawisko społeczne odszedł do przeszłości. Przez stulecia towarzyszył jednak zdecydowanej większości cieszyńskich Ślązaków. Po raz ostatni na masową skalę ludzie umierali zaś z głodu na ziemi cieszyńskiej przed około 175 laty. Do historii ten straszny czas przeszedł po nazwą „głodnych roków”.

W latach 60. XVIII wieku na Śląsku Cieszyńskim pojawiły się ziemniaki i od tego momentu sytuacja żywnościowa mieszkańców regionu zaczęła się powoli, ale zdecydowanie poprawiać. Ziemniaki zastąpiły rzepę, były przy tym pokarmem o wiele zdrowszym. Przede wszystkim nie spożywano ich na surowo, lecz ugotowane, dzięki czemu znacznie rzadziej niż wcześniej ludzie cierpieli na choroby przewodu pokarmowego. Dodatkowo, wraz z wprowadzeniem uprawy ziemniaków, zwiększyła się hodowla trzody chlewnej oraz domowego ptactwa. Dzięki temu wzrosła zaś wartość żywności, a to pociągało za sobą powolny spadek śmiertelności wśród dużo większej niż dawniej grupy mieszkańców.

Większa ilość lepszego pożywienia wywołała prawdziwą eksplozję demograficzną. Niestety w latach 40. XIX stulecia sytuacja gwałtownie się odwróciła.

Zaraza, drożyzna, głód

Wiosną 1844 r. na Śląsku Cieszyńskim pojawił się księgosusz, czyli bardzo zaraźliwa, ostro przebiegająca choroba wirusowa bydła, która w stosunkowo krótkim czasie poczyniła wielkie spustoszenie wśród hodowanego bydła. Zasięg zarazy nie ograniczył się zresztą do naszego regionu, ale dotknął także ówczesne Węgry i Galicję. W ślad za bydlęcą zarazą nawiedził cieszyńską wieś tzw. mór ziemniaczany powodujący masowe gnicie kartofli. Pojawiła się drożyzna, a niebawem również braki nie tylko żywności, ale nawet sadzeniaków. Gorzelnie Komory – jak relacjonował Józef von Kalchberg, naczelny dyrektor dóbr Komory Cieszyńskiej – zostały z powodu braku surowca w większości unieruchomione, dając ledwie jedną czwartą przewidywanych zysków.

„Ta trudna sytuacja uległa jeszcze większemu załamaniu w latach 1847-1848. Zbiory płodów rolnych stały się w tych latach dramatycznie małe i z reguły nie wystarczały na zaspokojenie potrzeb. Zwłaszcza że drobni gospodarze nie mieli żadnych nadwyżek żywności, które mogliby sprzedać na targach. We wsiach pojawił się więc również brak pieniądza. Ten czas mogli przetrwać tylko posiadacze dużych i średnich gospodarstw i w rezultacie tylko oni w 1847 r. sprzedawali w miastach płody rolne” – pisze w monografii „Dzieje Górek Wielkich i Małych 700 lat” prof. Idzi Panic.

Prof. Józef Chlebowczyk dodaje, że z wyjątkiem garstki najzamożniejszych gospodarzy niemal wszyscy mieszkańcy Śląska Cieszyńskiego musieli żywność kupować. Tymczasem narastająca nędza zmuszała siedlaków do zwalniania czeladzi, która powiększała w ten sposób rzesze ludności pozbawionej jakichkolwiek środków do egzystencji. Nieurodzaj groził wielu ostateczną nędzą, a często również perspektywą śmierci głodowej. „Ze łzami w oczach szukają służący gromadami na próżno pracy” – czytamy w ówczesnym sprawozdaniu z okręgu jabłonkowskiego.

Śmierć stawała się rzeczywistością

W latach 1846-1847 doszło do sytuacji wprost katastrofalnej. Do szczególnie dotkliwego nieurodzaju kartofli dołączyła się w następnych miesiącach fala klęsk żywiołowych – długotrwałych opadów, gradobicia, powodzi. Ulewne deszcze zniszczyły w letnich miesiącach 1847 r. zbiory zbóż i innych płodów rolnych. Powstały w tych warunkach ostry deficyt artykułów żywnościowych wywołał wystąpienie drożyzny w skali dotychczas nienotowanej. „W ciągu zaledwie czterech lat (1843-1847) detaliczna cena owsa w Cieszynie wzrosła 2,5-krotnie, żyta przeszło 3-krotne, a najbardziej popularnych ziemniaków nawet ponad 4 razy” – pisze prof. Józef Chlebowczyk w cieszyńskich szkicach historycznych pt. „O komornikach i głodnych rokach”.

Nie zaskakuje więc, że groźba śmierci głodowej często przekształcała się w rzeczywistość. Raporty wójtów alarmowały, że tylko najlepsi gospodarze odżywiali się owsem i kapustą, natomiast zdecydowana większość ludności spożywała jedynie mieszankę bukowych liści, pokrzyw i innego zielska polewaną zupą z otrąb. Przy tym było to pożywienie gospodarzy! Komornicy, ich dzieci i pozostali niezdolni do pracy pozostawali skazani wyłącznie na rozdawany co tydzień przez zwierzchność chleb. W konsekwencji wśród najuboższych „potęgowały się choroby”. „Tu też śmierć najbardziej grasuje” – raportował pod koniec maja 1847 r. zarządca kameralny w okręgu jabłonkowskim.

Ludzie chodzili opuchnięci

Głód roku 1847 doprowadził na Śląsku Cieszyńskim do wybuchu epidemii tyfusu i dyzenterii. Nasilenie chorób przybrało takie rozmiary, że „ludność nie tylko została zdziesiątkowana, lecz w niektórych okolicach zmniejszyła się prawie do połowy” – donosił morawsko-śląski administrator fiskalny prezydium Komory Dworskiej w Wiedniu w styczniu 1848 r.

Tymczasem w 1848 r. sytuacja jeszcze się pogorszyła. „Zapowiedzią dramatu była przeciągająca się zima, która opóźniła wegetację roślin. Wiosną, po krótkim okresie sprzyjającej pogody, w czasie której rolnicy dokonali zasiewów, nastąpiła seria gwałtownych opadów powiązanych z wylewami rzek i strumieni, co spowodowało nie tylko zniszczenie sporej części zasiewów, lecz także uniemożliwiło zebranie siana, które po prostu zgniło na łąkach.
Jeszcze wiosną, po okresie deszczowym, nastała susza, która trwała niemal do jesieni. Z tego powodu wyschły w większości zboża oraz uprawy ziemniaków i warzyw, zaś w miejscach, gdzie udało się uratować resztki plonów, zbiory były marne i często nie wystarczały nawet dla rodzin właścicieli mniejszych gospodarstw” – pisze prof. Idzi Panic.

W końcu sierpnia 1848 r. przez Śląsk Cieszyński przeszły liczne gwałtowne burze i gradobicia. Klęski te wywołały kolejną wielką falę głodu, która tym razem dotknęła niemal całe społeczeństwo, a na wsiach nie ominęła jedynie najbogatszych gospodarzy, którzy nadal mogli korzystać ze starych, choć szybko wyczerpujących się zapasów.

„Najstraszniejszym ciężarem” brak żywności zawisł jednak na ludziach najuboższych: komornikach i bezdomnych. Ich los w 1848 r. przedstawiał się wręcz katastrofalnie. Po pierwsze nie mieli żadnej szansy na pracę w czasie sianokosów, żniw czy zbioru ziemniaków, bo z reguły nie było co zbierać z pól. Po drugie w okresie owej wielkiej biedy komornicy (którzy zawsze żywili się o wiele gorzej od pozostałych warstw wiejskich) często nie mieli możliwości ugotowania pokarmów na ogniu. Z tego powodu ludzie chodzili opuchnięci, a w końcu ich życie przerywała śmierć.

„Jeżeli jeszcze w 1847 r. zagrodnicy i chałupnicy posiadali niewielkie ilości zboża oraz ziemniaków, a także trochę kur, jeśli niektórzy z nich uchowali świnię, kozę lub owcę, to już w 1848 r. z ich jadłospisu mięso znikło zupełnie. Coraz rzadziej pojawiał się chleb lub podpłomyki. Od wiosny ludzie zaczęli masowo jeść zupy z liści traw i drzew, pożywiali się korzeniami roślin. Jesienią najczęściej spożywanym pokarmem w tej grupie ludności była buczyna, a także inne owoce jadalne z drzew i krzewów leśnych. Od późnej jesieni do wiosny nieraz jedynym pokarmem była nalewka z korzeni, liści drzew i otrębów” – pisze prof. Idzi Panic.

Czy zdarzały się wówczas na Śląsku Cieszyńskim przypadki kanibalizmu? Dzięki Józefowi von Kalchbergowi wiemy, że w Galicji – równie ciężko dotkniętej klęską głodu – dochodziło do takich incydentów.

Gospodarstwo za garniec kapusty

Ale bieda i głód nie dotykały wyłącznie wiejskich proletariuszy. Doprowadziły do ruiny także część zamożnego chłopstwa. „Nędza przybierała rozmiary zniewalające gospodarzy do sprzedaży niezbędnych do utrzymania rodziny ruchomości i sztuk bydła, a nawet dawania w zastaw oraz do sprzedaży ziemi i chat, by tylko utrzymać się przy życiu” – stwierdzał raport Komory Cieszyńskiej z kwietnia 1847 r.

Dochodziło do sytuacji, w której – jak podają liczne źródła i kroniki z tego okresu – grunty chłopskie przechodziły na własność okolicznych dworów, rzeźników, młynarzy, karczmarzy oraz bardziej zaradnych i przez to majętnych gospodarzy „za beczkę kapusty”. Za garniec kapusty – czytamy w jednym z opracowań – sprzedawano gospodarstwa w Oldrzychowicach, Tyrze, Końskiej. Nie brakowało podobnych wypadków nawet na cieszyńskich „dołach”, na przykład w okolicach Karwiny czy Pietwałdu, mimo iż tam natężenie klęski głodowej było znacznie słabsze niż w Beskidzie Śląskim, gdzie – jak powszechnie wiadomo – wioski są położone z reguły w wąskich dolinach i przez to mają stosunkowo mało pól uprawnych. Do tego gleba jest mało urodzajna, a górski klimat sprawia, że okres wegetacji dużo krótszy niż na nizinach.

Długotrwały charakter „głodnych roków” doprowadził ostatecznie na Śląsku do katastrofy demograficznej na niespotykaną wcześniej skalę. Pustoszały całe wioski, zwłaszcza podgórskie, gdzie nędza była najsroższa. Chłopski kronikarz z Morawki, liczącej w tym czasie około 3,8 tys. mieszkańców, odnotował w 1848 r., że tylko obok miejscowej fary pogrzebano w dołach w różny sposób około 1500 zmarłych! Z kolei w Pogwizdowie „głodne roki” przeżyły ponoć tylko dwie rodziny… Na drugim końcu ziemi cieszyńskiej, w Ligocie koło Bielska (zamieszkanej przez półtora tysiąca osób) zmarło na wiosnę 1848 r. tylko w jednym miesiącu 75 osób.

Dla odmiany w jednym ze sprawozdań Komory z marca 1847 r. czytamy, że w okręgu cieszyńskim klęska głodowa osiągnęła największe nasilenie (prócz gmin podgórskich) w Bobrku i Mostach koło Cieszyna. Przyczynił się do tego fakt, iż wsie te zamieszkiwała znaczna liczba komorników, którzy latem znajdowali pracę i wyżywienie w Cieszynie, a zimą żyli z zapasów kartofli i kapusty, których w 1846 r. nie zdołano nagromadzić. Zdaniem autora relacji w wioskach położonych dalej na północ, o znacznie mniejszym odsetku ludności bezrolnej, sytuacja przedstawiała się bez porównania lepiej.

Wielki głód pociągnął za sobą także inne zaskakujące zjawisko, mianowicie raptowny spadek liczby urodzeń. Sytuacja stała się tym bardziej dotkliwa, że w 1848 r. proporcjonalnie wzrosła również śmiertelność wśród najmłodszych dzieci.

Konsekwencje epidemii śmierci

Zjawisko wzmożonej śmiertelności, które w latach 1847-1848 wystąpiło na całym Śląsku Cieszyńskim, w niektórych miejscach przybrało niemal charakter epidemii. Jak podaje prof. Józef Chlebowczyk, podczas, gdy jeszcze w 1846 r. łączna liczba urodzeń w obwodzie cieszyńskim przewyższała liczbę zgonów o niespełna półtora tysiąca, to już w roku następnym ludność ziemi cieszyńskiej zmniejszyła się na skutek raptownego wzrostu zgonów i spadku urodzeń o przeszło 5,5 tys. osób, a w 1848 r. nawet o niespełna 16 tysięcy.

Szczęśliwie rok 1849 był już dużo bardziej sprzyjający dla większości mieszkańców regionu, choć spowodowany nieurodzajami brak zboża na zasiewy (a także ziemniaków) sprawił, że nie wszyscy gospodarze mieli czym obsiać swoje pola. W końcu jednak pomyślne urodzaje z 1849 r. umożliwiły zakup materiału siewnego wszystkim gospodarzom. W kolejnych latach w rolnictwie utrzymywała się na ogół pomyślna sytuacja, dzięki czemu większości mieszkańców naszego regionu w końcu zaczęło się żyć lepiej.

google_news
26 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
bart
bart
1 miesiąc temu

z rolnictwem w Europie to nie jest tak, jak wszyscy myślą. Słyszałem wypowiedzi ekonomistów, że rozchodzi się o to, czy chcemy mieć bardzo mocno dotowaną a pomimo tego i tak bardzo drogą żywność pochodzącą z Europy, czy też o wiele tańszą, bez żadnych subwencji a nieraz i lepszą pochodzącą….a może inaczej, nie pochodzącą z Europy? Bo tak się składa, że wszędzie poza EU produkcja żywności jest o wiele tańsza, import jest rośnie, nie trzeba robić do tego dopłat….świat jak się okazuje jest wielki a UE to tylko jego wycineczek. Z żywnością będzie jak z samochodami elektrycznymi, albo będą pochodzące z… Czytaj więcej »

tak to wygląda
tak to wygląda
1 miesiąc temu

Teraz nachodzi kolejna klęska na nasze rolnictwo – Zielony Ład.

wina Tuska
wina Tuska
1 miesiąc temu

jaki tam zielony ład, 10 klęsk egipskich zwanych inaczej tuskimi.

benzyna 5,19
benzyna 5,19
1 miesiąc temu
Reply to  wina Tuska

Politycy PO to dno , jednak większymi dnami są ich wyborcy

to dno - rewelacja
to dno - rewelacja
1 miesiąc temu
Reply to  benzyna 5,19

Aha, a ropa po ile miała być?, niektórzy jeżdżą na LPG o też nie wiadomo ile ma kosztować

w jedną stronę
w jedną stronę
1 miesiąc temu

Wychodzi pan senator w artykule sponsorowanym powyżej do ludzi, a się odgradza od nich nie życząc sobie komentarzy. Kto prowadzi wywiad z panem senatorem? – to jest rozmowa w jedną stronę.

Hermenegilda
Hermenegilda
1 miesiąc temu

Po prostu pan senator zabezpieczył się przed twoją głupotą.

są głupsi
są głupsi
1 miesiąc temu
Reply to  Hermenegilda

aha, prawo do komentowania na B24, podszywacz, to głupota

Hermenegilda
Hermenegilda
1 miesiąc temu
Reply to  są głupsi

Wyjątkowo chodzi tylko i wyłącznie o twoje idiotyczne wpisy nazwijmy je komentarzami🤔

logika podszywacza
logika podszywacza
1 miesiąc temu
Reply to  Hermenegilda

Aby nie było moich wpisów – wszędzie trzeba wyeliminować możliwość komentowania

logika podszywacza
logika podszywacza
1 miesiąc temu
Reply to  Hermenegilda

Wpisy mądrego człowieka są wartościowe, podszywacz a nie idiotyczne. Idiotyczne jest dodawanie buziek przez podszywacz mające czynić wrażenie, że jest mądre.

Hermenegilda
Hermenegilda
1 miesiąc temu

No właśnie wpisy mądrego człowieka…tylko że ty nie jesteś mądry,kiedyś udawałeś kobietę,potem że niby trzecia płeć jako ono,ostatecznie potwierdziłeś że jesteś dumnym posiadaczem fujarki..no idiota!

obsesja podszywacza Hermenegildy
obsesja podszywacza Hermenegildy
1 miesiąc temu
Reply to  Hermenegilda

Lucjan Kydryński (znacząca postać – doucz się) podpisywał się, podszywacz, w felietonach w “Przekroju” (spore znaczenie tygodnika – doucz się) pseudonimem “Aleksandra”. Miał też fujarkę, był melomanem.

Hermenegilda
Hermenegilda
1 miesiąc temu

Oczywiście,przy czym nie ukrywał że jest mężczyzną lub osobą bezpłciową,usilnie dlugo wszystkich wprowadzałeś w błąd,dlatego wkroczyłam ja i zrobiłam porządek!Jakoś teraz Izo,Konsta cośtam nie udajesz już kobiety 😂

Hermenegilga
Hermenegilga
1 miesiąc temu
Reply to  Hermenegilda

Wypuść się detektywie kolombo szerzej na poszukiwanie tutaj facetów piszących pod nickiem kobiecym. Na pewno tacy są. Powodzenia w odkrywaniu fujarek, p******e co nie masz nic sam do powiedzenia a piszesz tutaj tylko po to oby paskudzić.

Kłeczkomania
Kłeczkomania
1 miesiąc temu

Czytelnicy lokalnych portali nie zaliczają się do stada głupców.i wyraźnie widzą, że w przekazie medialnym na dobre zadomowiła się zasada głoszona przez byłego prezsa TVP J.Kurskiego ,, Ciemny lud wszystko kupi”.W okresie poprzedzającym wybory samorządowe media zamieniają sie tuby propagandowe danej paratii. Publikowane informacje przybierają niekiedy cechy lobbigu na rzezcz danej osobyczy polityka.Jeśli odcina się dostęp czytelników do komentowania podawanych treści to automatycznie redakcja portalu niweczy zasady bezstronności,pluralizmu i obiektywizm przekazu.Jak widać idolem dla niektórych redaktorów tutejszych portali pozostaje utalentowany9???) propagandzista z TVP – M.Kłeczek przeprowadzający wywiady w jedną stronę.

mniej więcej
mniej więcej
1 miesiąc temu
Reply to  Kłeczkomania

Był taki senator w okręgu, który już przeszedł na emeryturę, który też pisał w B24 okresowe sprawozdania z dokonań w senacie. Ale można było komentować. Tutaj pan senator od początku będąc jeszcze starostą puszcza artykuły sponsorowane w jedną stronę, bez możliwości komentowania. Płaci osoba, nie życzy sobie komentarzy, racja musi być po jednej stronie.

Hermenegilda
Hermenegilda
1 miesiąc temu
Reply to  mniej więcej

Jaki ty jesteś mondry,ochh

na pewno
na pewno
1 miesiąc temu
Reply to  Hermenegilda

w przeciwieństwie, podszywacz

Hermenegilda
Hermenegilda
1 miesiąc temu
Reply to  na pewno

Jak tam ono spędzasz wieczór?Z fujarką w ręku?

czego się spodziewać
czego się spodziewać
1 miesiąc temu
Reply to  Hermenegilda

Dajesz podszywacz świadectwo swojej “mądrości”, a bardziej prymitywu.

Hermenegilda
Hermenegilda
1 miesiąc temu

Dobranoc,jutro nowy dzień i nowe artykuły,śpij spokojnie.

KMG Podbeskidzie
KMG Podbeskidzie
1 miesiąc temu

To nie komentowanie – to frustracja swoim przegranym życiem a to dwa różne zjawiska

Hermenegilda
Hermenegilda
1 miesiąc temu

Dobrze mu napisałeś!Tępić trolla aż zadyszki dostanie,panu senatorowi to on może buty glancować.

rozróżniać proszę
rozróżniać proszę
1 miesiąc temu

Zgadzam się, frustracja a przegrane życie to dwa różne zjawiska, komentowanie to jeszcze co innego, jest to prawo, które ustaliła Redakcja na B24 zachęcając nawet w polu pisania “bądź pierwszy”.

Hermenegilda
Hermenegilda
1 miesiąc temu

Tępić trolla podszywacza,już ci to obiecałam osiołku