Wydarzenia Bielsko-Biała

Narkogang osądzony

„Przed bielskim Sądem Okręgowym rusza proces, jakiego tu jeszcze nie było. Przed obliczem Temidy stanie 24 oskarżonych! Prokuratura zarzuca im udział w międzynarodowym narkotykowym gangu, który działał w kilku krajach” – tak pisaliśmy w 2013 roku, przystępując do obszernego relacjonowania działalności gangu, na podstawie aktu oskarżenia. Po blisko pięciu latach, prawdopodobnie jeszcze w tym miesiącu, zapadną ostatnie wyroki w tej sprawie.

Pół tony amfy

Przypomnijmy: 22 grudnia 2011 roku Prokuratura Apelacyjna w Katowicach skierowała do Sądu Okręgowego w Bielsku–Białej akt oskarżenia przeciwko 24 członkom i osobom współpracującym ze „zorganizowaną, międzynarodową grupą przestępczą działającą na terytorium Polski, Królestwa Niderlandów, Republiki Czeskiej i innych państw” (to cytat z aktu oskarżenia).

Ustalenia śledczych, oparte w dużej mierze na zeznaniach świadka koronnego Stanisława A., wskazywały, że grupa działająca w latach 1997-2007 wyprodukowała co najmniej pół tony amfetaminy i 800 tysięcy sztuk tabletek ecstasy. Ponadto przemyciła z Polski do Czech co najmniej 350 kg efedryny, czyli związku chemicznego potrzebnego do produkcji metamfetaminy.

Równolegle śledztwo związane z tą sprawą prowadziła Prokuratura Powiatowa w Ostrawie. Tamtejsi śledczy zajmowali się obywatelami albańskimi, którzy współpracowali z polską grupą. Łącznie akty oskarżenia objęły 55 osób – byli na tej długiej liście Polacy, Czesi, Albańczycy oraz jeden Ukrainiec. Część członków grupy została już skazana przed innymi sądami.

Ale największy proces rozpoczął się w styczniu 2013 roku przed Sądem Okręgowym w Bielsku-Białej. Na ławie oskarżonych zasiedli producenci, dystrybutorzy i odbiorcy narkotyków. Dlaczego dopiero wtedy, skoro gang został rozbity już w 2007 roku? –  Sprawa była skomplikowana i czasochłonna z powodu wdrożenia w niej instytucji świadka koronnego oraz wielu czynności procesowych z jego udziałem, jakie wykonane zostały na terenie wielu miast w Polsce, jak i Czechach – mówił „Kronice” zmarły niedawno Leszek Goławski, pochodzący z Bielska-Białej prokurator, wówczas rzecznik prasowy Prokuratury Apelacyjnej w Katowicach.

Mieszkanie przy Paderewskiego

Początek końca działalności gangu miał miejsce 23 stycznia 2007 roku. To wtedy funkcjonariusze bielskiego wydziału Centralnego Biura Śledczego zatrzymali Stanisława A. W jego mieszkaniu przy ulicy Paderewskiego w Bielsku-Białej ujawnili i zabezpieczyli ponad dziewięć kilogramów amfetaminy opakowanej w worki próżniowe. Po zatrzymaniu Stanisław A. został osadzony w więzieniu w Wadowicach, a wydział CBŚ w Bielsku-Białej rozpoczął śledztwo. Wkrótce przejęła je katowicka prokuratura. Stanisław A. zdecydował się pójść na współpracę ze śledczymi i został świadkiem koronnym. Miał o czym opowiadać…

Było ich trzech

Stanisław A. był jedną z najważniejszych postaci w gangu od samego początku jego istnienia. To on rozkręcał pierwszy szemrany interes z Albańczykami, którzy handlowali heroiną w Czechach. Potem, kiedy grupa zdecydowała się na własną produkcję narkotyków, był przy zakładaniu kolejnych laboratoriów (najpierw na Podkarpaciu, potem na Mazowszu, a w końcu na Podhalu). To on wciągał do współpracy kurierów, którzy przemycali towar przez granicę w Cieszynie. Pod koniec działalności gangu Stanisław A. mieszkał w Ustroniu, a potem w Bielsku-Białej. Zajmował się tu też dystrybucję narkotyków. W stolicy Podbeskidzia również znalazł klientów na dragi.

Poza Stanisławem A. główne role w tej kryminalnej historii odgrywali jeszcze dwaj jego kumple: jego imiennik – Stanisław M., będący wedle aktu oskarżenia nieoficjalnym szefem gangu. Pochodził z Rzeszowa, miał wykształcenie wyższe prawnicze. To on miał wskazywać i organizować miejsca do produkcji amfetaminy i metamfetaminy oraz ustalać ceny i prowizje za zakup narkotyków. Dodatkowo roztaczał parasol ochronny nad produkcją i handlem narkotykami.

Trzeci z kompanów – Henryk M. urodził się w Głubczycach i utrzymywał początkowo z handlu autami w Niemczech. Edukację zakończył na podstawówce, ale miał łeb na karku: został głównym chemikiem grupy, ponieważ jako jedyny stały członek gangu opanował technologię wytwarzania narkotyków. To on odgrywał kluczową rolę przy organizowaniu nielegalnych laboratoriów, a potem spędzał w nich dnie i noce na wytwarzaniu towaru.

Celnik, strażnik oraz małżonki

Do barwniejszych postaci związanych z gangiem należał Artur W. Pracował jako adiunkt w Instytucie Chemii Przemysłowej w Warszawie, gdzie po godzinach, podczas nieobecności innych pracowników, zajmował się wytwarzaniem amfetaminy. W aktach sprawy znalazł się również Artur B. („Artuś” albo „Gruby”). To już naprawdę „grupa ryba”. Był jednym z liderów TOP Listy poszukiwanych przez ABW. U szczytu swojej przestępczej kariery miał willę w Hiszpanii i jeździł Aston Martinem wartym 130 tysięcy euro. Handlował narkotykami na wielką skalę, również z „naszym” gangiem. Ale on nie mógł o tym opowiedzieć przed bielskim sądem. Poszukiwany przez Interpol i CBŚ wpadł w Hiszpanii w 2012 roku, po czym zmarł po trzech miesiącach spędzonych w polskim więzieniu, gdzie prowadził głodówkę.

W działalność grupy były też zaangażowane osoby z Podbeskidzia. Celnik Leszek K. był zatrudniony w Urzędzie Celnym w Rybniku, a zameldowany w Zebrzydowicach. Przez długi czas był głównym kurierem gangu, zapewniającym przemyt przez czeską granicę. Pomagała mu żona, Mirosława K. Razem z małżonką „pracował” też inny kurier – Zbigniew G., urodzony w Cieszynie strażnik miejski. Z kolei na liście kupców narkotyków byli m.in. dwaj mężczyźni z Bielska-Białej.

Większość członków grupy przestępczej usłyszała wyroki już parę lat temu. Pozostało jeszcze kilku. Jakie wyroki dostaną – okaże się już wkrótce.

 

google_news