Wydarzenia Bielsko-Biała Cieszyn Czechowice-Dziedzice Żywiec Sucha Beskidzka Wadowice Oświęcim

Nie ma łatwych gór

Fot. Grupa Beskidzka GOPR

Ostatnia tragedia na Giewoncie, która pociągnęła za sobą ofiary ludzkie, uświadomiła, jak bardzo góry są groźne. I pokazała, że wybierając się na szlak, trzeba być przygotowanym na ekstremalne zmiany aury. Dotyczy to nie tylko wysokich gór, bo nawet tak powszechnie dostępne Beskidy mogą – właśnie przy załamaniu pogody – stać się bardzo groźne.

Ratownicy górscy byli świadkami wielu dramatycznych sytuacji i dlatego powtarzają niemal do znudzenia, że „nie ma łatwych gór”. Tegoroczne wakacje w Beskidzie Śląskim minęły – jak dotąd – bez ofiar w następstwie burz. A tych ostatnich akurat tego lata nie brakuje. Mając to na uwadze, wybierając się na górską wycieczkę, niczego nie powinniśmy lekceważyć. Podstawowa sprawa to sprawdzenie prognoz pogody, o co w dobie smartfonów nie jest trudno. Dostępne są rozmaite aplikacje, które na bieżąco pokazują stan aury i sygnalizują mogące nastąpić zmiany. Trasę naszej eskapady trzeba dopasować do posiadanego doświadczenia i panujących w górach warunków.

Doświadczeni turyści podkreślają, że bardzo ważny jest ubiór. Po pierwsze: odpowiednie obuwie, po drugie: nieprzemakalna odzież. Do plecaka nie zaszkodzi wrzucić cieplejszą czapkę i rękawiczki (nawet, gdy zapowiada się upalny dzień) oraz koniecznie latarkę z naładowaną baterią, mapę, picie i kaloryczne jedzenie. Niezbędny obecnie jest telefon komórkowy, oczywiście z całkowicie naładowaną baterią. – Wychodząc w góry, trzeba koniecznie pozostawić bliskim informację o tym, gdzie idziemy i kiedy planujemy powrót. Będąc już na wycieczce, nie należy zmieniać trasy, bo w przypadku jakichś kłopotów nie będzie wiadomo, gdzie nas szukać. Jeżeli jednak z powodu pogorszenia się warunków pogodowych doszło do zmiany trasy, to w miarę możliwości trzeba o tym powiadomić osoby, które wiedzą o naszej wyprawie – radzą ratownicy górscy.

Beskidy tylko z pozoru wydają się łatwymi górami. Jak zauważa Tomasz Jano, zastępca naczelnika Grupy Beskidzkiej GOPR w Szczyrku, rejon Babiej Góry czy Pilska stawia duże wymagania dla turystów. Są tam odsłonięte skały na grzbietach i wędrowanie po nich wymaga już pewnego doświadczenia. Generalnie podczas górskich wędrówek cały czas trzeba zachowywać maksymalną rozwagę. A kiedy zobaczymy nadciągające chmury burzowe, nie wpadajmy w panikę, lecz starajmy się jak najszybciej zejść niżej z partii szczytowej i grani, a jednocześnie nie zboczyć z oznakowanej ścieżki. Trzeba oddalić się od zbiorników wodnych i podnóża skalnych ścian, ponieważ w takie miejsca pioruny uderzają najczęściej. Jak najdalej odejdźmy też od miejsc ze sztucznymi zabezpieczeniami na szlaku, typu łańcuchy, klamry, drabinki. Starajmy się być daleko od metalowych masztów przekaźników telekomunikacyjnych, a takie są choćby na Czantorii w Ustroniu, na Salmopolu i Skrzycznem w Szczyrku, na Ochodzitej w Koniakowie, na bielskiej Szyndzielni, na Kozińcach w Wiśle czy na Grojcu w Żywcu. Podobnie jest z wychodzeniem na wieże widokowe na Baraniej Górze czy Czantorii Wielkiej podczas załamania pogody.

– Nawałnica może przyjść w każdej chwili, tak samo w Tatrach, jak i w naszych Beskidach. Nie chowajmy się absolutnie pod pojedynczymi drzewami czy pod grupami drzew. Powinniśmy usiąść „po turecku”, ale nie na gołej ziemi, lecz na plecaku albo torbie, żeby była izolacja. Jeżeli jesteśmy w grupie, trzeba rozdzielić się i przeczekać nawałnicę w rozproszeniu, bo w razie porażenia piorunem inne osoby będą miały szansę udzielenia pomocy poszkodowanym i wezwania służb ratunkowych. Dzwoniąc do ratowników górskich, przekażmy informację o miejscu, stanie i liczbie poszkodowanych, a do momentu przybycia ekipy GOPR-owców absolutnie nie zostawiajmy rannego bez opieki – radzi Jan Śliwka, doświadczony ratownik górski z Ustronia. Telefony alarmowe do GOPR to 601 100 300, 985 oraz ogólny ratunkowy 112.

Ratownicy dyżurujący w Beskidach mogą długo opowiadać o nieodpowiedzialnych zachowaniach turystów, szczególnie tych weekendowych, którzy robią krótkie wypady w góry. Pośród nich nie brakuje i takich, którzy idą na szlak podchmieleni i jeszcze poprawiają sobie humor w punktach gastronomicznych napotkanych po drodze. Albo wyjeżdżają wyciągiem krzesełkowym i przez pół dnia „piwkują” na górze. Takie osoby nie są później zdolne do racjonalnych zachowań, a często przysparzają kłopotów napotykanym turystom. – Wiele osób nie jest przygotowanych na wędrówkę po górskich szlakach. Nie zabierają ze sobą dodatkowych okryć, na nogach mają lekkie obuwie, nie wsłuchują się w prognozy. Kiedy dochodzi do załamania pogody, gdy pojawia się burza czy ulewa, tracą rezon i nie wiedzą, jak się zachować. Bardzo ważny jest wybór trasy, która powinna odpowiadać naszym możliwościom. Szczególnie jest to istotne, kiedy w góry zabieramy dzieci – mówi Tomasz Jano.

Te wszystkie rady trzeba naprawdę potraktować serio, gdyż wtedy dajemy sobie większą szansę na uniknięcie tragedii podczas pobytu w górach. Trzeba wiedzieć, że u człowieka porażonego piorunem może dojść nie tylko do zakłócenia rytmu serca, ale nawet do zatrzymania jego akcji. Prąd z pioruna może wywołać drgawki, zatrzymanie oddechu i obrzęk płuc. Towarzyszący uderzeniu potężny huk nieraz powoduje pęknięcie błony bębenkowej w uszach, a błysk może doprowadzić do ślepoty. Najgorsze w skutkach jest bezpośrednie trafienie piorunem, które powoduje silne oparzenia skóry, a energia o mocy około 1 mld J (dżuli) potrafi uszkodzić mózg i serce. W jednym przypadku może to zakończyć się długotrwałym kalectwem, w innym śmiercią…

google_news