Wydarzenia Bielsko-Biała

Niemoralne propozycje

Gosia Andrzejewicz mówi, że miała mnóstwo ofert pod tytułem kariera przez łóżko. Czy takie propozycje to norma w świecie piosenkarek, modelek czy aktorek? Próbowaliśmy się dowiedzieć od naszych – podbeskidzkich – gwiazd.

Łatwe kąski

O coraz szerzej komentowanym problemie molestowania seksualnego już pisaliśmy, wspominając wielką aferę, która zatrzęsła Hollywood. My zwracaliśmy jednak uwagę na trudną sytuację zwykłych kobiet. Tym razem z prośbą o komentarz zwróciliśmy się do tych, które na co dzień obracają się w szeroko pojętym show-biznesie.

Pochodząca z Bielska piosenkarka Gosia Andrzejewicz powiedziała niedawno w programie „Gwiazdy Cejrowskiego” (publikowanym w „Onecie”), że miała bardzo dużo propozycji łóżkowych, ale zawsze odmawiała. Mówiła między innymi: „Myśleli, że jestem takim łatwym kąskiem, że będę się godzić na różne tego typu układy, natomiast ja jestem wychowana w bardzo tradycyjnym domu, gdzie panowały katolickie wartości”.

Zapytaliśmy znane osoby z Bielska-Białej o ich doświadczenia. Oczywiście molestowanie seksualne może się zapewne zdarzyć w każdym środowisku, również wśród sekretarek, pielęgniarek i w innych zawodach – pisaliśmy o tym przed tygodniem. Ale jednak to właśnie aktorki, modelki czy piosenkarki, które chcą zrobić karierę, wydają się – jak to celnie ujęła Gosia Andrzejewicz – tym „łatwym kąskiem”. Zapytaliśmy więc, czy kiedykolwiek otrzymywały dwuznaczne propozycje? Czy może ktoś wprost dopuścił się wobec nich niewłaściwego zachowania o podtekście seksualnym?

Zaczęliśmy przepytywanie od Gosi Andrzejewicz, skoro sama „zgłosiła się” do tablicy. Niestety piosenkarka odpisała, że trafiliśmy na intensywny czas w jej pracy, ponieważ jest w trasie koncertowej. „Dlatego nie jestem w stanie udzielić odpowiedzi na temat molestowania” – wyjaśniła. Ale potwierdziła nam, że miała dużo propozycji łóżkowych od ludzi z branży.

Obawy rodziców

Zapytaliśmy w środowisku modelek, ale z uzyskaniem odpowiedzi był problem, co brzmi znacząco… Jedyną odważną, która zdecydowała się podzielić swoimi doświadczeniami, okazała się modelka Ewelina Byrt pochodząca ze Szczyrku. Pytana o niemoralne propozycje zaprzeczyła. – W modelingu pracuje już kilka lat i przyznam szczerze, ze nigdy nie miałam takiej sytuacji. Być może miałam dużo szczęścia… Poznałam świetnych ludzi, pracowałam z wieloma fotografami i na szczęście nie miałam nigdy dziwnych podtekstów seksualnych, gdyż zapewne skłoniłyby mnie do zakończenia mojej przygody z modelingiem – opowiada.

Ale przyznaje, że obawy były. – Kiedy pierwszy raz pojechałam do Barcelony, poznałam wiele modelek. Początkowo moi rodzice byli sceptycznie nastawieni, bo dużo słyszeli o różnych sytuacjach, ale ja stwierdziłam, że trzeba spróbować. Moja menedżerka mnie uspokoiła, mówiła, że mam się nie martwić, bo wszystkie modelki z naszej agencji jeżdżą po świecie i żadnej nic się nie przydarzyło. Pojechałam. Pytałam koleżanek z różnych państw, czy nie miały tego typu sytuacji. Byłam świeża, nie pracowałam z tyloma fotografami, więc chciałam się jak najwięcej dowiedzieć. Na przykład Pavlina z Rosji przygodę z modelingiem zaczęła jako 13-latka i pewnego wieczora rozmawiałyśmy o tym. Chciałam się dowiedzieć, czy faktycznie to, co piszą i o czym mówią w telewizji, jest prawdą. Powiedziała mi, że nie spotkała się w swojej karierze z żadnymi podtekstami seksualnymi, czy nieodpowiednim zachowaniem fotografów  – opowiada Ewelina Byrt.

I zwraca uwagę, że ważne jest też zachowanie modelek. – Ja i reszta dziewczyn z każdych zleceń czy castingów wracałyśmy od razu na mieszkanie, nigdzie nie wychodziłyśmy po nocach, z fotografem nie było żadnej „gadki”, tylko po prostu praca. Nie było mowy o podrywaniu fotografa, przynajmniej w moim przypadku. Chociaż Rosjanka opowiadała mi, że kiedyś znała dziewczyny, które brały narkotyki, imprezowały i wracały nad ranem do domu – opowiada. – Kariera przez „łóżko” nie jest dobrym rozwiązaniem. Dla mnie jest to nie do przyjęcia. Cieszę się, że nigdy nie spotkała mnie taka sytuacja, ale trzeba być ostrożnym i nie dać się. Żadne pieniądze nie są tego warte! – kończy modelka.

Prośba o używane pończochy

Na pytanie o doświadczenia związane z molestowaniem odpowiedziała też bielszczanka Patrycja Wieja, zwyciężczyni pierwszej edycji programu „Projekt Lady” w TVN, gdzie przedstawiano ją jako osobę, która zawsze mówi to, co myśli. I rzeczywiście wypowiedziała się obszernie. – Z przemocą na tle seksualnym niestety spotykamy się – jako kobiety – bardzo często i chyba nie ma środowiska, w którym ona nie istnieje. Jesteśmy molestowane słownie albo cieleśnie w każdej przestrzeni publicznej, również w show-biznesie. Ja też doświadczałam obleśnego słowa, gestu czy spojrzenia – przyznaje Patrycja Wieja.

Szybko jednak dodaje, że nie ma na myśli programu telewizyjnego, w którym uczestniczyła. – „Projekt Lady” to doskonały przykład na to, że można bez przemocy i po partnersku tworzyć program typu reality show. Nie było tam żadnych niestosownych ocen czy komentarzy. Miałyśmy za to szereg warsztatów, w których same uczestniczki odkrywały swoje niekomfortowe doświadczenia z molestowaniem w przeszłości. Jedna z dziewczyn opowiadała o swoich doświadczeniach przemocowych z chłopakiem. Natychmiast została uruchomiona pomoc dla niej. Długo rozmawiałyśmy na temat przemocy seksualnej w związkach czy w pracy. To dobra lekcja dla młodych dziewczyn oglądających program  – opowiada Patrycja Wieja.

Gorzej było po programie, kiedy bielszczanka zdobyła popularność. A ta ma nie tylko dobre strony. – Tak zwane propozycje nie do odrzucenia trafiały do mojej skrzynki mailowej. Czasem bywały śmieszne, ale w większości odrzucające. Pomimo, iż automatycznie zostały usunięte, a nadawcy zablokowani, w głowie zostało zażenowanie i pytanie „dlaczego”? – mówi Patrycja Wieja. Wśród próśb od „fanów” była i taka o wysłanie używanych pończoch…  

Bielszczanka dodaje: – Akcja społecznościowa #MeToo to bardzo potrzebna akcja, która doskonale pokazuje, z jakim ciężarem ataków seksualnych mierzą się kobiety na całym świecie i niestety dotyczy to każdej z nas. Już jako nastolatki jesteśmy narażone na tę przemoc poprzez tzw. „końskie zaloty”. Przerażające jest to, że często jest na to społeczne przyzwolenie. A reakcje powinny być stanowcze, piętnujące takie zachowania. Sprzeciw wobec nich już w młodym wieku, zaowocowałby w przyszłości: ten młody mężczyzna następnym razem porządnie się zastanowi, zanim oceni w sposób seksistowski swoją koleżankę – mówi Patrycja Wieja.

I kończy apelem do molestujących: – Świadomość społeczna jest coraz większa, a wasze zachowanie nie tylko zostanie wykryte, skrytykowane, ale przede wszystkim surowo ukarane. Oraz do molestowanych: – Nie zgadzajcie się na przemoc ani tani podryw, a potem nie tłumaczcie swoich oprawców. Głośno sprzeciwiajcie się molestowaniu w szkole, pracy, na ulicy. Molestowanie zaczyna się od niewinnych słów – mówi Patrycja Wieja i pod tymi słowami można się podpisać.

 

 

google_news