Wydarzenia Wadowice

Parkingowa łamigłówka

Kierowcy korzystający po raz pierwszy z parkingu na placu Tadeusza Kościuszki w Wadowicach muszą rozwiązać nie lada zagadkę.

Ponieważ zadanie wymaga niestandardowego myślenia, efektem są długie kolejki do wyjazdu, pomstowanie oczekujących, a niejednokrotnie konieczność zapłacenia za kolejną rozpoczętą godzinę, tym razem – przymusowego – parkowania. – Obawiam się, że i słynny angielski detektyw Sherlock Holmes byłby bezradny – Andrzej K. (nazwisko do wiadomości redakcji) z Andrychowa nie ukrywał zdenerwowania bezskutecznie szukając obok szlabanu wyjazdowego możliwości zapłacenia za parkowanie. – Nie wiem, czy to kiks projektanta, czy też innego rodzaju niedopatrzenie. Niezależnie od przyczyny, obiekt zasługuje na tytuł europejskiego bubla roku! – grzmi andrychowianin. Organizacja funkcjonowania parkingu jest rzeczywiście, używając języka dyplomatów, oryginalna. Sprawdziliśmy. Przed szlabanem wjazdowym kierowca odbiera z automatu kwit z zapisaną godziną, o której wjeżdża na parking. Mało kto wówczas zwraca uwagę na stojący po prawej stronie – za biało-czerwoną barierką – automat w szklanej budce (foto). Ale nawet, gdy go spostrzeże, czy może wpaść na pomysł, że to właśnie w nim – stojącym przy wjeździe (!) – należy uregulować opłatę? Nie, nikomu z tych, którzy przyjeżdżają tu po raz pierwszy nie przychodzi to do głowy, więc standardem jest, że kierowcy opuszczający parking podjeżdżają do szlabanu przy wyjeździe, zatrzymują się i… bezradnie rozglądają wokół, poszukując wzrokiem automatu, by zapłacić. A jest on w tym miejscu kompletnie niewidoczny (i oddalony – stoi przy… wjeździe), bo zasłania go budynek niegdyś służący obsłudze parkingu właśnie do pobierania należności. W efekcie kierowca wychodzi z pojazdu, a po bezskutecznych poszukiwaniach biegnie do obsługującego parking pracownika (życzliwa pani lub pan), którzy setny raz danego dnia tłumaczą, że w celu zapłacenia za parkowanie należy: przed wyjazdem – podejść – do automatu, zgodnie z odczytem zapłacić, podjechać samochodem do szlabanu, włożyć kolejny raz bilet do czytnika i po otwarciu się rogatki odjechać dokąd dusza zapragnie. Proste, prawda? Niestety, wadowicka łamigłówka przerasta debiutujących na parkingu przy Kościuszki kierowców, toteż kolejka do wyjazdu często kończy się w pobliżu… wjazdu. Ponieważ licznik nieustannie „bije”, przedłużające się parkowanie niejednokrotnie oznacza uiszczenie zapłaty za kolejną rozpoczętą godzinę.

Parkingiem zarządza wadowicka gmina, toteż o odpowiedź na pytanie: jak długo jeszcze kierowcy będą zmuszeni do rozwiązywania łamigłówki? – zwróciliśmy się do magistratu. – Rzeczywiście jest problem – przyznaje Paweł Polak, kierownik Wydziału Infrastruktury i Rozwoju. Postaramy się szybko go rozwiązać, montując tuż obok wjazdu dużą, rzucającą się w oczy tablicę informującą o sposobie uiszczenia zapłaty. Mam nadzieję, że to wystarczy, aby upłynnić ruch. Jeżeli zaś okazałoby się, że nie wszyscy kierowcy stosują się do poleceń, wówczas przebudujemy wjazd. Ponieważ plac Kościuszki jest położony w rejonie staromiejskiego układu urbanistycznego miasta, ingerencja w architekturę wymaga uzgodnień z wojewódzkim konserwatorem zabytków, co niestety znacznie wydłuża opracowanie niezbędnej dokumentacji – dodaje szef WIiR.

google_news
Wydarzenia Wadowice

Parkingowa łamigłówka

Kierowcy korzystający po raz pierwszy z parkingu na wadowickim placu Tadeusza Kościuszki muszą rozwiązać nie lada zagadkę. Ponieważ zadanie wymaga niestandardowego myślenia, a efektem są nie tylko długie kolejki.

Bywa też, że opuszczający parking muszą zapłacić za kolejną rozpoczętą godzinę (przymusowego parkowania). Więcej, w najnowszym wydaniu Małopolskiej Kroniki Beskidzkiej.

 

google_news