Wydarzenia Bielsko-Biała

Patykiem po wodzie. Marzenia o plaży nad Białą

Fot. Marcin Płużek

Przywrócić rzekę miastu i jego mieszkańcom – takie głosy słychać w Bielsku-Białej od kilku lat. Na razie to jednak pobożne życzenia. Na co już teraz mogą liczyć bielszczanie?

Plan ratusza jest bowiem taki, aby wzdłuż rzeki Białej  powstała nadbrzeżna promenada, która połączyłaby dwa bielskie parki – Włókniarzy i Strzygowskiego. Trudno powiedzieć, na ile jest to realny pomysł, a na ile tylko piękna planistyczna wizja. Żeby zrealizować to przedsięwzięcie trzeba najpierw rozwiązać kwestie własności gruntów, a to może okazać się trudną przeszkodą.

Warto jednak wspomnieć, że były już równie śmiałe wizje zagospodarowania w Bielsku-Białej terenów nadbrzeżnych, które rozpalały wyobraźnię bielszczan, a do dzisiaj nie doczekały się realizacji.

Cuda nad Niwką

Pierwszy dotyczył potoku Niwka, który płynie przez Lipnik, po czym niknie pod ulicą Stojałowskiego w rejonie kościoła Opatrzności Bożej, aby następnie połączyć się z rzeką Białą na wysokości mostu na ulicy 11 Listopada. Na odcinku około 600 metrów – w samym centrum miasta – rzeka płynie w podziemnym tunelu. Jego budowa rozpoczęła się już w 1914 roku, aby zapewnić lepsze dojście do nieistniejącego już kina (znanego później jako kino Wanda), a „zasklepianie” rzeki zakończyło się dopiero w latach 60. ubiegłego wieku, kiedy tunel rzeki przybrał obecny kształt. Już w latach 90. pojawiła się jednak koncepcja, aby na powrót odsłonić Niwkę. Planiści widzieli oczyma wyobraźni – i przelali to na papier – ciągnące się wzdłuż jej otwartego koryta urokliwe piesze promenady, a przy nich kafejki, galerie i sklepiki z bibelotami. Obrazu dopełniały liczne kładki łączące oba brzegi. Wizja wspaniała, lecz – przynajmniej obecnie – mało prawdopodobna do urzeczywistnienia.
Bardziej realnym wydawał się znacznie nowszy pomysł zagospodarowania brzegów Białej w rejonie placu Fabrycznego. To wyjątkowo zaniedbane i zapuszczone miejsce w samym centrum. Wszystko miało się zmienić za sprawą rewitalizacji tego bielskiego zakątka. Władze miasta zabrały się za to z przytupem i ogłosiły nawet w 2018 roku konkurs na opracowanie koncepcji urbanistyczno-architektonicznej zagospodarowania placu Fabrycznego. Konkurs się odbył, a za najciekawszy uznano projekt przygotowany przez architektów Stanisława Botwinę i Jakuba Botwinę. Zakładał on – między innymi – zagospodarowanie również brzegów Białej w miejscu, gdzie styka się z placem Fabrycznym. W rejonie tym miały powstać nadbrzeżne zielone bulwary, zejścia do wody, a także nowe mostki i kładki.

Niestety zaproponowana przez architektów koncepcja – choć miasto wykosztowało się na nagrody – nie przeszła do fazy realizacji. Najpierw nie było pieniędzy na dalsze działania, później przyszła pandemia i takie sprawy zeszły na dalszy plan. Zwycięski projekt odłożono na półkę.

Ostatnio temat powrócił przy okazji planów otwarcia w Bielsku-Białej filii Śląskiego Uniwersytetu Medycznego, bo docelowo jej siedzibą mają zostać zaadaptowane na ten cel nieużytkowane już przez Akademię Techniczno-Humanistyczną zabudowania przy placu Fabrycznym. Gdy inwestycja będzie realizowana – wynikało z wypowiedzi miejskich włodarzy – mają zostać uwzględnione niektóre z założeń i rozwiązań przewidzianych w wyłonionej w konkursie koncepcji urbanistyczno-architektonicznej zagospodarowania placu Fabrycznego. Czy także te związane z otwarciem rzeki na miasto? To się okaże.

Dużo się zmieniło

Fakt, że już zmieniło się dużo. Przez całe dziesięciolecia Biała była brudną rzeką, do której nikt się nie zbliżał. Był to skutek wpuszczanych w ogromnych ilościach do Białej przemysłowych i komunalnych zanieczyszczeń. Teraz jest inaczej. Rzeka odżyła, a początek tej przemiany przypada na lata 90. ubiegłego wieku. Od tego czasu diametralnie poprawiła się jakość wody. Do rzeki wróciły ryby (w tym pstrągi i lipienie), nad brzegami gniazdują ptaki, a w jej nurtach można zobaczyć buszujące wydry i zaskrońce. A jak przywrócić rzekę mieszkańcom? Już ponad trzy lata temu władze zapytały o to bielszczan w ramach projektu Wspólna Przestrzeń. Okazało się, że bielszczanie chcieliby móc korzystać z bliskości rzeki i spędzać nad jej brzegami wolny czas oraz tam wypoczywać. W trakcie konsultacji wskazywali konkretne rozwiązania, jakie ich zdaniem powinny w tej materii wdrożyć władze miasta. Pojawiły się propozycje budowy nowych kładek, ścieżek rowerowych i promenad biegnących wzdłuż brzegów rzeki, a nade wszystko stworzenia przestrzeni publicznych z bezpośrednim dostępem do wody. Takich – powiedzmy – miejskich plaż, jakie od pewnego czasu powstają w wielu europejskich miastach.

Te sugestie wzięto pod uwagę przy rewitalizacji Parku Włókniarzy. Wybór tego miejsca nie był przypadkowy. Przecież jeszcze na początku zeszłego wieku na terenie ówczesnych Plantów Blichowych funkcjonowało urządzone bezpośrednio w korycie Białej miejskie kąpielisko.

To co powstało trudno jednak nazwać miejską plażą. Trudno nawet mówić o bezpośrednim udostępnieniu rzeki mieszkańcom czy umożliwieniu im wejścia do wody. Wybudowano jedynie coś na kształt nabrzeżnego amfiteatru, gdzie można przyjść, usiąść i popatrzeć na przepływającą poniżej rzekę. O kąpieli czy tylko taplaniu się w wodzie, a nawet opalaniu na piasku mowy być nie może. Nie ma co krytykować tego, co zrobiono, bo nadbrzeżny „tarasy” wyglądają ciekawie i z pewnością będą dobrze służyć osobom odwiedzającym park. Jednak czy na pewno o to chodziło bielszczanom, gdy postulowali przywrócenie rzeki miastu?

Podobny charakter ma wybudowana w ramach budżetu obywatelskiego „zielona plaża” w Parku Strzygowskiego. Tam również można posiedzieć czy poopalać się na leżaku, nad brzegiem Białej, lecz o wejściu do rzeki można zapomnieć.
Może więc przyszedł już czas, aby w końcu władze miasta poszły na całość i stworzyły w Bielsku-Białej – czego chcieliby mieszkańcy – prawdziwą nadrzeczną plażę z piaskiem, parasolami, leżakami i możliwością wejścia do wody i brodzenia w niej?

A może Straconka?

Jeszcze bardziej popularnym niż rzeka Biała miejscem wypoczynku bielszczan nad wodą są brzegi potoku Straconka.
To również górska rzeczka, która przed laty płynęła jak chciała, tworząc kamieńce i nadbrzeżne naturalne plaże. Niestety potok zagrażał okolicznym terenom zalaniem, więc ujarzmiono go w latach 60. ubiegłego wieku. Od tego czasu płynie w betonowym korycie. Mimo to w letnie dni wiele osób spędza tam wolny czas, plażując na dnie kamiennej rynny. Gdy dziesięć lat temu planowano modernizację Bulwarów Straceńskich zakładano, że na pewnym odcinku koryto zostanie rozebrane i w ten sposób uda się urządzić na bulwarach plażę z prawdziwego zdarzenia z dostępem do wody. Niestety – choć bulwary zmodernizowano – pomysł z plażą nie wypalił. Na demontaż części umocnień brzegowych nie wyraził zgody ówczesny gospodarz potoku, Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej. Bo – trzeba to podkreślić – choć Biała i inne bielskie strumienie płyną przez miasto, to nie zarządza nimi lokalny samorząd, lecz instytucja państwowa, czyli obecnie Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie. I to Wody Polskie – a nie władze miasta – mają decydujący głos także w sprawach zagospodarowania brzegów. To już jednak całkiem inna historia.

google_news