Bielsko-Biała Na sygnale

Po tragedii wiatrakowca. Poszukiwania prowadzono na szeroką skalę

Fot. GB GOPR

Z końcem ubiegłego tygodnia pisaliśmy o poszukiwaniu w Beskidach zaginionego wiatrakowca a następnie o odnalezieniu jego wraku oraz śmierci pilotującego go mężczyzny.
Beskidzki GOPR przekazał właśnie kilka szczegółów na temat akcji poszukiwawczej prowadzonej przez wiele godzin od czwartku wieczorem do popołudnia dnia następnego.

Uczestniczyła w niej (w terenie) po stronie polskiej grubo ponad setka osób w tym 28 ratowników Grupy Beskidzkiej GOPR, ponad 70 policjantów, 30 żołnierzy WOT do tego strażacy z OSP oraz PSP.
– Po 20:00 do Centrali Grupy Beskidzkiej GOPR wpłynęło zgłoszenie Polska Agencja Żeglugi Powietrznej: o tym że o 18:35 urwał się kontakt z pilotem wiatrakowca, który leciał z miejscowości Oravska Leśna do Bielska-Białej. Agencja prosi o pomoc w poszukiwaniach – informują goprowcy. W tym czasie policja i straż pożarna patrolowała już drogi w rejonie granicy ze Słowacją w nadziei, że z uwagi na niski pułap chmur pilot mógł przemieszczać się nisko ponad lokalnymi drogami i dlatego urwał się z nim kontakt. Ratownicy górscy byli w gotowości czekając na jakieś konkretnie informacje mogące zawęzić rejon ewentualnych poszukiwań. Pierwsza wskazówka pojawiła się około 22:30, gdy otrzymali informację o zauważeniu przez patrol policji na południowych zboczach pomiędzy Halą Lipowską i Rysianką mrugającego czerwonego światła. Zakładano, iż może to być zaginiony wiatrakowiec. Ostatecznie okazało się, iż światło nie miało związku z jego zaginięciem. Dopiero około 5:30 PAŻP przesłała mapy (otrzymane od służb słowackich) z informacjami o trasie lotu wiatrakowca. Na ich podstawie udało się określić potencjalny rejon zaginięcia maszyny w rejonie przełęczy Glinka i podjęto decyzję o rozpoczęciu działań poszukiwawczych po polskiej stronie w rejonie Magury i Jaworzyny znajdującej się w Beskidach Orawskich – informują goprowcy. W rejon ten udały się piesze i zmotoryzowane zespoły poszukiwawcze. Na miejsce skierowano również karetkę górską oraz mobilne centrum dowodzenia poszukiwaniami a także drony. Jednocześnie ratownicy dyżurujący na Hali Miziowej oraz na Markowych Szczawinach lustrowali lornetkami teren z określonych punktów widokowych.
Nad obszarem poszukiwań latały śmigłowce – Lotniczego Pogotowia Ratunkowego oraz Służby Poszukiwania i Ratownictwa Lotniczego. Działania poszukiwawcze były koordynowane z słowackimi służbami ratunkowymi w tym – w zakresie przeszukiwania terenów górskich – Horską Záchranną Službą. Wszystko trwało do 15.30, kiedy to Słowacy przekazali smutną informacje o odnalezieniu wraku wiatrakowca na zboczach Jaworzyny po słowackiej stronie granicy. Znaleziono go w odległości 300 metrów od niej i około  kilometra od miejsca, gdzie  wiatrakowiec był po raz ostatni widoczny na radarze.

google_news