– Pamiętam jeszcze czasy, że gdy przed świętami szło się ulicą 11 Listopada w Bielsku-Białej, wtedy Dzierżyńskiego, to śnieg obok stoisk z żywymi karpiami był obficie zlany ich krwią. Widok był koszmarny, ale wtedy nikogo to nie dziwiło. Dlatego zmiana, do której doszło, jest wręcz niezwykła. Lata pracy nie poszły na marne – stwierdza Jacek Bożek, założyciel i prezes Klubu Gaja, który rozpoczął kolejną edycję kampanii pod hasłem „Jeszcze żywy karp”.
Organizacja ekologiczna z Wilkowic od lat zwraca uwagę opinii publicznej na niepotrzebne cierpienie karpi w okresie przedświątecznym i zachęca konsumentów, by nie kupowali żywych ryb. Jak uzasadniają jej działacze, sprzedaż żywych ryb nie powinna być dłużej ustawowo podtrzymywana, gdy uwzględni się wiedzę o sferze doznaniowo-zmysłowej ryb. Ból, strach czy panika, to doznania, które – jak dowodzą badacze – łatwo wywołać u karpi i innych gatunków ryb.
– Istnieją przekonujące dowody naukowe, że wszystkie gatunki ryb, które są w Polsce przedmiotem handlu, posiadają układ nerwowy, przetwarzający bodźce bólowe analogicznie, jak kręgowce lądowe. Karpie i inne gatunki posiadają te same rodzaje receptorów bólowych, co ssaki i ptaki oraz wystarczającą złożoność układu nerwowego do odczuwania strachu czy paniki. W rezultacie doświadczają jednakowo intensywnego bólu i cierpienia, jak lądowe kręgowce – tłumaczy prof. Marcin Urbaniak, kognitywista i zoopsycholog.
W Gai wskazują, że intensywna hodowla karpi, ich transport do hurtowni i sklepów, a na końcu wyciąganie z basenów i zabijanie, to pasmo cierpienia ryb. W warunkach silnego przegęszczenia zbiorników, zbyt małej ilości wody i tlenu w wodzie, przeładunku i transportu oraz sklepowo-bazarowych warunków trzymania ryb, zaczynają one szybko odczuwać silny stres i ból, który przeradza się w panikę i akty wzajemnej agresji, ostatecznie dusząc się.
– Nadal kupujemy żywe ryby, co wynika z siły przyzwyczajenia. Nadal nie zauważamy w tych milczących istotach ich potrzeb. Nadal wielu z nas jest głuchych na naukowe dowody potwierdzające, że ryba – jak każdy kręgowiec – odczuwa ból i cierpienie. Dlatego też nadal potrzebujemy edukacji i działań prawnych, które spowodują zakaz sprzedaży żywych ryb i zmniejszenie ich cierpienia – uważa Jacek Bożek. Z drugiej strony, cieszy się, że i tak doszło do wielkiej zmiany na lepsze. – Nawet jeśli dalej funkcjonują stoiska z żywymi karpiami, to gdy ktoś prosi o zabicie, odbywa się to na zapleczu. Zdarzają się przykre incydenty, ale to już tylko incydenty, a nie norma – podkreśla.
Początek kampanii „Jeszcze żywy karp” sięgają 1976 r., kiedy to pierwszego karpia uratował założyciel Klubu Gaja. Zabrał go z wanny w domu rodziców i wypuścił na wolność. Tak narodziła się idea, która w 1998 r. przekształciła się w szeroką kampanię społeczną, w którą zaangażowały się tak znane postaci, jak Olga Tokarczuk, Bartłomiej Topa czy Maja Bohosiewicz. Przez lata zmieniała się nie tylko świadomość konsumentów, hodowców i sprzedawców, ale też w obronie karpi stawali ustawodawca i sądy.
– Zmiana społeczna to długofalowy proces, dlatego Klub Gaja konsekwentnie, co roku, zwraca uwagę opinii publicznej na niepotrzebne cierpienie karpi w okresie przedświątecznym, zachęca konsumentów do świadomych wyborów i niekupowania żywych karpi. Zakończmy ten zwyczaj! – puentuje Jacek Bożek.
już niedługo,lewactwo na Nowej Zelandii zabronilo sprzedaży papierosów urodzonym po 2006 roku.Zakaz obowiązuje przez całe życie .Myślę ,że spurkopodobne lewactwo europejskie zrobi porządek z tym jedzeniem mięsa ,już coś gadają o nadaniu zwierzętom praw obywatelskich
śnieg 11 listopada pada rzadko, chyba liście były czerwone.
Przeczytaj tytuł uważnie
Przeczytałem już wcześniej, jest napisane na 11 listopada, nic nie zmienia, gdyby było na ulicy – co innego.
Trollu, ten kto chce to dobrze zrozumie artykuł, ty jak zwykle masz problem życie TROLLA jest niełatwe ale zawsze możesz ukryć się pod żeńskim imieniem, np. Iza.
Podszywacz wie jak nie jest łatwoj, zawsze miał pod górkę. Tu akurat nie o artykuł chodzi, lecz o tytuł, Alicja wie i można wiedzieć ale nie przez podszywacza.
To wszystko to pikuś. Weźmy taki jeleń: Jeleń chodzi po rykowisku i ryczy, bo ma bardzo ciężkie życie.
W czym innym jest problem, co to znaczy “łatwoj”?, tylko jeleń może tak napisać
Ty to co najwyżej możesz za osła robić.
Choć to i tak nobilitacja dla ciebie by była.
Podszywacz, znowu gadasz w świat czyli od rzeczy, czyli nie rozumiesz, nobilitowany to ja już mam doktorat.
Osioł z doktoratem… Ha ha ha
Skoro mówimy o noblesse oblige, to zobowiązany jestem przypomnieć, że śnieg bywał skrwawiony nie tyle na 11 Listopada, ile za Dzierżyńskiego Feliksa oraz innych bożków czerwonych.
nic Ci nie zrobię, że się zobowiązałeś tylko w tym kierunku, przypominaj nie tylko mi w “Odpowiedz”, ale wszystkich w samodzielnym komentarzu. Np. przyjazna Ci Hermenegilda podszywacz może nie dowiedzieć się jeśli tylko do mnie, a to by była niepowetowana strata.
wszystkim
Tak się składa panie ośle z pyrtkiem że sam udawałeś kobietę CZYLI jesteś podszywaczem, prawda zawsze się obroni, pytanie tylko czy dotrze do oślego łba.
Wiesz pajacu o czym artykuł i konwersacja?
Dzięki za wspaniałomyślność i humanitarne podejście. Co byś mógł mi jeszcze zrobić? Możesz jedynie wielokrotnie czytać co napisałem, a i ja nic ci nie zrobię, że napisałeś, żebym przypominał dla wszystkich. Co do przyjaźni to być może, ale niekoniecznie. Nie doceniasz pędu do wiedzy, koleś. “Koleś, bądź mądrzejszy. Ciesz się z tych listów i czytaj od rana do wieczora. Bo ty dobrze wiesz, że gdybyś nawet z portek wyskoczył, gdybyś nawet w tej chwili powił bliźniaki, to nikt do ciebie takiego listu nie napisze. Trzeba wierzyć w człowieka, koleś”.
Oprócz chęci pisania listu przez “kolesia” do mnie, jest jeszcze potrzeba czytania listu przeze mnie, a tu niekoniecznie mam chęć. Dlatego zaproponowałem abyś wybrał inny obiekt adoracji np. Hermenegildę, jeśli musisz pisać listy, uczyć wiadomej historii, ja nauczyłem się trochę, tu nie jestem ciekawy. Powodzenia w przekonywaniu innych.
Nigdy karpia to nie ryba czuć glonem i chemią karmioną z masowej produkcji kiedyś to może była ryba.