Wydarzenia Sucha Beskidzka

Przeprawa się sypie

Trzeba mieć stalowe nerwy, by przejechać przez most do osiedla Gościejowa w Łętowni. Przeprawa tak mocno trzęsie się pod kołami samochodów, jakby lada chwila miała się zawalić. I zresztą niewiele jej już do tego brakuje. Jej stan jest tak zły, że zagraża nawet piechurom. Ale mieszkańcy nie mają wyboru, muszą z niej korzystać.

Osiedle Gościejowa jest jednym z najwyżej i najpiękniej położonych w całej Łętowni. Rozpościerają się z niego wspaniałe widoki, wokół nie brakuje lasów. Jednak dostęp do tego miejsca nie jest łatwy, nawet o tych porach roku, gdy nie ma problemu ze śniegiem lub lodem pokrywającym stromą drogę dojazdową. Aby się do niego dostać, trzeba przejechać przez most, który czasy świetności dawno ma już za sobą. Zresztą nawet wtedy, gdy był jeszcze nowy, nie nadawał się do ruchu ciężkich pojazdów. Teraz, po wielu latach eksploatacji, jest w tragicznym stanie. Kierowcy zastanawiają się, kiedy w końcu runie i kto przypłaci to zdarzenie życiem.

Most jest niebezpieczny również dla pieszych, zwłaszcza po zmroku. W jego nawierzchni są głębokie wyrwy, których nie sposób zobaczyć w ciemności. Odrobina nieuwagi wystarczy, by noga wpadła w jedną z nich, co w najlepszym razie może skończyć się jej zwichnięciem, a w najgorszym kilkumetrowym upadkiem do koryta potoku Łętówka. Najgłębsze dziury znajdują się bowiem tam, gdzie barierki już się kończą. Jeśli przechodzień potknie się w tym miejscu, może przewrócić się tak niefortunnie, że zsunie się po skarpie.

– Od lat apelujemy do władz gminy o budowę nowego mostu i wójt nawet przychylił się do naszej prośby, ale kiedy został wykonany projekt, jakaś organizacja ekologiczna zablokowała jego realizację. Podobno zbudowana zgodnie z nim przeprawa zaburzałaby przepływ ryb. Później słyszeliśmy, że projekt jest poprawiany i wkrótce wszystko będzie dobrze. I tak to już trwa chyba trzeci rok, a tymczasem most niszczeje coraz bardziej. Kiedy się zawali, będziemy odcięci od świata – mówi zmartwiona mieszkanka osiedla.

Wójt gminy Jordanów Stanisław Pudo zapewnia, że sprawa nowego mostu nie została odłożona na półkę, ale nie da się jej załatwić szybko, ponieważ coraz bardziej mnożą się przeszkody na drodze do realizacji inwestycji. – Nie chodzi tylko o ekologów, a właściwie wędkarzy, bo to oni wnieśli zastrzeżenia do projektu. Problem przepływu ryb udało się rozwiązać, ale w międzyczasie pojawił się drugi, bardziej skomplikowany. Jest tam taka malutka działka, dosłownie kilka metrów kwadratowych, która figuruje jako las. Aby można było na niej przeprowadzić budowę, należy ją przekwalifikować, a musi się to odbyć na wniosek jej właścicieli. Tych zaś jest kilku czy nawet kilkunastu. Trzeba ich było odnaleźć i powiadomić o zaistniałej sytuacji, stąd też to wszystko tak długo trwa. Mały most, a kłopot wielki – tłumaczy włodarz. Jak dodaje, nie ma szansy na to, by przeprawa powstała wcześniej niż w przyszłym roku. 

google_news