Wydarzenia Sucha Beskidzka

Przewrotność jordanowskich radnych

Radni z Jordanowa uważają najwyraźniej, że burmistrz miasta Iwona Bilska jest ponad wszelkimi zarzutami. Nawet jeśli dopuściła się takiego samego przewinienia, za jakie kilka miesięcy wcześniej napiętnowali kierowniczkę Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. Nie pomogło wezwanie jednego z samorządowców, by obie panie traktować równo.

Od półtora roku istnieje w Jordanowie Stowarzyszenie Aktywizacji Społecznej i Obywatelskiej Inspiracja, które zajmuje się różnego typu działalnością – od organizowania pchlich targów po pomoc ubogim. Mimo, że funkcjonuje już dość długo, nadal nie doczekało się własnej siedziby. Dlatego jego prezes i wiceprezes wystąpili pisemnie do burmistrz Iwony Bilskiej z prośbą o udostępnienie jednego z pomieszczeń zwolnionych przez Urząd Gminy Jordanów w zabytkowym budynku dawnego sądu. Gdy nie dostali odpowiedzi, napisali ponownie, również bez odzewu. Po upływie ponad półtora miesiąca od daty złożenia w ratuszu drugiego pisma, zarząd stowarzyszenia stracił cierpliwość.

– Poszliśmy do pani burmistrz, aby wprost zapytać, czy możemy liczyć na użyczenie tego lokalu, czy musimy szukać innego. Ale i wtedy nie dowiedzieliśmy się niczego konkretnego. Usłyszeliśmy tylko trochę wymówek. A ponieważ sprawa jest dla nas naprawdę ważna, zdecydowaliśmy się złożyć skargę do Rady Miasta na opieszałość pani burmistrz. Nie ze złośliwości, lecz po to, by doczekać się w końcu jakiejś reakcji na naszą prośbę, choćby nawet miała to być odmowa – mówi prezes stowarzyszenia Bogusław Nosidlak.

W skierowanej do Rady Miasta pisemnej odpowiedzi na skargę Iwona Bilska stwierdziła, iż wielokrotnie rozmawiała z przedstawicielem Inspiracji i tłumaczyła mu rozliczne trudności, jakie stwarza realizacja wniosku o użyczenie lokalu. Związane między innymi z szeregiem procedur, których trzeba dopełnić w celu wynajęcia mienia komunalnego miasta, a także z lokalizacją pożądanego pomieszczenia w części budynku nadal zajmowanej przez Urząd Gminy. Na koniec burmistrz powołała się na Kodeks postępowania administracyjnego, który zezwala na to, by załatwienie sprawy szczególnie skomplikowanej trwało nie miesiąc, lecz dwa.

Komisja Rewizyjna Rady Miasta wzięła pod uwagę wyjaśnienia Iwony Bilskiej, a także jednego z pracowników ratusza oraz prezesa stowarzyszenia i jego zastępcy, po czym orzekła, że skarga nie jest zasadna, bo chociaż skarżący nie dostali w terminie pisemnej odpowiedzi na swój wniosek, byli na bieżąco ustnie informowani o przebiegu jego rozpatrywania. – Prawda jest taka, że od chwili, gdy złożyliśmy w urzędzie pismo z naszą prośbą, aż do czasu, gdy poszliśmy spotkać się z panią burmistrz, nie mieliśmy z nią prawie żadnego kontaktu. Co prawda dwa razy zadzwoniła do kolegi, ale poruszała wówczas jakieś całkowicie wymyślone problemy. Na przykład, że rzekomo chcemy korzystać z lokalu po godzinach pracy Urzędu Gminy, chociaż nic takiego z naszego pisma nie wynikało – twierdzi Bogusław Nosidlak.

Na sesji, w czasie której Rada Miasta miał podjąć uchwałę w sprawie zasadności skargi, radny Krzysztof Cieżak przypomniał koleżankom i kolegom z samorządu rozpatrywaną kilka miesięcy wcześniej podobną sprawę dotyczącą szefowej Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej, która nie odpowiedziała w terminie na pismo jednego z petentów. Wówczas samorządowcy nie mieli cienia wątpliwości, że kierowniczka zawiniła. – Traktujmy wszystkich jednakowo. Nieważnie, czy jest to burmistrz, czy kierownik jednostki organizacyjnej miasta. Nieważne, kto składa skargę – czy jest to stowarzyszenie Inspiracja, jakiś inny podmiot, czy osoba prywatna. Kierowniczka MOPS-u również wyjaśniała, iż ustnie udzielała informacji skarżącemu, jednak Rada Miasta uznała wtedy, że to za mało. Urząd bowiem ma obowiązek odpowiedzieć na pismo. A w przypadku, gdy sprawa jest trudna i jej rozpatrzenie wymaga więcej czasu, należy pisemnie zawiadomić petenta o przyczynie opóźnienia – mówił Krzysztof Cieżak. Ale tylko dwie osoby podzieliły jego zdanie. Siedmioro radnych uznało, że skarga na Iwonę Bilską jest bezzasadna, a pozostali wstrzymali się od głosu.

Bogusław Nosidlak zapewnia, że na tym sprawa bynajmniej się nie zakończy. – Radni rozważali zasadność skargi już po upływie dwu miesięcy od daty złożenia naszego pisma. I nie raczyli nawet zauważyć, że wciąż nie dostaliśmy żadnej odpowiedzi. Zakładam, iż wyższa instancja będzie bardziej bezstronna – podkreśla. 

google_news