Właśnie ruszyły prace przy rewitalizacji fontanny Reksia – nazwanej tak od stojącej obok figurki bohatera kreskówek o przygodach tego sympatycznego psiaka rodem z Bielska-Białej.
Jest to jedno z najczęściej obfotografowywanych miejsc w stolicy Podbeskidzia. Upatrzyli ją sobie zwłaszcza najmłodsi, lecz i starsi chętnie robią sobie zdjęcia na jej tle. Niejednemu, choć to już któryś krzyżyk na karku, łezka się w oku zakręci, gdy widzi tego rezolutnego pieska. Wszak Reksio bawi i wzrusza kolejne pokolenia już od ponad 40 lat! Nie bez przesady można więc rzec, że miejsce to jest jedną z głównych wizytówek miasta, odwiedzaną chętnie nie tylko przez jego mieszkańców, lecz także liczne rzesze turystów. Jest jednak coś, co skrzyczy w tym obrazie. I nie chodzi jedynie o wygląd, lecz także bezpieczeństwo tych, którzy przychodzą w to miejsce. Sama fontanna ma formę niewysokiej kopuły, po której spływa woda tryskająca w górę z kilku dysz wbudowanych w betonową konstrukcję. Surowy beton, z którego wykonano „ziemniaka” – jak niektórzy nazywają wypukłość fontanny – okrywa szczelnie warstwa czarnych ceramicznych płytek. Przydają one konstrukcji szlachetnego wyglądu, jest jednak z nimi problem – na potęgę odspajają się od podłoża. Tak jest zwłaszcza po zimie, gdy płytki odpadają całymi płatami. Dzieje się tak od samego początku istnienia fontanny. Co roku płytki są przyklejane, po czym na powrót odpadają. Wygląda to źle i zagraża dzieciakom, które – choć fontanna do tego nie służy – chętnie wchodzą na jej wypukłość. O skaleczenie, a nawet poważniejszy wypadek wtedy nietrudno. Nie inaczej jest teraz, gdy ponownie wiele płytek odpadło od betonu, a ich ostre krawędzie tylko czekają aby kogoś pociąć.
Już niedługo oderwane płytki zostaną ponownie przyklejone. Roboty te już się rozpoczęły. Przy czym naczelnik nie ukrywa, że z fontanną jest pewien problem. Bardzo często i łatwo odpada z niej ceramiczna okładzina, i to mimo że przytwierdzana jest ona do podłoża specjalnymi klejami wysokiej jakości, przeznaczonymi do takich właśnie robót. Powinno to dawać gwarancję trwałości połączenia. Praktyka pokazuje jednak coś innego. Czemu tak się dzieje? Tego nie wiadomo, choć możliwe – zauważył Adam Grzywacz – że wpływ na to ma chlor stosowany w procesach uzdatniania wody. Fontanna zasilana jest bowiem wodą z sieci wodociągowej.