Wydarzenia Bielsko-Biała Cieszyn Żywiec Sucha Beskidzka Wadowice Oświęcim

Szanuj karpia!

W okresie przedświątecznym wciąż mamy do czynienia z niehumanitarnym traktowaniem karpi: są trzymane bez wody, stłoczone, pakowane żywe do worków foliowych i ranione. Z tym wszystkim stara się walczyć wilkowicki Klub Gaja.

– Pomimo tego, że karpie chroni ustawa o ochronie zwierząt i Sąd Najwyższy w 2016 roku wydał orzeczenie potwierdzające, że przetrzymywanie ryb bez wody jest znęcaniem się nad nimi, wciąż mamy do czynienia z peerelowskim zwyczajem sprzedaży żywego karpia. Karp nie jest w Polsce, łagodnie mówiąc, dobrze traktowany w drodze na nasze świąteczne stoły. Nadal nie wiem dlaczego. Z przyzwyczajenia? Braku uwagi? Zwykłej głupoty? Przecież jest chroniony prawem, jak każde inne zwierze kręgowe, a mimo to traktowany jest w sposób szczególny. Okrutnie szczególny. Nadal w wielu miejscach transportuje się i sprzedaje żywe ryby w pojemnikach bez wody, pakuje się je do foliowych worków i okleja ceną! – mówi Jacek Bożek, prezes Klubu Gaja z Wilkowic, który zapoczątkował kampanię „Jeszcze żywy karp”. Dlatego organizacja jak co roku namawia konsumentów, by nie kupowali żywych ryb i reagowali na ich cierpienia. – Jak długo jeszcze będzie trwał ten absurdalny zwyczaj związany z komunistycznymi niedoborami? Zależy to od nas. Bądźmy uważni przed świętami i nie kupujmy żywych ryb. To przecież norma w wypadku innych zwierząt, które spożywamy – wskazuje szef klubu. Apeluje także o przestrzeganie prawa i zgłaszanie na policję przypadków znęcania się nad rybami. Jak dodaje, w obronie karpia wystosowano nawet list otwarty do prezesa rady ministrów.

Wilkowiccy działacze swoją akcję prowadzą z prawdziwym rozmachem. Ma zasięg ogólnopolski i zaangażowani są w nią tak znani aktorzy, jak Maja Ostaszewska czy Bartłomiej Topa. I powoli przynosi efekty. – Z roku na rok zwiększa się świadomość konsumentów, są już sieci handlowe, które nie sprzedają żywych karpi – cieszy się prezes.

Gaja przygotowała nawet poradnik dla tych, którzy chcą pociągnąć do odpowiedzialności sprzedawców męczących zwierzęta. Otóż, po pierwsze, oceń sytuację i zwróć uwagę na ryby bez wody, poranione, stłoczone w basenach czy pojemnikach, ryby żywe pakowane bez wody, ryby zabijane na oczach dzieci. Po drugie, zgłoś łamanie prawa: zadzwoń na 112 i zgłoś zdarzenie na policję, poczekaj na przyjazd funkcjonariuszy, zapisz kto przyjął zgłoszenie. Po trzecie, zadbaj o dowody – zrób zdjęcie, nagraj film komórką (najlepiej kilka minut), zapisz kontakt do świadków zdarzenia. Wreszcie, po czwarte, zgłoś zdarzenie do wiadomości Klubu Gaja lub innej organizacji, której statutowym celem jest ochrona zwierząt.

Początki kampanii Jacka Bożka sięgają… 1976 roku. Wtedy to założyciel klubu „porwał” karpia z wanny rodziców i wypuścił na wolność. Tak zrodził się pomysł na kampanię, która od kilkunastu lat ma zasięg ogólnokrajowy. Klub Gaja pierwszy zwrócił uwagę na los karpi zabijanych na ulicach, na oczach przechodniów oraz dzieci. – Organizowaliśmy akcje i happeningi. Wysyłaliśmy co roku listy i petycje do administracji publicznej o przestrzeganie istniejącego prawa, które zaczęły odnosić skutek. Zwiększono kontrolę weterynaryjną i handlową w punktach sprzedaży na tyle, by zabijanie ryb odbywało się nie na oczach klientów oraz by trudnili się tym sprzedawcy przeszkoleni do wykonywania takich czynności. Jednak podstawowy zapis obowiązującej wtedy ustawy o ochronie zwierząt nie chronił ryb. Dlatego dążyliśmy do rozwiązania tego problemu – przypomina założyciel.

google_news