Wydarzenia Cieszyn Żywiec

Szpitalny stres senatora Andrzeja Kalaty

Senator Andrzej Kalata

To jak niekończąca się opowieść. Chodzi o Szpital Żywiec – fachowości personelu i warunków do leczenia mogą pozazdrościć nie tylko placówki z naszego regionu, ale i z całej Polski. Co z tego, skoro cały czas istnieje realne zagrożenie, że część świadczeń może zostać wstrzymana z powodu fatalnego finansowania z Narodowego Funduszu Zdrowia! Rozmawiamy o tym z senatorem Andrzejem Kalatą (PiS).

– Gdy kilkanaście lat temu zaczynał się projekt pod hasłem „nowy szpital”, żył Pan w ciągłym stresie, czy to wyjdzie. Potem stres potęgowały przygotowania, budowa i finansowanie inwestycji. W końcu placówka powstała. Czy ten szpitalny stres ma Pan już za sobą?

– Zacznę może chronologicznie. Jeszcze jako radny opozycyjny w kadencji 2006–2010 często zwracałem uwagę na stan starego Szpitala Powiatowego przy ul. Sienkiewicza. Gdy jesienią 2010 roku zostałem wicestarostą żywieckim, zostałem odpowiedzialny za służbę zdrowia i z automatu za przygotowania do projektu Partnerstwa Publiczno-Prywatnego. Miał on doprowadzić do powstania nowego szpitala, który wybudowałaby prywatna firma i zarządzała nim przez 30 lat. Wtedy zaczął mi towarzyszyć stres, który określam jako szpitalny stres, z nurtującym mnie pytaniem, czy to się uda? W połowie września 2011 roku podpisaliśmy umowę PPP z firmą InterHealth Canada. Już wtedy z ówczesnym dyrektorem starego Szpitala Powiatowego Antonim Juraszkiem i prawnikiem starostwa Zygmuntem Satławą zdawaliśmy sobie sprawę, że jak ten projekt nie wypali, to powiat żywiecki, liczący około 150 tysięcy mieszkańców, będzie w ogóle bez szpitala! Zatem spoczywała na nas ogromna odpowiedzialność. Ten stres potęgowała sytuacja, że sanepid wydał już wiele decyzji o warunkowym dopuszczeniu szpitala do przyjmowania pacjentów. Te warunkowe decyzje były przedłużane tylko dlatego, że dyrektor zapewniał służby sanitarne, iż powstanie nowy szpital. Mieszkańcy doskonale wiedzą jak długo trwały rozmowy, spotkania, negocjacje w sprawie dopracowania umowy, a potem zamknięcia finansowego. Praktycznie aż przez 9 lat poszukiwano finansowania w różnych instytucjach, i to nie tylko w Polsce. Ten mój szpitalny stres nieco się zmniejszył, gdy ruszyła budowa, którą rozpoczęto bez pełnego finansowania. Dość długo nie byliśmy pewni, czy uda się zgromadzić środki i zakończyć budowę. Gdy sprawa powstania nowego szpitala zaczęła powolutku iść ku dobremu, to z kolei przy starym szpitalu zajrzało nam widmo bankructwa. Spowodowało to wejście ustawy o sieci szpitali w październiku 2017 roku. To wiązało się z nowym, ale fatalnym dla żywieckiego szpitala finansowaniem. Wyliczono tak niekorzystny ryczałt, że w pierwszym roku obowiązywania ustawy szpital miał stratę finansową na około 5 mln zł! W dodatku wprowadzono ustawę o minimalnej płacy w służbie zdrowia, gdzie podwyżki wprowadzono dla personelu zatrudnionego na umowę o pracę, a pod uwagę nie wzięto lekarzy zatrudnionych na tzw. kontrakcie. Wtedy zaczęliśmy się zastanawiać, czy nasz stary szpital dotrwa do momentu powstania nowego. Odbyliśmy niekończące się „pielgrzymki” do Ministerstwa Zdrowia i NFZ wspólnie z dyrektorem Antonim Juraszkiem i posłem Kazimierzem Matusznym wskazując, że stary szpital w Żywcu ma jedno z najgorszych finansowań w Polsce. O wsparcie prosiliśmy wielu parlamentarzystów. Jakby tego było mało w marcu 2020 roku pojawiła się pandemia Covid-19, która nie tylko zakłóciła dość poważnie pracę starego szpitala, ale o kilka miesięcy opóźniła przygotowania do przyjmowania pacjentów w nowym obiekcie. Na szczęście udało się to przezwyciężyć i nowy szpital rozpoczął swoją pracę 24 września 2020 roku. Wydawało się, że wszystko jest już na dobrej drodze i stres powinien „odpłynąć”, ale tak się nie stało.

– Czym się Pan jeszcze denerwuje, skoro jest nowy szpital?

– Niestety w kolejnych miesiącach ponownie „rozszalał” się Covid-19. W nowym szpitalu stworzono aż 150 łóżek covidowych. Pojawiły się problemy z brakiem personelu i finansowe. O ile, jako Starostwo Powiatowe, mogliśmy pokryć stratę starego szpitala, to w przypadku nowego niepublicznego już się nie dało. I to mimo tego, iż szpital działa w ramach projektu PPP. Zatem nowy szpital był zdany tylko i wyłącznie na siebie. No i poradził sobie wyjątkowo dobrze. Gdy rozpoczynano działalność kontrakt, jaki przeszedł ze starego na nowy szpital był na poziomie 62 mln zł. Teraz 2023 rok szpital zamykał na poziomie 200 mln zł. Za czasów starego szpitala rocznie przyjmowano około 70 tys. osób, a teraz rocznie jest ich ponad 120 tys. Bardzo mi zależy, aby ten szpital nadal pracował. Aby był w stanie leczyć pacjentów, gdy potrzebują pomocy i nie był zmuszony do wydłużenia czasu oczekiwania na przyjęcia, planowane zabiegi czy do ograniczenia świadczeń. Przecież nie można wyznaczać pacjentowi z zawałem terminu wizyty za 3-4 miesiące, ale trzeba go natychmiast ratować.

– Czy jest zagrożenie, że szpital może zawiesić część swojej działalności?

– Niestety cały czas jest to realne. A problem to wypłacanie nadwykonań z NFZ z ogromnym opóźnieniem. Szpital przyjmował i przyjmuje bardzo wielu pacjentów, ale przy tym ma niski ryczałt i niski plan rzeczowo-finansowy. Dla przykładu kardiologia ma plan 900 tys. zł, a wykonanie planu to nawet 4 mln zł. Zatem łatwo policzyć, że to około 3 mln zł nadwykonań. Za 2023 rok szpital ma nadwykonań na prawie 60 mln zł! Te pieniądze w części szpital otrzymuje najwcześniej po 4-5 miesiącach, a część niektórych nadwykonań po 7 miesiącach, czy nawet po roku! A przecież w tym czasie szpital ma swoje koszty, jak pensje dla pracowników, materiały, leki, opłaty za media. Po pierwszym kwartale tego roku szpital ma nadwykonań już na 15 mln zł! I jak tu przy tym wszystkim zachować płynność finansową? Okazuje się, że Szpital Żywiec jest liderem, ale tym razem w kwotach nadwykonań, które wypłacane są w późniejszym okresie. Na dłuższą metę szpital nie jest w stanie wytrzymać tego finansowo. A wystarczy, gdy NFZ podniesie ryczałt do poziomu wykonań i wtedy szpital dostanie odpowiednią kwotę na leczenie pacjentów. Niestety na uwagi dyrekcji szpitala i moje nie reaguje ani NFZ, ani Ministerstwo Zdrowia. Zdaje się, że będzie trzeba, przynajmniej z mojej strony, zacząć być bardziej stanowczym. Kto wie, może trzeba będzie zorganizować protest z udziałem mieszkańców Żywiecczyzny? Bo sprawy poprawy finansowania Szpitala Żywiec absolutnie nie odpuszczę!

google_news