Wydarzenia Bielsko-Biała

Trotuarem do kolejki

Niedawno zrobiło się głośno o protestach, jakie wywołały plany zmodernizowania przez bielskie władze ulicy Dębowiec prowadzącej do Doliny Wapienicy. Możliwe, że identyczne protesty pojawią się w przypadku innej planowanej przez ratusz – i oczekiwanej przez wielu mieszkańców – drogowej inwestycji.

W przypadku ulicy Dębowiec chodzi o to, że drogowcy chcą nieco wyprostować i miejscami poszerzyć tę przecinającą las drogę, a przede wszystkim wybudować wzdłuż niej brakujący tam od lat chodnik oraz ścieżkę rowerową. Do zasadności tych działań nikt zastrzeżeń nie wnosi. Poszło o to, że aby zrealizować plany Miejskiego Zarządu Dróg, trzeba będzie wyciąć wiele drzew rosnących na skraju szosy. To budzi kontrowersje i zastrzeżenia oponentów, choć z wyjaśnień leśników (drzewa te rosną na terenie Lasów Państwowych) wynika, że prędzej czy później – bez względu na to czy ciąg rowerowo-pieszy wzdłuż jezdni powstanie, czy też nie – drzewa te i tak będzie trzeba ściąć.

Już niedługo podobne problemy mogą się pojawić w kwestii innej z planowanych do modernizacji bielskich ulic. Chodzi o górny, prowadzący wprost pod Szyndzielnię, odcinek alei Armii Krajowej. Również tam brakuje odpowiedniej infrastruktury dla pieszych i kolarzy. Turyści, także zmotoryzowani, chcąc dotrzeć do dolnej stacji kolejki linowej (lub pójść na Szyndzielnię szlakiem) , muszą ten dystans pokonać na piechotę. Od ronda na skrzyżowaniu z ulicami: Karbową i Olszówki, aleja AK jest bowiem zamknięta dla ruchu (z wyłączeniem autobusów i dojazdu do posesji). Samochód trzeba więc pozostawić na którymś z parkingów przy ulicy Karbowej i dalej dylać na piechotę. Tymczasem na sporej części trasy chodnik dla pieszych jest raczej iluzoryczny i prawie wszyscy korzystają z jezdni. To stwarza zagrożenie, bo choć teoretycznie droga jest zamknięta dla pojazdów, w praktyce panuje na niej spory ruch. Można też przypuszczać, że teraz, gdy kolejka linowa została zmodernizowana, więcej turystów będzie chciało z niej skorzystać. A to oznacza, że przybędzie osób maszerujących szosą prowadzącą pod Szyndzielnię.

Ratusz chce rozwiązać ten problem i przebudować górny odcinek alei AK. Sprawą zajęli się także radni, żywotnie zainteresowani poprawą sytuacji. Radny Marcin Lisiński wystosował w tej sprawie interpelację do władz miasta pytając, czy ratusz zamierza – i w jaki sposób – poprawić fatalny stan dojścia do kolejki linowej. Okazało się, że na razie pomysł jak to zrobić jest jeszcze w powijakach, a dokładniej na etapie przygotowywania przez drogowców koncepcji projektowych. Żadne decyzje w tej sprawie więc nie zapadły.

Z wypowiedzi prezydenta miasta Jacka Krywulta, udzielonej na gorąco w trakcie obrad wynika, że władze miasta już niedługo sprawą się zajmą i na początek będą musiały zdecydować, jakie rozwiązanie wybrać. Włodarz nie krył, że chodzi o poważną decyzję, bo w grę może wchodzić wycinka wielu drzew rosnących wzdłuż ulicy. W większości są to stare topole, które uniemożliwiają poszerzenie jezdni, a zwłaszcza wybudowanie wzdłuż niej odpowiedniego chodnika dla pieszych. Jeśli inwestycja doszłaby do skutku, to nie wcześniej niż w przyszłym roku, choć i o tym będą musieli dopiero zdecydować radni, przeznaczając na ten cel konkretne fundusze z gminnego budżetu. Obecnie modernizacja górnego odcinka alei AK nie jest bowiem jeszcze przewidziana w planach finansowych miasta.

google_news