Wydarzenia Bielsko-Biała

Wiata po liftingu

Pasażerowie bielskich autobusów wielokrotnie skarżyli się na wiatę – a w gruncie rzeczy na jej brak – na przystanku autobusowym na ulicy Piłsudskiego w Bielsku-Białej (jadąc w kierunku ulicy Lwowskiej). Temat poruszany był nawet kilkakrotnie na forum Rady Miejskiej. Dobrze się więc stało, że problem – choć tylko w części – udało się w końcu rozwiązać.

Na przystanku – choć urządzono go całkiem niedawno – brakowało odpowiedniego zadaszenia chroniącego osoby oczekujące na autobus przed deszczem i słońcem. Oprócz tego, uwagi dotyczyły zbyt małej ilości siedzisk. Tymczasem chodzi o jeden z trzech, może czterech, najbardziej obleganych przystanków w całym mieście. Korzystają z niego autobusy kilkunastu miejskich linii, a poza tym także liczne autobusy i busy komunikacji międzymiastowej – w tym te jadące w kierunku: Żywca, Krakowa czy Oświęcimia.

Po tym jak prywatny inwestor wybudował tuż przy ulicy duży budynek usługowy rolę wiaty przystankowej pełni znajdujące się nad wejściem do niego  zadaszenie. Szkopuł w tym, że dach ten jest niewielki, a na dodatek był doi niedawna ażurowy. Stanowiły go dwie betonowe wąskie belki nośne, na których zamontowano dwie równie wąskie „szklane” płyty. Po środku pozostawiając  ogromną dziurę. Poza tym z boku nic nie osłaniało – i nie osłania – oczekujących. Gdy zacina deszcz, moczy tak samo tych pod dachem, jak i stojących obok.

Szybkie usunięcie tych mankamentów okazało się wielkim wyzwaniem. Wszystko dlatego, że władze miasta zaakceptowały koncepcję zagospodarowania tego miejsca jeszcze na etapie projektu. Podobnie uczynił konserwator zabytków – wszystko dzieje się na obszarze bialskiej starówki. Projekt się spodobał i najwyraźniej nikt nie dostrzegł wtedy jego słabych punktów. Gry kamienica już powstała, tłumaczono, że ingerować w architekturę budynku – po to aby przerobić zadaszenie – łatwo się nie da. Problem wydawał się więc nie do rozwiązania. Władze miasta rozważały nawet możliwość ustawienia gdzieś obok dodatkowej „klasycznej” wiaty przystankowej. To jednak też nie było takie proste, bo oznaczało ingerencję w istniejący już układ i ład architektoniczny, na co zgodę musiałby wyrazić między innymi konserwator zabytków. Dlatego dobrze się stało, że znaleziono w końcu jakiś sposób na kompromisowe choć częściowe rozwiązanie problemu. Po prostu zakryto szklaną płytą „dziurę” w ażurowym zadaszeniu. Dzięki temu pasażerowie oczekujących na autobus mają teraz do dyspozycji znacznie większą połać dachu niż wcześniej i tym samym mogą lepiej schronić się przed deszczem. Nadal jednak deszcz zacinający z boku moczy pasażerów, a miejsc siedzących jest jak na lekarstwo.

 

google_news