Wydarzenia Bielsko-Biała

Zachwycał cesarza i Witkacego

„Najlepsze są do tego celu szczotki Braci Sennebaldt (Bielsko, Biała Śląsk), które przez tę firmę polecane są do bielizny” – zachwalał przed laty walory wyrobów bialskiego producenta szczotek i pędzli Stanisław Ignacy Witkiewicz w „Narkotykach. Niemytych duszach”, propagując w ten sposób wśród rodaków ideę dbania o higienę osobistą i konieczność częstego i gruntownego mycia ciała.

Pisał, że szczotki te są „szczecinowe i na pierwszy rzut oka robią wrażenie za twardych. Wymoczone trochę w gorącej wodzie stają się wprost wspaniałe”. Autor „Szewców” był wielkim i zagorzałym zwolennikiem produkowanych w Białej przyborów toaletowych i zawsze będąc w tym mieście zaopatrywał się w ich większy zapas. Zamawiał je także pocztą. Później obdarowywał nimi swoich znajomych i przyjaciół. „Wszyscy którym ofiarowałem szczotki te (a rozdałem już przeszło dwa tuziny dla propagandy) błogosławią mnie i tę firmę” – opisywał. Czy można mieć lepszą reklamę ponad zachwyty jednego z najwybitniejszych polskich twórców okresu międzywojennego? Zwłaszcza że mimo upływu lat szczotki, którymi tak zachwycał się Witkacy są nadal produkowane. A ich wytwórcą jest ta sama firma. Teraz nazywa się co prawda Befaszczot, lecz w prostej linii jest spadkobiercą tradycji zakładu braci Sennewaldt (a nie Sennebaldt jak omyłkowo nazywał ich Stanisław Ignacy Witkiewicz). Jest to jednocześnie najdłużej działający – i to nieprzerwanie od 143 lat! – zakład produkcyjny w stolicy Podbeskidzia. Co więcej, firma mieści się cały czas w tych samych zabytkowych budynkach położonych w centrum miasta, przy obecnej ulicy Paderewskiego (w czasach gdy powstawała, była to ulica Rudolfa). To, że wyrobami tej spółki zachwycał się Witkacy, to nie wszystko. Wysoka jakość wytwarzanych przez braci produktów sprawiła, że zakład „Gebruder Sennewaldt” (czyli „Bracia Sennewaldt”) – jak oficjalnie nazywała się w tamtych czasach firma – dostarczał szczotki i pędzle na dwór cesarza Franciszka Józefa, a ukoronowaniem jej statusu było otrzymanie tytułu „Dostawcy Dworu Cesarskiego w Wiedniu”. Nic w tym dziwnego skoro mottem firmy było hasło – wciąż aktualne – „Towar bez zarzutu – staranne wykonanie – niskie ceny”. Stąd też do produkowanych nad Białą szczotek i pędzli szybko przekonali się zarówno arystokraci i koronowane głowy, jak i zwykli zjadacze chleba. Produkty braci Sennewaldt eksportowane były na cały świat. Trafiały między innymi na rynek Austro-Węgier, na Bałkany, do Rosji, Szwajcarii, Włoch, Egiptu i Ameryki Południowej. W fabryce zobaczyć można stare zdjęcie, na którym widać podążający na stację kolejową w Bielsku wóz zaprzężony w parę koni. Przedstawia ono partię towaru ekspediowaną najpierw koleją a później drogą morską do dalekich Indii. Towary braci Sennewaldt były też wielokrotnie nagradzane. Między innymi podczas odbywającej się w 1929 roku Powszechnej Wystawy Krajowej w Poznaniu firma otrzymała Złoty Medal za wszystkie wyroby.

Swoimi początkami fabryka sięga roku 1875, kiedy to Albert Hugo Sennewaldt (1837-1884) założył w Białej przy ulicy Rudolfa 7 fabrykę szczotek i pędzli. Jego wspólnikiem był brat Erich (1835-1914). Obaj byli synami bielskiego kupca i zarazem burmistrza miasta Karla Ferdinanda Sennewaldta (1795-1871). Początkowo był to niewielki zakład, lecz na przełomie stuleci został znacznie rozbudowany i zmodernizowany. Uchodził wówczas za bardzo nowoczesny. Już na początku XX wieku posiadał maszynę parową najnowszej konstrukcji, a jego wnętrza oświetlały lampy elektryczne. Jako surowiec do produkcji wszelkiej maści szczotek i pędzli służyły naturalne surowce, jak szczecina czy włosie koni, kóz, borsuków, skunksów, tchórzy, kun a nawet niedźwiedzi. Wykorzystywano również bardziej egzotyczne produkty, jak włókno kokosowe czy korzenie ryżowe. Natomiast trzonki i uchwyty wykonywano z różnych gatunków drewna, także szlachetnych, sprowadzanych z dalekich krajów.

Zakład zatrudniał sporo osób z Białej i okolic, w tym wiele dzieci. Na innej z eksponowanych na terenie obecnego Befaszczotu historycznej fotografii uchwycono na grupowym zdjęciu pracowników firmy. Spogląda z niej wiele dziecięcych twarzyczek w wieku 12-13 lat i nie są to bynajmniej dzieci pracowników zakładu. Szczególny wzrost produkcji spółka odnotowała w czasie I a także II wojny światowej. Wbrew pozorom producent szczotek był zakładem o strategicznym znaczeniu. Fabryka produkowała między innymi wyciory do luf. A bez nich nie mogła się obejść żadna nowoczesna armia. Do dzisiaj w firmie opowiadają anegdotę o tym, jak to w okresie II wojny zakład produkował wyciory do luf niemieckich tygrysów i panter. Gdy Białą zajęli w 1945 roku Rosjanie – bardzo szybko przestawiono produkcję i zaczęto wytwarzać wyciory, lecz już dla rosyjskich czołgów.

Firma pozostawała w rękach rodziny Sennewaldt do 1945 roku, po czym została znacjonalizowana. Szczotki i pędzle produkuje się tam jednak nadal, a co ważne, jej obecni gospodarze nie zapominają o bogatej przeszłości. W zakładzie nadal wytwarzane są – choć bardziej nowoczesnymi metodami – także takie same produkty, jak te sprzed lat i także jak wtedy cieszą się one wielkim uznaniem wśród odbiorców, w tym zagranicznych. Spółka pamięta również o swoich dawnych właścicielach. Wysiłkiem Befaszczotu odnowiono między innymi nagrobek Alberta Hugo Sennewaldta (syna jednego z założycieli firmy) i jego rodziny na cmentarzu ewangelickim w Białej. Natomiast obecnie trwa renowacja grobowca na zabytkowym cmentarzu ewangelickim przy ulicy Frycza Modrzewskiego. To tam spoczywają doczesne szczątki Alberta Hugo Sennewaldta i jego brata Ericha – założycieli zakładu – i ich rodzin.

google_news