Sport Cieszyn

Zagrali dla Czesława Dadoka i wygrali. Tempo mistrzem jesieni!

W meczu 14. kolejki okręgówki skoczowsko-żywieckiej prowadzący w tabeli zespół Tempa Puńców podejmował Spójnię Zebrzydowice. Po jednostronnym widowisku faworyt wygrał 3:0, umacniając się na czele ligowej stawki i zapewniając sobie tytuł mistrza jesieni.

Przed meczem minutą ciszy uczczono pamięć Czesława Dadoka, działacza i kibica miejscowego klubu, który zmarł 4 listopada w wieku 60 lat. Grający w czarnych opaskach na rękawach piłkarze Tempa od początku osiągnęli przygniatającą przewagę i już w 13. minucie otworzyli wynik spotkania. Tomasz Olszar wykazał się nie lada sprytem w polu karnym i głową skierował do siatki futbolówkę dośrodkowaną z kornera. W 24. minucie prowadzenie lidera podwyższył Jakub Legierski, który przymierzył zza szesnastego metra pod poprzeczkę. Jeszcze przed przerwą rozpędzeni gospodarze mogli zamknąć mecz, ale byli nieskuteczni. Najbliżej szczęścia był Mikołaj Tobiasz, po którego uderzeniu piłka obiła słupek bramki Spójni.

Po przerwie obraz gry nie uległ zmianie. Cały czas atakowali puńcowianie i w 53. minucie zdobyli trzeciego gola. Tym razem Rafał Adamek wyprzedził defensorów drużyny z Zebrzydowic i pokonał jej bramkarza. W kolejnych minutach “Kolejarze” nieśmiało próbowali zaatakować miejscowych, ale oprócz szansy, jaką miał Paweł Pańta, raczej nie potrafili na poważnie zagrozić bramce strzeżonej przez Zbigniewa Huczałę. Ostatecznie Tempo pewnie wygrało 3:0 i zapisało na swoje konto zasłużone trzy oczka.

– Zwłaszcza w pierwszej połowie odebraliśmy przeciwnikom możliwość grania. Szkoda, że w tej części spotkania nie byliśmy skuteczniejsi i nie zamknęliśmy tego meczu, bo po przerwie moglibyśmy grać spokojniej i już regenerować się przed meczem z GKS-em Radziechowy-Wieprz. Ogólnie możemy być jednak zadowoleni, bo nasza gra wyglądała dobrze i z tego trzeba się cieszyć. Zwycięstwo dedykujemy Panu Czesławowi Dadokowi, który odszedł od nas w piątek – powiedział po ostatnim gwizdku arbitra Michał Pszczółka, trener Tempa.

– Widać było, że przyjechaliśmy na boisko lidera. Pierwsza połowa toczyła się pod dyktando rywali, którzy grali dużo lepiej, przeważali i byli skuteczni. Po przerwie szybko stracony gol właściwie ustalił wynik meczu. W końcówce próbowaliśmy stworzyć jakieś sytuacje, ale nie udało się nam nic z tego strzelić. Mimo wszystko jestem zadowolony z postawy drużyny, bo dała z siebie wszystko – podsumował zawody prowadzący w tym spotkaniu Spójnię Piotr Pastuszak.

google_news