Wydarzenia Cieszyn

Zdobywamy Stożek!

Fot. Monika Foltyn-Kubera

Dzisiaj proponujemy ciekawą i widokową trasę na Stożek (978 m n.p.m). Tym razem nie będziemy wracać po swoich śladach i zrobimy przyjemną pętlę, dzięki której wrócimy do punktu, z którego rozpoczynaliśmy wędrówkę. Startujemy z Wisły Głębce. Jeśli jesteśmy zmotoryzowani, możemy bez problemu zostawić samochód tuż obok tamtejszej stacji PKP. Do wyboru mamy dwie drogi – za szlakiem zielonym lub niebieskim. Proponujemy zacząć od szlaku zielonego, prowadzącego przez Łabajów, a zejść ze Stożka szlakiem niebieskim.

Na początek przedzieramy się przez mały lasek i docieramy na drogę położoną nieco niżej, a prowadzącą do Łabajowa. Poznamy ją po bardzo charakterystycznym wysokim, betonowym wiadukcie kolejowym. Ten olbrzym posiada siedem przęseł o łącznej długości ponad 120 metrów i maksymalnej wysokości 25 metrów! Od wiaduktu idziemy wzdłuż asfaltowej drogi, a w trakcie marszu towarzyszył będzie nam cichy szmer potoku płynącego tuż przy drodze. Po kilkunastu minutach miniemy po lewej stronie kompleks skoczni narciarskich. Pierwsza z nich zbudowana została w 1931 roku, a przebudowana w 1978. Wtedy rekord skoku wyniósł aż 68 metrów. Ciekawostką może być fakt, że to na tych skoczniach swoje pierwsze kroki stawiał Adam Małysz! Po czterdziestu minutach możemy odetchnąć z ulgą – wreszcie schodzimy z asfaltu.

Za znakami szlaku kierujemy się nieco w prawo i po betonowych ażurach zaczynamy piąć się do góry. Po chwili droga zamienia się w klasyczny górski trakt. Warto co jakiś czas się zatrzymać i popatrzeć za siebie, aby nie umknęły nam piękne beskidzkie panoramy coraz śmielej wyglądające zza drzew. Przed nami zauważymy już zarys naszego celu, czyli Wielkiego Stożka. Cała trasa na szczyt jest dość łatwa technicznie, jednak niektóre ostrzejsze podejścia sprawiają, że może być męcząca. Szczególnie na ostatniej prostej na szczyt można spotkać turystów, którzy zmęczeni zadają jedno pytanie: „daleko jeszcze?”. Szlak prowadzi głównie przez las lub ścieżką tuż obok niego. Na drodze od czasu do czasu pojawiają się drobne kamienie, na których łatwo się poślizgnąć, dlatego odpowiednie obuwie jest obowiązkowe! Klapki, sandały i tenisówki powinny tego dnia pozostać w domu. Warto również pamiętać, że góry są kapryśne jeśli chodzi o pogodę. Nawet gdy rano towarzyszyła nam piękna pogoda, ten stan może ulec zmianie w ciągu kilkunastu minut. Warto więc schować do plecaka bluzę i pelerynę, a w telefonie mieć zapisany numer alarmowy – dla własnego bezpieczeństwa.

Po około dwóch godzinach docieramy pod schronisko (na zdjęciu). Od szczytu dzielą nas już tylko minuty! Tuż przed schroniskiem odbijamy ostro w prawo i po chwili docieramy na zalesiony szczyt Wielkiego Stożka. Po chwili radości ze zdobycia kolejnego beskidzkiego szczytu, schodzimy do schroniska. Majestatyczny budynek pamięta kawał historii. Jest bowiem najstarszym polskim schroniskiem w Beskidzie Śląskim. Jego budowa rozpoczęła się w 1920 roku według projektu Stanisława Chorubskiego, który wykorzystał kilka elementów architektonicznych – zarówno lokalnych, jak i typowo podhalańskich. Uroczyste otwarcie schroniska nastąpiło 9 lipca 1922 roku.

Przy schronisku warto chwilę się zatrzymać, usiąść na jednej z wielu ustawionych ławek i… delektować się widokami. Zobaczyć możemy dolinę Wisły, nad którą wznosi się grzbiet Pasma Wiślańskiego z górującym najwyższym szczytem Beskidu Śląskiego, czyli Skrzycznem. Dojrzeć możemy również masyw Baraniej Góry, a jeśli mamy szczęście do dobrej pogody, nawet pasmo Tatr. Widoki ze Stożka to prawdziwa uczta dla oczu. Po zasłużonej przerwie, potrzebnej na regenerację, szykujemy się do drogi powrotnej. Warto pamiętać, że Stożek znajduje się na granicy Polski i Czech, a co za tym idzie musimy uważnie patrzeć na oznakowanie szlaków. Możemy przez przypadek zamiast do Wisły, zejść do Jabłonkowa. Z doświadczenia wiemy, że jest to możliwe… Uważnie zatem się rozglądamy i idziemy za znakami polskiego szlaku niebieskiego. Po lewej stronie mijamy górną stację kolejki krzesełkowej. Taki pomysł na zakończenie wycieczki może być dobrym rozwiązaniem, jeśli w wyprawie towarzyszą nam dzieci. Będzie to dla nich dodatkowa atrakcja. Wkrótce dochodzimy do skrzyżowania szlaków pod Kyrkawicą, a nasz niebieski szlak odbija w lewo. W tym miejscu warto się dokładnie rozglądać, ponieważ na wprost też prowadzi niebieski szlak. Szkopuł w tym, że jest to szlak czeski. Po odbiciu w lewo, idziemy głównie przyjemnym, łagodnym zejściem w zalesionym terenie. Wkrótce jednak dotrzemy w okolice Mraźnicy, skąd rozpościerają się piękne panoramy. Po kolejnych kilkunastu minutach dotrzemy do skrzyżowania, na którym zauważymy czerwony szlak biegnący ze Stożka przez Kiczory. Wciąż jednak poruszamy się za znakami szlaku niebieskiego i przyjemną leśną drogą docieramy do Wisły Głębce, z której wyruszyliśmy kilka godzin wcześniej. Cała wycieczka zajmie nam około pięciu, sześciu godzin, a w jej trakcie pokonamy ponad 12 kilometrów. Do zobaczenia na szlaku!

google_news