W meczu 3. kolejki okręgówki LKS 99 Pruchna podejmował w gminnych derbach Wisłę Strumień. Nieoczekiwanie to gospodarze wyszli z tej potyczki zwycięsko, mimo, że w bieżących rozgrywkach nie zdobyli jeszcze punktu i bramki.
Od samego początku ekipa z Pruchnej ostro natarła na rywali i już w 5. minucie wynik spotkania otworzył Kamil Gabryś. Ten sam zawodnik podwyższył prowadzenie miejscowych w 15. minucie gry. Po kolejnych 4 minutach było już 3:0, gdy znakomitą okazję na gola zamienił Tomasz Mrówka. 180 sekund później po drugiej stronie boiska sędzia Maciej Bednarczyk wskazał na wapno a gola dla gości zdobył Piotr Szpilarewicz. To było jednak wszystko, na co było stać drużynę ze Strumienia tego popołudnia. Jeszcze przed przerwą Paweł Gwóźdź (39.) i Kacper Brachaczek (45.) trafiali do siatki przeciwnika, dając gospodarzom wysokie prowadzenie do przerwy – 5:1. Po zmianie stron mecz był bardziej wyrównany, ale skuteczność znów była po stronie LKS 99 Pruchna. W 55. minucie kolejną bramkę na swoje konto zapisał Tomasz Mrówka, a już w doliczonym czasie gry Wisłę dobił rezerwowy Marcin Siekierka, ustalając rezultat na 7:1.
– Po blamażu w Skoczowie chcieliśmy szybko się zrehabilitować. Przed meczem powiedziałem swoim zawodnikom, że dziś wygra nie ten, kto ma więcej umiejętności, ale ten, kto zostawi więcej serca na boisku. Dziś to serce pokazaliśmy, dzięki czemu możemy cieszyć się z efektownej wygranej w derbach. Od kiedy prowadzę zespół z Pruchnej, był to najlepszy mecz w naszym wykonaniu – powiedział po meczu szczęśliwy Tomasz Wróbel, trener LKS 99 Pruchna.
– Ten wynik jest wstydem. Nie dojechaliśmy na ten mecz. Rywale z Pruchnej pokazali nam dzisiaj, że bez serca, bez waleczności, bez zaangażowania, nie da się wygrać żadnego meczu. Dla nas to klęska, bo w Strumieniu mamy dobrych zawodników, jednak jak głowa nie pracuje odpowiednio to o wygrywaniu można zapomnieć – skonstatował krótko Dariusz Kłoda, szkoleniowiec Wisły Strumień.
essa