Zamaskowani, uzbrojeni w profesjonalny sprzęt do bezkrwawych łowów potrafią godzinami czekać w ukryciu na ten jeden moment – aby uchwycić niepowtarzalny kadr z życia przyrody, najczęściej ptaków, których, jak się okazuje, w naszej okolicy jest coraz więcej.
Wojtek Kaprzyk, na co dzień zajmujący się informatyką, to taki facet, który o przyrodzie i pasji jej fotografowania może opowiadać godzinami. Kiedy pytam go o to, co można zobaczyć wędrując wzdłuż rzeki Białej, albo skradając się w zaroślach wokół licznych na naszym terenie stawów muszę odczekać dobre kilkanaście minut, aby móc zadać kolejne pytanie. Jakby go ktoś nakręcił. Z jego towarzyszem bezkrwawych łowów, Mariuszem Szczęśniakiem, nie mogę niestety bezpośrednio podyskutować – jest zbyt zajęty pracą zawodową. Jest serwisantem jakichś skomplikowanych maszyn, silników itp. i wciąż siedzi gdzieś w terenie. Ale to, co mówi Wojtek, dotyczy też Mariusza. Obaj mieszkają w Czechowicach-Dziedzicach. Mimo, że mieszkają niedaleko siebie, poznali się dopiero kilka lat temu.
– Dzięki naszej wspólnej pasji do fotografowania przyrody – wyjaśnia Wojtek. – No i za sprawą internetu, gdzie umieszczaliśmy nasze fotografie.
– Mariusz założył stronę facebookową „Za miastem, czyli przyroda Czechowic-Dziedzic i okolic”, na którą wrzucał swoje zdjęcia, ja dołączyłem do niego później, od tego czasu działamy razem – mówi Wojtek. – Dzisiaj mamy ponad tysiąc ośmiuset obserwujących.
Fotografie sympatycznej dwójki amatorów przyrodników poza tym, że są wyśmienitej jakości, pokazują różnorodność i obfitość fauny w naszej okolicy. Rzecz dla laika zdumiewająca, bo każdemu z nas wydaje się raczej, że aby spotkać bobra, czy bociana czarnego, należałoby zaszyć się gdzieś w leśnej głuszy, a nie nad brzegiem rzeki płynącej – było nie było – przez przemysłowy region. Niemniej, aby „ustrzelić” drapieżnego ptaka w locie, albo pokazać w całej okazałości ferię barw upierzenia zimorodka nie wystarczy zwykły spacerek z komórką.
n/z: Żuraw
– Mamy sporo kosztownego sprzętu do fotografowania, bo tu potrzebne są specyficzne obiektywy – wyjaśnia Wojtek. – Dorobiliśmy się też paru odpowiednio zamaskowanych miejsc, w których oczekujemy na ten jeden, najlepszy moment do zrobienia zdjęcia oraz pełną szafę ciuchów we wszystkich odcieniach „moro”, „khaki” i „camo”.
Do czego trzeba jednak wielkiej cierpliwości. Siedzenie po kilka godzin w ciasnym namiocie z wycelowanym w jedno miejsce obiektywem, to prawie jak oczekiwanie snajpera na celny strzał. Wojtek nie ukrywa, że nieraz aż go rozrywa od środka, bo ileż można czekać w ciszy i bez ruchu?
– Można dostać obłędu – śmieje się. – Z drugiej strony, to chwile, gdy człowiek w stu procentach odrywa się od codzienności. Taki umysłowy oczyszczacz z bombardujących nas codziennie setek informacji.
n/z: Zimorodek i bocian czarny
Pasja Wojtka i Mariusza nie wygasa. Tydzień za tygodniem spędzają wiele godzin na obserwacji przyrody. Wojtek ma już na swoim koncie, jak mówi, ponad sto różnych gatunków ptaków, a Mariusz ich nawet nie liczy.
– Jesteśmy „localsami”, więc fotografujemy wkoło komina – słyszę od Wojtka. – Czechowice, Bielsko, Kaniów, Goczałkowice, Pszczyna etc. Zadziwiające jest to, jak wiele gatunków żyje dosłownie zaraz za miastem.
Zdjęcia Wojtka i Mariusz możecie znaleźć na ich facebookowej stronie, pod adresem:
www.przyrodaczechowic.pl
n/z: Jenot
n/z: Czatownia
I to jest pasja !
Bobry to u nas po ulicy chodzą stadami