Po sobotniej wygranej Błyskawicy Drogomyśl w Skoczowie z tamtejszym Beskidem 3:0, by zachować przodownictwo w tabeli skoczowsko-żywieckiej okręgówki, Tempo Puńców musiało zgarnąć pełną pulę w starciu z Koszarawą Żywiec. Podopieczni trenera Michała Pszczółki stanęli na wysokości zadania i pokonali rywali 2:0.
Już w 1. minucie kibice obejrzeli gola dla gospodarzy, ale strzelonego przez… żywczan. Kapitan Koszarawy Bartłomiej Jakubiec pechowo skierował futbolówkę do własnej bramki i Tempo objęło prowadzenie. Miejscowi poszli za ciosem i w ciągu kilkunastu następnych minut stworzyli sobie kilka szans na podwyższenie wyniku. Dwukrotnie Rafał Adamek i Mateusz Szuster byli bliscy szczęścia, ale w dobrych sytuacjach nie trafiali do celu. Kolejne akcje również nie przyniosły gola i na przerwę piłkarze schodzili przy rezultacie 1:0.
Po zmianie stron napór puńcowian nie ustawał. Golkiper Tempa Zbigniew Huczała nudził się między słupkami, z kolei jego vis a vis w bramce Koszarawy Wojciech Mrok musiał zatrzymywać groźne strzały Rafała Adamka i Dawida Okraski. Mimo licznych okazji podbramkowych gospodarzom udało się skierować piłkę do siatki dopiero w 70. minucie, gdy na listę strzelców wpisał się Rafał Adamek. Jak się okazało było to ostatnie trafienie tego dnia na boisku w Puńcowie i spotkanie zakończyło się zwycięstwem Tempa 2:0. To pozwoliło utrzymać tej drużynie pozycję lidera tabeli.
– Myślę, że ten wynik to najmniejszy wymiar kary dla zespołu Koszarawy, bo tych okazji do strzelenia bramki mieliśmy mnóstwo. Jakby po pierwszym kwadransie było trzy lub cztery do zera to rywale nie mogliby się obrażać, bo nasza dominacja była zdecydowana. Zagraliśmy dobry mecz i cieszymy się, że po tej przerwie wróciliśmy na dobre tory i zrobiliśmy kolejny krok w kierunku upragnionego celu – podsumował mecz Michał Pszczółka, grający trener Tempa Puńców.