Po długiej zimowej przerwie do ligowych zmagań powróciła bielsko-tyska okręgówka. Na start wiosny GLKS Wilkowice podejmował beniaminka z Bronowa.
Gospodarze chcieli wziąć rewanż za jesienną porażkę i do meczu przystąpili z animuszem. W poczynaniach obu ekip widać było, że z mieli długi rozbrat z naturalną murawą. Błędy w obronie zrodziły kilka ciekawych sytuacji, a na dosyć licznie zgromadzona publiczność nie mogła narzekać na brak emocji.
W 18. minucie doskonałą sytuację wybronił Zajac, która sam wylądował w bramce, ale piłkę zdołał utrzymać w polu gry. Goście widzieli piłkę w bramce, na ich protesty sędzia pozostał jednak niewzruszony. Z drugiej strony doskonałą okazję miał Kępys.
Po zmianie stron obraz gry się nie zmienił. Sporo było niedokładności, a te rodziły szybkie kontry. W 75 minucie doskonałe dogranie wykorzystał Kępys i tym razem nie dał szans golkiperowi Rotuza. GLKS mógł podwyższyć wynik. Sztuka ta się jednak nie udała dzięki dobrej postawie golkipera z Bronowa. Rotuz z kolei nie potrafił znaleźć sposobu na Richarda Zajaca i tym samym spotkanie rozstrzygnęło jedno trafienie.
GLKS Wilkowice 1:0 Rotuz Bronów