Sport Cieszyn

Burmistrz Czeskiego Cieszyna o meczu Czechy – Polska i nie tylko o nim

Fot. ŚlPZN

Od kilku tygodni włodarzem Czeskiego Cieszyna jest były piłkarz, reprezentant kraju, Karel Kula. Obecne reprezentacje Polski i Czech spotkają się dziś na boisku. Co Kula sądzi o tym meczu i wspólnej grupie eliminacyjnej?

W poniedziałek 6 marca, podczas posiedzenia rady miejskiej czeskiej części Cieszyna Karel Kula został zatwierdzony nowym burmistrzem miasta, a dotychczasowy – Vít Slováček – został wiceburmistrzem.

Kula (ur. 1963 w Trzyńcu) obecnie jest samorządowcem, jednak to były piłkarz między innymi Banika Ostrawa, z którym zdobył dwa wicemistrzostwa kraju. Spędził też kilka sezonów w Bundeslidze, a przede wszystkim był 40-krotnym reprezentantem Czechosłowacji, grając na pozycji pomocnika. Nadal jest też prezesem Morawskośląskiego Związku Piłkarskiego.

Przed dzisiejszym meczem udzielił wywiadu Śląskiemu Związkowi Piłki Nożnej. Jak wspomina początki swojej kariery sportowej, która w jego przypadku zaczęła się na Zaolziu?

– Najpierw był Żelezarny Trzyniec, a później Banik Ostrawa, w którym ja zadebiutowałem w ekstraklasie i choć zagrałem tylko 2 mecze mogłem się w 1982 roku pochwalić tytułem wicemistrza Czechosłowacji. Wtedy przyszedł jednak czas służby wojskowej i razem z bratem na dwa lata przeszliśmy do Dukli Bańska Bystrzyca, z którą z drugiej ligi awansowaliśmy do pierwszej i wróciliśmy do Banika. W tym czasie graliśmy także razem w reprezentacji Czechosłowacji U-20 i braliśmy udział w turnieju finałowym mistrzostw świata w 1983 roku w Meksyku. W pierwszym meczu grupowym, wygranym 4:0 z Austrią brat strzelił nawet 2 gole i po zwycięstwie 3:2 z Chinami zapewniliśmy sobie wyjście z grupy z drugiego miejsca, bo pierwsze zapewniła sobie Argentyna, która pewnym krokiem zmierzała do finału. Zagrała w nim z Brazylią, która znalazła się na naszej drodze w ćwierćfinale i po meczu z zespołem, który jak się okazało został wtedy mistrzem świata młodzieżowców musieliśmy się pakować. Wprawdzie prowadziliśmy po trafieniu Stanislava Dostala, ale odpowiedzieli: Dunga, Bebeto i dwukrotnie Geovani Silva, który został królem strzelców tego turnieju. Przegraliśmy więc 1:4 i mogliśmy już tylko… kibicować Polakom, którzy w tym turnieju zajęli trzecie miejsce, a Joachim Klemenz był na drugim miejscu w klasyfikacji strzelców – mówi Kula.

Nie tylko wtedy jednak kibicował Polakom. Jako dziecko był zachwycony reprezentacją Kazimierza Górskiego, która w 1974 roku, czyli gdy miał 11 lat, była rewelacją mistrzostw świata w Niemczech, a reprezentacja Czechosłowacji nie zakwalifikowała się ani wtedy, ani 4 lata później do turnieju finałowego. Trzymał kciuki również za naszą reprezentację na MŚ w Hiszpanii, kiedy to Polska zaszła wyżej niż Czechy. Późniejsze mecze reprezentacji Polski śledził już jako rywal, bo  w 1985 roku awansował do pierwszego zespołu narodowego. W tym samym roku w Brnie reprezentacja Czechosłowacji z Kulą w składzie wygrała z faworyzowaną Polską 3:1. Faworyzowaną, bo pod wodzą Antoniego Piechniczka zmierzała po awans do mistrzostw świata w 1986 roku w Meksyku. Ile łącznie spotkań rozegrał przeciwko Polsce.

– W sumie trzy. Oprócz tego zwycięskiego domowego debiutu jeszcze dwa razy towarzysko miałem okazję zagrać przeciwko Polsce. W 1987 roku w Bratysławie wygraliśmy 3:1, a w 1991 roku w Ołomuńcu zwyciężyliśmy 4:0. To był już jednak finisz reprezentacji, która 31 grudnia 1992 roku zamknęła swoją historię, bo od 1 stycznia 1993 roku mamy już dwa kraje Czechy i Słowację, a każdy z nich ma swoją drużynę narodową. Ja już jednak do „narodniego tymu” się nie załapałem, choć do 1995 roku grałem jeszcze w Wattenscheid, a po powrocie do Czech w Żelezarnym Trzyniec i Baniku Ostrawa, aż do 1999 roku. Występów w austriackich zespołach ligi regionalnej gdzie występowałem do 2005 roku nie liczę, bo to był czas piłkarskiej emerytury – wylicza pomocnik.

Po zakończeniu kariery rozpoczął pracę trenera od roli asystenta w reprezentacji Czech U-18, a następnie asystował w kadrze U-19 oraz w Baniku Ostrawa, Fotbalu Trzyniec i MFK Karwina, żeby następnie prowadzić zarówno zespół z Karwiny jak i z Trzyńca, a w końcu stanąć na czele jego zarządu. Czy udało mu się  w tym czasie wychować reprezentanta kraju?

– Bezpośrednio nie, ale wywodzący się z Banika Ostrawa Jiri Pavlenka to bramkarz, którego z obecnej reprezentacji Czech znam chyba najlepiej. Dzisiaj jest zawodnikiem Werderu Brema i prezentuje wysoką – nie tylko z racji swoich niemal 2 metrów wzrostu – klasę. Liczę, że zatrzyma polskich napastników z Robertem Lewandowskim i Piotrem Zielińskim na czele. Szkoda, że u nas zabraknie Patrika Schicka, który z powodu kontuzji nie zagra z Polską. Liczę więc, że zastąpi go jego kolega klubowy z Bayeru Leverkusen 20-latek Adam Hlożek. Jego akcje mocno idą w górę i takie mecze jak ten piątkowy będzie dla niego szansą na pokazanie swojej wartości, którą w tej chwili fachowcy wyceniają na 20 milionów Euro czyli na razie dwa razy mnie niż Schicka. Uważam jednak, że przyszłość należy do Hlożka – mówi Kula w wywiadzie dla ŚlZPN.

Burmistrz Czeskiego Cieszyna ma też konkretny podgląd na dzisiejszy mecz reprezentacji naszych krajów i jest to typ dla nas korzystny

– Faworytem jest Polska. Wasza drużyna była uczestnikiem turnieju finałowego ostatnich mistrzostw świata w Katarze i wyszła z grupy, a w 1/8 przegrała z Francją. W dodatku jej trenerem jest Fernando Santos, który doprowadził Portugalię do mistrzostwa Europy w 2016 roku i w 2019 roku wygrał turniej finałowy Ligi Narodów UEFA, a na Mundialu w Katarze zakończył swoją pracę z Portugalczykami na ćwierćfinale. Sam fakt, że taki szkoleniowiec prowadzi drużynę biało-czerwonych stawia ją wysoko w notowaniach, ale my u siebie, a gramy na swoim terenie w Pradze, potrafimy się przeciwstawić najgroźniejszym drużynom Europy. Liczę więc na zwycięstwo drużyny Jaroslava Silhavego, ale mam też nadzieję, na dobre piłkarskie widowisko i miłe spotkanie z działaczami Polskiego Związku Piłki Nożnej. Z Henrykiem Kulą współpracujemy od 2016 roku, czyli od kiedy został prezesem Śląskiego Związku Piłki Nożnej. Teraz jest także wiceprezesem Polskiego Związku Piłki Nożnej więc myślę, że choć na trybunach będziemy kibicować swoim reprezentacjom to w kuluarach będziemy mogli w miłej atmosferze powspominać to co udało się nam wspólnie zrobić i porozmawiać o planach na przyszłość. Mam nadzieję, że będę mógł też poznać innych działaczy z kierownictwa PZPN-u więc nie ukrywam, że czekam na piątkowy wieczór z niecierpliwością – mówi Karel Kula.

Wyłania się więc z tego taka ciekawostka, że po obu stronach granicy wojewódzkimi strukturami piłkarskimi zarządzają panowie o nazwisku Kula, z różnych języków.

Mecz Czechy – Polska, w ramach eliminacji do Mistrzostw Europy 2024, rozpocznie się dziś o godz. 20.45.

 

google_news
1 Komentarz
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
kula-wo chyba
kula-wo chyba
1 rok temu

A co po polskiej stronie pan Kula o meczu już po meczu?