Wydarzenia Cieszyn

Do trzech razy sztuka?

Samorząd Chybia zdobył spore dofinansowanie na przebudowę ulicy Brzozowej. Sęk w tym, że znalezienie wykonawcy tej inwestycji nie jest prostą sprawą.

Gmina Chybie otrzymała ponad 370 tysięcy zł rządowego dofinansowania do remontu ulicy Brzozowej. Wkład własny samorządu w tę inwestycję to około 94 tysiące zł. Urząd Gminy w Chybiu posiada również projekt budowlany tej modernizacji. Dlaczego więc roboty jeszcze nie ruszyły? – Krokiem milowym będzie teraz skuteczne wyłonienie wykonawcy na realizację tego zadania, gdyż w dotychczasowych dwóch ogłoszonych przez gminę przetargach albo nie było ofert, albo oferta złożona przez potencjalnego wykonawcę opiewała na kwotę prawie 1,5 razy wyższą od tej ujętej w kosztorysie inwestorskim. Dlatego też już dwukrotnie przetarg unieważniono. Mamy jednak nadzieję, że za trzecim razem uda się skutecznie wyłonić wykonawcę tego zadania – informuje Urząd Gminy w Chybiu.

google_news
Bielsko-Biała Sport

Do trzech razy sztuka

Brązowy medalista w kulturystyce juniorów – Jakub Korczyk – opowiada o tym jak ciężko (sic!) osiąga się sukcesy.

Rozmowę przeprowadzamy w jednej z siłowni, Kuba wciąż pyta czy zaczekam jeszcze chwilę, aż skończy trening. W końcu podchodzi, masuje obolałe mięśnie, troszkę przesadził… Pytam go, czy nie może choć trochę zwolnić. Przecież od życiowego osiągnięcia dzieli go nieco ponad tydzień.

Jakub Korczyk: Tu nie ma czasu na odpoczywanie. Każdy, kto choć trochę interesował się kulturystyką wie, jak ważna jest każda chwila przygotowania do występów. Nie możesz przełożyć treningu na jutro, nie możesz przesunąć posiłku o godzinę. W twojej głowie zaczyna tykać zegar, a ty się mu poddajesz.

Patrycja Ruszkowicz: Kiedy to „tykanie” się u Ciebie zaczęło?

JK: Jeśli pytasz o to, kiedy zaczęła się moja „przygoda z ciężarami”, to było jeszcze w gimnazjum – wtedy bardziej dla tak zwanego zabicia czasu. I tak to się latami kształtowało. Jakieś cztery lata później pomyślałem o tym na poważnie. Coś kosztuje cię tyle wysiłku, tyle potu, bólu – może warto gdzieś się pokazać?

PR: I wtedy zacząłeś się przygotowywać do wrześniowych startów?

JK: Tak, to był luty tego roku. Właśnie wtedy zaczęło się liczenie posiłków, planowanie treningów, doskonalenie umiejętności i załatwianie formalności, które były niezbędne, żeby wystartować.

PR: Jak już zacząłeś w lutym, ani razu nie pomyślałeś o tym, żeby przerwać? Że nie dajesz rady?

JK: Myślałem tak pewnie setki razy, kiedy najbardziej bolały mięśnie, kiedy wszyscy znajomi szli na imprezę i pili drinki, a ja musiałem się wszystkiego wyrzekać. Albo wtedy, kiedy pojawiały się kłopoty finansowe. Ale szczęśliwie szybko przypominałem sobie, że ja chcę mieć tę satysfakcję, chcę stanąć na scenie, nawet jeśli nie przejdę do półfinałów.

PR: Wspominałeś o pieniądzach. Jesteś w stanie oszacować, jakiego rzędu to są kwoty – biorąc pod uwagę suplementację, treningi, naukę pozowania, dojazdy, wpisowe?

JK: Nie chcę zniechęcać przyszłych kulturystów… Od lutego do marca zainwestowałem w siebie 8-10 tysięcy dodatkowo (nie licząc podstawowych wydatków „na życie”).

PR: To dużo. Pytanie czy według siebie więcej przez te siedem miesięcy straciłeś czy zyskałeś?

JK: Oczywiście – zyskałem. Faktem jest, że kulturystyka ma niewiele wspólnego ze zdrowiem, bo po startach byłem wygłodzony, odwodniony i wyczerpany. Na tym to poniekąd musi polegać. Ale satysfakcja jest przeogromna. Być na scenie po raz pierwszy, za kulisami poznawać tylu serdecznych ludzi, z którymi łączy cię pasja – coś wspaniałego. A zostać jeszcze wyróżnionym… Brak mi słów żeby to wyrazić.

PR: Oczy ci błyszczą, kiedy o tym mówisz… Na przełomie września i października wystąpiłeś cztery razy. Najważniejsze były Międzynarodowe Zawody Kulturystyczne Diamond Cup, gdzie zdobyłeś brąz?

JK: Każdy start był na swój sposób wyjątkowy. Inni ludzie, inne problemy, „przetarcie przez scenę”. Ale rzeczywiście, trzeci z czterech startów, Diamond Cup, przywołuje na moją twarz najszczerszy uśmiech. Kiedy stałem na podium, myślałem tylko o tym, że warto wziąć się w garść i walczyć o swoje.

PR: Masz na myśli wypadek motocyklowy?

JK: Tak, w czerwcu 2015 roku leżałem w szpitalu po naprawdę tragicznym wypadku. Ale podniosłem się z niego i spójrz gdzie jestem. Staram się tego nie rozpamiętywać, ale moje ciało przypomina mi o nim. Zobacz, na tej wyrzeźbionej ręce, na tej nodze – są też blizny, których nie da się nie zauważyć. Moje ciało to mój życiorys.

PR: Kiedy znowu zobaczymy cię na scenie?

JK: W 2019 roku. Muszę wyciągnąć z kości metalowe pozostałości po tamtych operacjach. Musze wznowić współpracę z trenerami, z siłowniami – bo chcę się rozwijać.  Ale wrócę, tylko trochę odpocznę.

PR: Wypoczywaj! Dziękuję za rozmowę.

google_news