Wydarzenia Żywiec

Górale, czy wam nie żal?

Jeden z Gilowic, drugi z Węgierskiej Górki. Mają zaledwie po 17 lat, ale także… konkretne plany na dalsze życie. Najpierw szkoła w Wielkiej Brytanii, potem studia zagraniczne. I chociaż żal i tęskno im za swoimi rodzinami, przyjaciółmi i polskim jedzeniem, do Polski już nie powrócą… – Będziemy też tęsknić za naszymi górami – mówią Radosław Rochowiak i Kacper Jarco.

Radosław Rochowiak z Gilowic uczy się w Berkhamsted School w Wielkiej Brytanii już od września ubiegłego roku. Wyjechał tam dzięki stypendium British Alumni Society. Szkolną karierę zaczynał, ucząc się najpierw w Szkole Podstawowej w Jastrzębiu-Zdroju, a potem w Zespole Szkół w Gilowicach. Później przyszedł czas na edukację w Dwujęzycznych Szkołach im. Władysława Kopalińskiego w Bielsku-Białej. Ale jeszcze w trzeciej klasie Gimnazjum zaczął rozmyślać o swojej przyszłości. Ciągnęło go do języków obcych, takich jak angielski, niemiecki, francuski, hiszpański i rosyjski.

– Wtedy zacząłem też grzebać w Internecie, poszukując renomowanych uczelni. W lutym 2017 roku złożyłem dokumenty o stypendium British Alumni Society, pozwalające na naukę w Wielkiej Brytanii. W pierwszym etapie chętnych było około tysiąca osób. W drugim do finału dostało się około czterdziestu. O tym, że jestem w finale, dowiedziałem się w kwietniu 2017 roku, będąc na wymianie w Holandii, a decyzja o przyznaniu stypendium dotarła później. Radość była ogromna – mówi Radek.

Z Polski do Wielkiej Brytanii wyjechał pod koniec sierpnia ubiegłego roku. Rodzice przyjęli decyzję syna ze zrozumieniem.

– Wiele osób nas pytało, dlaczego się na to zgodziliśmy, bo to przecież tak daleko. Uznaliśmy, że to dla niego olbrzymia szansa życiowa, a przecież rodzice są od tego, aby wspierać dzieci w wyborach. Na początku trudno było się przyzwyczaić, że Radka nie ma w domu. Ciężko było zwłaszcza przez pierwsze kilka tygodni – mówi Agnieszka Rochowiak, mama zdolnego gilowiczanina.

Jej syn przyznaje, że początek w Wielkiej Brytanii nie należał do łatwych.

– Nie było tam Polaków i trzeba było błyskawicznie przestawić się na tryb angielski. Zaskoczyła mnie szkoła, gdzie mam tylko cztery przedmioty. Tam jest zupełnie inne podejście nauczycieli do uczniów niż w Polsce. Co na pewno cieszy, udało mi się dość szybko zaaklimatyzować w nowym środowisku. W przyszłości chciałbym studiować w Uniwersytecie Oksfordzkim języki niemiecki z rosyjskim lub niemiecki z czeskim. Na obecną chwilę planuję po studiach pozostać na stałe w Wielkiej Brytanii – zdradza swoje plany Radek.

Nie ukrywa jednak, że będąc w Anglii tęskni za rodziną i kolegami z Polski.

– Cały czas utrzymujemy kontakt. I co ciekawe, nasze relacje są nawet lepsze niż miało to miejsce wtedy, gdy byłem w domu. Kiedy jestem w Wielkiej Brytanii, tęsknię za nimi i krajem, a gdy jestem w Polsce, to z kolei tęsknię za znajomymi z Wysp – mówi.

Z kolei Kacper Jarco z Węgierskiej Górki naukę w Windermere School w Wielkiej Brytanii rozpocznie dopiero we wrześniu. Edukację zaczynał w Szkole Podstawowej w Cięcinie. Przed rokiem ukończył Gimnazjum w Węgierskiej Górce. Od września 2017 roku uczy się w Dwujęzycznych Szkołach im. Władysława Kopalińskiego w Bielsku-Białej.

– Możliwością uzyskania stypendium zacząłem się interesować już we wrześniu 2016 roku, a to za sprawą mojego starszego kolegi z gimnazjum, który się o nie starał. Wzięło się to również stąd, że w swoich rozważaniach na przyszłość myślałem o studiach zagranicznych w krajach anglosaskich. W grę wchodzą Uniwersytet Oksfordzki lub Uniwersytet Harvarda. Szukałem informacji o możliwości nauki w Wielkiej Brytanii i poznałem warunki. Potem zaczęły się długie negocjacje z rodzicami. Najpierw byli nastawieni do tego dość sceptycznie, ale w końcu ich przekonałem i się zgodzili – mówi Kacper.

O tym, że dostanie stypendium i pojedzie do Wielkiej Brytanii, dowiedział się 20 kwietnia tego roku, gdy był na wymianie – a jakże! – w Holandii.

– Czeka mnie teraz spore wyzwanie i ogromna rewolucja w życiu. Cały czas myślę, jak to tam będzie? W dalszych planach mam studiowanie prawa w Wielkiej Brytanii lub w Stanach Zjednoczonych. Po skończeniu studiów będę chciał pozostać na stałe w jednym z tych dwóch krajów. Krótko mówiąc, nie myślę o powrocie do Polski. Na pewno będzie mi bardzo brakować przyjaciół z kraju. Będę tęsknił też za polskim jedzeniem, zwłaszcza za naszym pysznym mięsem – dodaje.

Jadwiga Jarco, mama Kacpra, nie ukrywa, że jest przejęta wyjazdem syna.

– Na pewno będzie to ogromna zmiana w naszym życiu i spore wyzwanie. Zarówno dla nas, rodziców, jak i dla Kacpra. Ale trzeba uszanować jego decyzję, bo to dla niego niesamowita szansa – mówi.

 

google_news