Wydarzenia Żywiec

Jeleśnia: Popłyną na ścieżkach?

W Jeleśni pojawiło się realne zagrożenie zwrotu aż 1,5 mln euro unijnej dotacji! Strach pomyśleć, co się stanie, gdy samorządowcom przyjdzie aż tyle „wyskrobać” z gminnego budżetu!

Rok temu gmina Jeleśnia, przy współpracy ze słowacką gminą Klin, rozpoczęła projekt „Turystyka bez granic – rozwój polsko-słowackiego szlaku turystycznego z Jeleśni do Klina”. Pod hasłem tym kryje się między innymi budowa 13 kilometrów ścieżek rowerowych w Przyborowie, Krzyżówkach i Sopotni Małej oraz tablic informacyjnych, miejsc odpoczynku i czterech wież widokowych. Z kolei gmina słowacka ma wybudować nowy odcinek trasy pieszo-rowerowej w Klinie. Cały projekt musi być gotowy do 28 października tego roku. Ale okazuje się, że są nie lada problemy. Polskie ścieżki będą kosztowały więcej niż zakładano – niewykluczone, że nawet o milion złotych! Jeśli gmina będzie zwlekać z porozumieniem z wykonawcą, może on nie zdążyć z inwestycją do 28 października. W konsekwencji gmina może zostać zmuszona zwrócić nawet całość dotacji z odsetkami. W grę wchodzi ratowanie około 1,5 mln euro! W połowie marca w Urzędzie Gminy Jeleśnia odbyło się spotkanie władz gminnych oraz radnych z projektantem tras, wykonawcą i inspektorem nadzoru. Podczas dyskusji okazało się, że projekt ma niedociągnięcia, a kosztorys jest znacznie zaniżony.

– Projektant nie przewidział między innymi 50 odwodnień, które trzeba wykonać. Poza tym, częściowo ścieżki idą po terenach podmokłych i w jarze. Tak jest na przykład w Sopotni Gajce, gdzie zamiast 20 centymetrów podbudowy trzeba dać 50 cm i dodatkowo włókninę. Nie zaprojektowano też przejścia przez rzekę. W projekcie nie ma konieczności wycięcia drzew na odcinku 800 metrów w przysiółku Pindelówka w Przyborowie. Kolejnym problemem jest fakt, że ścieżki idą po drogach gminnych, które były częściowo używane jako drogi dojazdowe do pól. Dlatego zamiast budowania ścieżek o szerokości 2 metrów powstają one na 2,5 metra, co wiąże się z dodatkowymi kosztami. Według szacunków, do każdego metra ścieżki gmina będzie musiała dopłacić około 60 złotych, co przy 13 kilometrach jest sporym wydatkiem – wyjaśnia pełniąca funkcję wójta gminy Jeleśnia Anna Wasilewska.

Samorządowcy nie ukrywają, że inwestycję trzeba bezdyskusyjnie dokończyć, bo w przeciwnym razie gmina musi się liczyć ze zwrotem aż 1,5 mln euro. Cześć radnych jest zaskoczona sytuacją.

– Nie wiem, czy ktoś patrzył na kosztorys tej inwestycji – mówi radny gminny Marek Czul. – To zadanie powinno być wycenione na 1,5 mln zł, a jest prawie dwa razy drożej. Z nieoficjalnych wyliczeń wynika, że gmina miałaby dopłacić do 3 km ścieżek w Sopotni Małej aż 1,2 mln zł! A z co z pozostałymi trasami? Kilka lat temu, gdy robiono 20 km ścieżek, zapłacono za całość 1,3 mln zł! Było to za czasów wójta Mariana Czarnoty. Wtedy wykonawca w pewnym momencie chciał więcej pieniędzy. Ale wójt powiedział, że nie dołoży ani złotówki i zapowiedział, że nawet nałoży karę za opóźnienia w budowie. I wykonawca zrobił ścieżki bez dopłat.

Marek Czul i siedmiu innych radnych opowiedziało się za tym, aby podjąć uchwałę, iż Rada Gminy nie wyraża zgody na dodatkowe wydanie pieniędzy z budżetu gminy na ścieżki powyżej kwoty 2,9 mln zł, czyli ustalonej w przetargu (w uchwale gminny prawnik zastrzegł, że istnieje duże prawdopodobieństwo, iż taka uchwała może zostać uchylona przez wojewodę).

– Grupa radnych próbuje blokować rozwiązanie problemu i pogrążyć gminę – uważa radny Marian Gawlas.

Z opinią taką kategorycznie nie zgadza się radny Łukasz Hulbój.

– Nie chcemy gminy pogrążać. Po prostu nie zgadzamy się na to, aby dopłacać do tej inwestycji. Naszym zdaniem, wykonawca stawał do przetargu, widział specyfikację i zgodził się na taką kwotę. Dlatego powinien się w tej kwocie zmieścić i wykonać zadanie – zaznacza.

Pełniąca funkcję wójta Anna Wasilewska mówi, że jest po rozmowach z przedstawicielami Urzędu Marszałkowskiego Województwa Śląskiego w Katowicach.

– Specjaliści mają nam podpowiedzieć rozwiązanie. Przygotowują dla nas informację, co możemy zmienić przy tej inwestycji, aby obniżyć koszty. Mają nam także podpowiedzieć, czy w grę może wchodzić zmiana przebiegu trasy. Zrobię wszystko, aby ten problem rozwiązać i uniknąć jakichkolwiek zwrotów dotacji. Choćbym miała pociągnąć do odpowiedzialności projektanta, to ścieżki powstaną, a jeśli gmina do nich dopłaci, to postaram się, aby było to jak najmniej – zapewnia Anna Wasilewska.

Zapowiada, że w ciągu najbliższych tygodni powinno się już wiele wyjaśnić.

google_news